Volkswagen chce zwolnić 30 tys. osób? Zaskakujące doniesienia
Według niemieckich mediów prezes Volkswagena miał zasugerować, jako część nowej strategii firmy, masowe zwolnienia, które w samych Niemczech miałyby objąć nawet 30 tys. pracowników. Przedstawiciele producenta oficjalnie dementują te doniesienia, ale przyznają jednocześnie, że sytuacja rynkowa jest coraz trudniejsza i konieczna jest redukcja kosztów, by zachować konkurencyjność.
Niemiecki dziennik "Handelsblatt" pisze o "skandalu w radzie nadzorczej Volkswagena". Prezes zarządu samochodowego giganta Herbert Diess powiedział, że główna fabryka koncernu musi się przestawić na produkcję aut elektrycznych. Diess zasugerował przy tym ogromną redukcję etatów, która miałaby za sobą pociągnąć zwolnienie z fabryk w Niemczech 30 tys. pracowników.
Zaskakujące posiedzenie rady nadzorczejWedług "Handelsblatt" informacje te przekazane na posiedzeniu 24 września zaskoczyły członków rady nadzorczej firmy, którzy ostro zaprotestowali. Wiedzy na ten temat nie miały także związki zawodowe oraz członkowie rodzin Porsche i właścicieli Volkswagena Piëch - współwłaścicieli firmy ani tym bardziej władze landu Dolna Saksonia, gdzie leży Wolfsburg z główną fabryką koncernu.
Spotkanie odbywało się w gronie 20 członków rady nadzorczej. Diess wyjaśnił obecnym w swoim wystąpieniu, że chodzi mu o przyszłość firmy - pisze "Handelsblatt". Jak dodał koszty w fabrykach koncernu są zbyt wysokie w porównaniu do konkurencji.
Rzecznik Volkswagena odniósł się w środę do doniesień niemieckiego dziennika i potwierdził, że firma rzeczywiście zmierza w kierunku szybkich przekształceń, aby dopasować się do zmieniającego się rynku. Michael Manske stwierdził, że firma musi być konkurencyjna i przypomniał, że na rynek europejski wchodzi amerykański producent aut elektrycznych Tesla oraz firmy z Chin.
- Tesla wyznacza dziś w Grünheide nowe standardy wydajności i skali - powiedział Manske mając na myśli fabrykę Elona Muska niedaleko Berlina, która ma produkować od 5 tys. do nawet 10 tys. aut tygodniowo. Według agencji Reutera to ponad dwa razy więcej niż cała produkcja aut zasilanych energią elektryczną w Niemczech w 2020 roku.
Rzecznik Volkswagena dementuje zwolnieniaRzecznik koncernu zaprzeczył jednak, aby zmiana profilu produkcji mogła kosztować likwidację 30 tys. stanowisk pracy i spowodować masowe zwolnienia. Informację tę nazwał "absurdalną i bezpodstawną".
- Nie ma konkretnych scenariuszy - powiedział Manske. - Debata trwa i mamy już wiele dobrych koncepcji, odnosząc się do doniesień z niemieckich mediów.
Portal merkur.de dotarł z kolei do źródła w Volkswagenie, które twierdzi, że doniesienia "Handelsblatt" są przesadzone i pozbawione kontekstu, a prezes miał kreślić nie plan restrukturyzacji polegający na zwolnieniach, lecz jedynie ostrzec, że bezczynność doprowadzi do kryzysu zatrudnienia.
Mimo zapewnień koncernu w Niemczech nie słabną komentarze. Eksperci do spraw rynku motoryzacyjnego ostrzegają bowiem, że produkcja aut elektrycznych wymaga mniejszej liczby pracowników, ze względu na montowaną w takich pojazdach mniejszą niż w samochodach spalinowych liczbę części. Według Reutera szacuje się, że branża motoryzacyjna wskutek przestawienia się na auta ekologiczne zlikwiduje do 2025 roku co najmniej 100 tys. miejsc pracy.
Diess: Rozpoczynamy wyścig z MuskiemPrezes Volkswagena 1 października, już po nagłośnionym w Niemczech spotkaniu rady nadzorczej, napisał na Twitterze o spotkaniu z szefem działu samochodów osobowych Ralfem Brandstätterem i grupą menadżerów koncernu w Wolfsburgu. Konferencja była poświęcona konkurencji z Teslą.
"Spotkaliśmy się z Ralfem Brandstätterem i naszymi najlepszymi menedżerami w Wolfsburgu, aby rozpocząć wyścig z Teslą w Grünheide" - napisał prezes koncernu. "Jesteśmy gotowi! Trinity zrewolucjonizuje Wolfsburg" - dodał Diess na Twitterze. Według niemieckich mediów wynikać z tego może, że zmiany są nieuniknione.
Tesla prowadzi pod względem organizacjiReuters twierdzi przy tym, że europejscy producenci mają wiele do nadrobienia. Podczas gdy fabryka Tesli potrzebuje 10 godzin na złożenie egzemplarza Modelu 3, Volkswagenowi wyprodukowanie jego elektrycznego ID.3 zajmuje około 30 godzin.
Największy na świecie zakład Volkswagena w Wolfsburgu zatrudnia dziś ponad 50 tys. pracowników i obecnie nie produkuje pojazdów elektrycznych. Koncern planuje dopiero uruchomienie tam od 2026 r. produkcji elektrycznego sedana w ramach "Projektu Trinity".
Prezes Volkswagena Herbert Diess pracował w latach 1996-2014 w radzie nadzorczej koncernu BMW, gdzie zarządzał między innymi zakładami w Birmingham i Oksfordzie. Według "Handelsblatt", mówiąc o mającej nastąpić w przyszłości restrukturyzacji, miał posłużyć się przykładem kryzysu brytyjskiej fabryki BMW.
Kryzys pracy w branży motoryzacyjnejWe wtorek z kolei niemieckie media informowały, że najwięksi niemieccy producenci samochodów planują w sumie zwolnić kilkadziesiąt tysięcy pracowników. Zwolnienia na masową skalę obejmą fabryki takich marek jak Volkswagen, Audi, BMW, Mercedes i MAN. Kryzys w branży motoryzacyjnej zaczął się już przed paroma laty, m.in. za sprawą afery Dieselgate, ale pogłębiła go epidemia koronawirusa i spadająca sprzedaż nowych aut.
Z tych informacji wynikało, że Volkswagen zwolni w ciągu kilku lat co najmniej 20 tys. ludzi. Podobna skala zwolnień ma objąć należące do koncernu fabryki samochodów marki Audi. W listopadzie 2019 r. zapadła decyzja o zwolnieniu 9,5 tys. pracowników w fabrykach w Ingolstadt i Neckarsulm. Ma to pozwolić na zaoszczędzenie 6 mld euro.
Mercedes z kolei planuje zwolnić na całym świecie 30 tys. ludzi, BMW - 6 tys. Jednak plan oszczędnościowy w BMW może być znacznie poważniejszy niż mówi się oficjalnie. Tygodnik "Focus" pisze, że pracę stracić może nawet 30 tys. osób.
***