Uwaga, uwaga. Mandat z dostawą do domu!

Porządny obywatel, genetyczny patriota, nie łamie prawa, a jeżeli już mu się to zdarzy, ze wszelkich sił i jak najszybciej stara się zadośćuczynić osobie, instytucji czy państwu wyrządzoną w ten sposób krzywdę. W szczególnie trudnej sytuacji są prawomyślni kierowcy, właściwie codziennie narażeni na choćby mimowolne naruszenie przepisów ruchu drogowego.

Zagapiłeś się i przekroczyłeś dopuszczalną prędkość? Podejrzewasz, że zostałeś przyłapany przez fotoradar? Trudno, zdarza się najuczciwszym i najbardziej odpowiedzialnym. Tylko że teraz nie możesz spać po nocach, denerwując się, czy odpowiednie służby przypadkiem nie zlekceważą twojego wykroczenia, pozostawiając cię sam na sam z poczuciem winy i wyrzutami sumienia. Kiedy wreszcie nadejdzie przesyłka z Inspekcji Transportu Drogowego? Czy będziesz wtedy w domu, by ją odebrać? Czy sprawa, nie daj Bóg, nie ulegnie przedawnieniu? Na szczęście władza rozumie twoje niepokoje i wie, jak im zaradzić...

Reklama

Wedle przygotowywanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości reformy kodeksu wykroczeń wydłużony zostanie - z 7 do 14 dni - termin zapłaty grzywny. Jest to gest w kierunku uboższej części zmotoryzowanej ludności. Kierowców powinna jednak ucieszyć również druga z zapowiadanych zmian. Otóż po wejściu w życiu znowelizowanego prawa, mandaty będą mogły być im dostarczane bezpośrednio do domów, przez upoważnionych do tego policjantów.

Niestety, chociaż bliższe szczegóły tego jakże wygodnego dla sprawców drogowych występków rozwiązania nie zostały dotąd ujawnione, już teraz, jak to bywa w naszym niewdzięcznym narodzie, wywołuje ono sprzeciw. Pada wiele gorzkich, niejednokrotnie obraźliwych słów. Wielu autorów internetowych komentarzy ucieka się do szyderstw, niestosownych porównań, aluzji kynologicznych itp. Na szczęście spotykamy też przejawy poparcia dla inicjatywy ministra Zbigniewa Ziobry i jego podwładnych.  

"Gdyby nie Internet, nie wiedziałabym, jak duże jest skretynienie w społeczeństwie. Robić szopki na drogach tak... przyjąć na klatę mandat to już nie... "Nie otwieram, nie odbieram poleconych, psem poszczuję", a potem jest płacz i zgrzytanie zębów, jak komornik ściąga z konta zaległe mandaty + koszty egzekucji lub zdziwienie, gdy US ściągnie ze zwrotu podatku. Pozdrawiam normalnych" - pisze "Marcela".

"Dlaczego wśród tych wszystkich biadających i utyskujących piszących nie ma chociaż jednego głosu rozsądku? Dlaczego nikt nie napisze, że mandaty z fotoradarów nie dostaje się za niewinność, tylko za łamanie prawa?" - dziwi się "fiz112233".

Trafiają się internauci, powołujący się na przykłady zagraniczne...

"nr1": "W Holandii przychodzą do domu i wówczas płaci się gotówką albo udaje się, że nie ma nikogo w domu, ale wtedy w zastaw auto zabiera laweta."

"Wyspiarz": "W Irlandii przychodzi 3 razy upomnienie, jak nie zapłacisz, to wtedy przyjeżdżają i albo płacisz albo zamykają cię i musisz odsiedzieć."

Niektórzy z komentujących generalnie wydają się "za", aczkolwiek dostrzegają w takiej formie dostarczania mandatów pewne niebezpieczeństwa, na przykład nowe pole działania dla oszustów.

"Szczur": "No i się zacznie... Było na wnuczka, będzie i na policjanta-kuriera... Wystarczy wiedzieć, jakie ktoś ma auto... pięknie."

Inni próbują rozwinąć ministerialny pomysł. "Jak już ten policjant będzie mi niósł mandat, to jeszcze niech listy i paczki przyniesie. I zaprenumerowane czasopisma. Co ma tak łazić na pusto. W końcu do czegoś się przyda" - proponuje, nie bez nutki kpiny, "oczekujący".

Nie wiadomo, czy dostarczanie mandatów będzie nowym, dodatkowym obowiązkiem dzielnicowych ("Jestem dzielnicowym i już od dawna jestem pół listonoszem...") czy zadanie to zostanie powierzone drogówce. Okazuje się, że duże znaczenie ma również płeć posłańca. "Ta pani policjantka może mnie odwiedzić, nawet z mandatem!!!!!" - zaprasza "Highway Pirate", nawiązując do zdjęcia, ilustrującego u nas omawianą tu wiadomość.

Warto zwrócić uwagę, że przy okazji prezentowania pomysłu pt. "Mandat z szybką dostawą do domu przez umyślnego policjanta", ponownie ujawniła się jedna z naczelnych cech szefa resortu sprawiedliwości. Mianowicie skromność. Otóż oficjalnie celem wprowadzenia proponowanych zmian nie jest uspokojenie dręczonych sennymi koszmarami sprawców wykroczeń drogowych, lecz usprawnienie pracy sądów, obecnie zawalonych setkami tysięcy drobnych, aczkolwiek wymagających uciążliwego procedowania spraw. Oj, panie ministrze, panie ministrze... I po co się krygować, my i tak wiemy swoje!    

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama