Uratowali życie 76 000 ludzi w 20 lat. Twoje też?

Jeśli przyjrzeć się bliżej współczesnym samochodom okaże się, że w ostatnich dwudziestu latach w ich konstrukcji zaszły rewolucyjne zmiany. Wbrew pozorom nie chodzi wcale o downsizeing, spopularyzowanie hybryd czy wprowadzenie systemów poprawy jakości spalin.

W porównaniu do pojazdów sprzed dwóch dekad największy postęp motoryzacji dokonał się w dziedzinie zabezpieczenia pasażerów przed skutkami wypadków. Ogromna w tym zasługa - świętującej właśnie 20-lecie istnienia - niezależnej organizacji EuroNCAP.

Za datę powstania EuroNCAP przyjmuje się listopad 1996 roku. Organizacja z siedzibą w Brukseli zaczęła jednak działać "pełna parą" z początkiem roku 1997. Wtedy właśnie opracowano i opublikowano wyniki pierwszych testów zderzeniowych samochodów oferowanych jako nowe na rynkach Starego Kontynentu.

Reklama

Wcześniej pojazdy spełniać musiały tylko podstawowe wymagania dotyczące bezpieczeństwa wynikające z ustawodawstwa poszczególnych krajów. Powstanie EuroNCAP od początku wspierały FIA oraz rządy Szwecji i Wielkiej Brytanii.

Wyniki pierwszej serii testów, przeprowadzonych w myśl ujednoliconych kryteriów EuroNCAP, opublikowano 22 lutego 1997 roku. Specjaliści od bezpieczeństwa poddali wówczas rygorystycznym próbom siedem popularnych w Europie aut segmentu B. Uzyskane rezultaty zaszokowały opinię publiczną!

Tylko dwa z rozbitych samochodów uzyskały zadowalający wynik - trzech gwiazdek (początkowo - do 1999 roku - stosowana była skala od 0 do 4 gwiazdek). Z prób zwycięsko wyszły jedynie Ford Fiesta i Volkswagen Polo. Słabo wypadły - ocenione na dwie gwiazdki - ówczesne wcielenia Fiata Punto, Nissana Micry, Opla Corsy i Renault Clio. Największe poruszenie wywołały zdjęcia poddanego takiej samej próbie Rovera 100. Popularne na Wyspach Brytyjskich auto otrzymało - druzgocącą - notę 1 gwiazdki. W ocenie specjalistów pasażerowie przednich foteli mieli "marginalne" szanse, by ujść z życiem w przypadku zderzenia czołowego.

Publikacja raportów spotkała się z ostrą krytyką producentów pojazdów. Oponowano, że stawiane przez EuroNCAP kryteria są tak wyśrubowane, iż żaden samochód nie jest w stanie uzyskać maksymalnego wyniku 4 gwiazdek. Nerwowej reakcji trudno się dziwić - wkrótce poważne wizerunkowe wpadki zaliczyło wiele renomowanych marek. Do historii przeszły chociażby cash-testy - ocenionych na zaledwie jedną gwiazdkę - BMW serii 3 (typoszereg E36), Citroena Xantii czy na przykład - uważanego za ikonę bezpieczeństwa - Saaba 900!

Jeszcze w lipcu 1997 roku Volvo udowodniło, że otrzymanie maksymalnego wyniku czterech gwiazdek nie jest wcale "niemożliwe". Jako pierwszy samochód na świecie pochwalić się nim mogło produkowane wówczas Volvo S40. Rewelacyjny rezultat popularnego modelu skłonił specjalistów z EuroNCAP do wyśrubowania kryteriów. W 1999 roku wprowadzono - stosowaną do dziś - pięciostopniową skalę. Pierwszym autem, które otrzymało pięciogwiazdkowy wynik była II generacja Renault Laguny.

Szacuje się, że od powołania EuroNCAP testy zderzeniowe przeprowadzone przez tę organizację przyczyniły się do uratowania życia 76 tys. Europejczyków! Od swojego powstania organizacja rozbiła przeszło 1800 samochodów publikując szczegółowe oceny bezpieczeństwa oferowanego przez ponad 630 modeli. Koszty przeprowadzonych testów szacuje się na 160 mln euro. Obecnie 9 na 10 sprzedawanych na Starym Kontynencie pojazdów klasyfikowanych jest w rankingach EuroNCAP!

Testy EuroNCAP na dobre zmieniły postrzeganie nowych samochodów przez nabywców i wpływały na kształt europejskiego rynku. Katastrofalny wynik skłonił Rovera do szybkiego zakończenia produkcji modelu 100 i zmusił producentów do wprowadzania wielu poprawek w swoich pojazdach. Crastest EuroNCAP pogrążył m.in. chińską markę Brilliance, która - jako pierwsza - próbowała swoich sił na Starym Kontynencie. Test modelu BS6 miał dla niej katastrofalne skutki (w sedanie klasy średniej połamały się progi i dach). Samochód otrzymał tylko jedną gwiazdkę - wkrótce potem importer ogłosił bankructwo.

Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy producenci na bieżąco brali sobie do serca wyniki testów zderzeniowych. Aż do 2010 roku wytwarzany był w Polsce Fiat Seicento, który w teście zderzeniowym z 2000 roku również oceniony został na jedną gwiazdkę. Mimo tego, począwszy od 1999 roku, przez cztery lata z rzędu, model ten plasował się na szczycie zestawienia najchętniej kupowanych nowych aut w Polsce. W 2001 roku, gdy z polskich salonów na dobre zniknęło Daewoo Tico, Seicento przejęło też pałeczkę najniebezpieczniejszego nowego samochodu na naszym rynku.

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy