Volvo przeciwne abonamentom za wyposażenie. Opłaty tylko za istotne aktualizacje

Podczas, gdy niektórzy producenci z ochotą wprowadzają nowe formy opłaty za korzystanie z fabrycznie montowanych funkcji samochodu, inni stosunkowo niechętnie podchodzą da tego rodzaju rozwiązań. Niedawno na temat wspomnianych metod wypowiedział się dyrektor operacyjny Volvo.

Björn Annwall - Volvo przeciwne abonamentom za wyposażenie
Björn Annwall - Volvo przeciwne abonamentom za wyposażenieAFP

Nie od dziś wiadomo, że wielu producentów samochodowych instaluje w swoich podstawowych modelach te same rozwiązania, co w droższych i lepiej wyposażonych wariantach.

Takie działanie ma w dużym stopniu obniżyć koszty produkcyjne i umożliwić klientom dostęp do udogodnień, jeśli opłacą daną funkcjonalność na etapie konfiguracji samochodu.

Od pewnego czasu jednak niektórzy producenci decydują się pójść o krok dalej i zamiast oferować swoim klientom dodatkowe opcje za jednorazową dopłatą, postanowili wprowadzić model abonamentowy. Przykładem może być marka BMW, która w Korei Południowej oferuje m.in. możliwość dokupienia podgrzewania foteli za  18 dolarów miesięcznie.

Dodatkowe opłaty? Tylko z korzyścią dla konsumentów

Do sprawy odniósł się niedawno Björn Annwall - dyrektor operacyjny Volvo. W wywiadzie udzielonym agencji Bloomberg zdradził on, że szwedzka marka jest przeciwna wprowadzeniu abonamentu za dodatkowe wyposażenie.

Annwall ze szczerością stwierdził, że trudno prosić ludzi, którzy i tak już wydali gigantyczną sumę pieniędzy na samochód, by dorzucili jeszcze trochę za możliwość podgrzewania foteli. Jeśli kiedykolwiek firma miałaby wprowadzać dodatkowe opłaty, to tylko w momencie wprowadzenia naprawdę istotnych aktualizacji systemowych - np. podczas implementacji trybu autonomicznej jazdy poziomu 4.

Nie tylko Volvo jest przeciwne

Co ciekawe Volvo nie jest odosobnione w swoich poglądach. Także Yves Bonnefont - szef działu oprogramowania w koncernie Stellantis - zdradził Interii Moto, że ma nieco inne spojrzenie na te kwestie.

Jego zdaniem kupowanie dodatkowych funkcji powinno odbywać się tylko w dwóch przypadkach. Pierwszy jest taki, kiedy do auta zostaje wprowadzona nowa opcjonalna funkcja, która nie była dostępna w momencie zakupu samochodu.

Drugi to taki, w którym koncern oferuje jakiś rodzaj usługi opartej na subskrypcji. Przykładowo takie funkcje, jak lokalizowanie samochodu, czy zdalne jego otwieranie oraz zamykanie. Aby było to możliwe, przedsiębiorstwo musi utrzymać infrastrukturę, serwery, a to wiąże się z realnymi stałymi kosztami.

Bonnefont podkreślił także, że trudno będzie przekonać kierowców, aby płacili za dostęp do wyposażenia, które znajduje się już w ich samochodzie.

***

Moto Flesz - odcinek 70. O hybrydowej Dacii Jogger oraz paliwie z wiatru i wodyINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas