Uważaj na parkingu!

Okazuje się, że robienie zakupów może narazić nasz samochód na poważne niebezpieczeństwo. I nie chodzi nam tu o zarysowanie wózkiem, czy uszkodzenie lakieru drzwiami sąsiedniego pojazdu.

Zdjęcie, przesłane przez jednego z czytelników, dokumentuje parking jednego z legnickich marketów. Przedstawia dziurę o wymiarach 1x0.5 m o głębokości 50 centymetrów, czyli taką, która jest zdecydowania niebezpieczna dla kół, zawieszenia, a nawet podwozia samochodu.

Jak pisze nasz czytelnik, najdziwniejsze jest to, że tak wielka dziura nikogo nie obchodzi. Policja przyjechała na miejsce dopiero po trzech telefonach, a straż miejska w ogóle odmówiła zajęcia się tą sprawą, tłumacząc, że zdarzenie miało miejsce na terenie prywatnym. Tymczasem samochód na zdjęciu to już czwarty pojazd w tym tygodniu, któremu nie udało się ominąć dziury.

Reklama

Ten temat jest ciekawy z dwóch względów. Skąd taka dziura pod kostką? Prawdopodobnie ze względu na koszty oraz szybkość pracy podkład pod kostkę nie jest wystarczająco przygotowano. Wypadek z Legnicy nie jest bowiem odosobniony - reporter INTERIA.PL był świadkiem podobnego zdarzenia na jednym z parkingów w Krakowie. Pod Fiatem Brava zapadła się taka sama kostka, jak na zdjęciu. I nie było to przy krawężniku, ale zupełnie na środku parkingu...

Po drugie, teren przy hipermarketach jest terenem prywatnym. A to oznacza, że i straż miejska i policja nie mogą wejść na jego teren bez nakazu prokuratury lub zezwolenia właściciela.

Poruszając problem radiowozów parkujących pod hipermarketem na miejscu dla niepełnosprawnych usłyszeliśmy w jednej z komend, że policjanci byli na interwencji oraz... że to teren prywatny i tam przepisy nie obowiązują. Nasz rozmówca nie potrafił jednoznacznie stwierdzić, czy na takim parkingu obowiązuje wobec tego zasada pierwszeństwa z prawej strony.

Przy okazji zwróćmy również uwagę na kolejną rzecz - często przed środek parkingu prowadzi główna droga dojazdowa, od której odchodzą odnogi wiodące do miejsc parkingowych, ale nie zakończone ślepo. Przy skrzyżowaniach odnóg z główną drogą nie ma znaków regulujących pierwszeństwo. Oczywiście wszyscy przyjmują, że mają je jadący szerszą drogą. Problemu nie ma dopóki nie dojdzie do kolizji. Wówczas, na dobrą sprawę, policja może odmówić interwencji jeśli nie zgodzi się na nią hipermarket. Po drugie - nie wiadomo jakie przepisy znajdą zastosowanie, czy nie będzie to reguła pierwszeństwa z prawej strony?

Do tej ciekawej sprawy jeszcze powrócimy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy