Podziel swoją prędkość przez 2. Większość kierowców zapomina o tej zasadzie

Kilka lat temu wprowadzono przepis określający minimalny odstęp od poprzedzającego pojazdu na drogach ekspresowych i na autostradach. Zapowiadano wówczas, że skończy się jazda na zderzaku, a bezpieczeństwo ruchu w naszym kraju wydatnie się poprawi. No i co? Wielu kierowców nadal bezkarnie uskutecznia jazdę na zderzaku.

Co grozi za jazdę na zderzaku?
Co grozi za jazdę na zderzaku?Reporter

Czym grozi jazda na zderzaku?

Poniżej prezentuje plakat wykonany przez Ministerstwo Infrastruktury oraz Krajową Radę BRD. Naczelne hasło głosiło: koniec z jazdą na zderzaku!

materiały prasowe

A teraz popatrzmy, jak to wygląda w praktyce:

Tak kończy się bezmyślna jazda na zderzaku, przy minimalnym odstępie. Jeżeli kierowca poprzedzającego auta będzie musiał przyhamować, ten drugi pojazd z całą pewnością wjedzie mu w bagażnik. Praw fizyki nie da się oszukać, nie pomogą także najdoskonalsze systemy elektroniczne w które wyposażone jest twoje auto.

Ten kierowca usiłuje zmusić autora nagrania do zjechania mu z drogi. Miga światłami drogowymi i oczywiście jedzie na zderzaku. Kiedy wreszcie wyprzedza autora filmu, zajeżdża mu drogę, złośliwie hamuje.

Ile wynosi prawidłowy odstęp między pojazdami?

Art. 19 ust. 3a ustawy Prawo o ruchu drogowym stanowi:

Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę (…).
INTERIA.PL

A zatem, jeśli prędkość pojazdu wynosi 90 km/h, to odstęp minimalny od poprzedzającego samochodu musi wynosić 45 metrów, a jeżeli prędkość wynosi 140 km/h, to odstęp minimalny musi wynosić 70 metrów.

INTERIA.PL

Jazda na zderzaku ma miejsce najczęściej na drodze ekspresowej lub na autostradzie. Pojazd A wyprzedza samochód jadący sąsiednim pasem ruchu, a kierowca pojazdu B zbliża się do auta A próbując wymusić jak najszybsze zakończenie wyprzedzania i zjechania mu z drogi.

Takie postępowanie nie bez racji nazywane jest drogowym bandytyzmem. Niestety, w naszym kraju jest to zjawisko niemal powszechne.

INTERIA.PL

Porównajcie sytuacje przedstawione na rysunku. Kiedy jest bezpieczniej? Gdy kierowcy zachowują bezpieczne odstępy czy wtedy, gdy jeden jedzie tuż za drugim?

To oczywiście pytanie retoryczne. Myślę, że nawet przedszkolak potrafiłby na nie odpowiedzieć.

INTERIA.PL

Przykre jest to, że wielu kierowców, ludzi dorosłych, zachowuje się jak przedszkolaki. Na rysunku prezentuję typowe zjawisko na polskich drogach. Kierowca zielonego samochodu zachowuje bezpieczny odstęp od poprzedzającego pojazdu. I co się dzieje?

Inni bardzo spieszący się kierowcy wyprzedzają go prawym pasem i wpychają się pomiędzy zielone auto i ten drugi pojazd. W ten sposób zmuszają kierowcę zielonego auta do hamowania, jeśli chce on nadal zachowywać bezpieczny odstęp. To jest bardzo niezdrowy przejaw drogowego cwaniactwa i ewidentne stwarzanie niebezpieczeństwa na drodze.

Zaostrzenie kar za niebezpieczne zachowania na drodze

Niedawne zapowiedzi Ministerstwa Infrastruktury przewidują zaostrzenie przepisów i surową walkę z nielegalnymi wyścigami na drodze, z driftowaniem, z jazdą na jednym kole motocyklem. I bardzo dobrze!

Szkoda natomiast, że ministerstwo nie dostrzega zagrożeń i przejawów niebezpiecznego postępowania kierowców, które są o wiele bardziej powszechne. Mam na myśli właśnie jazdę na zderzaku, złośliwe zajeżdżanie drogi i hamowanie, omijanie pojazdu, który zatrzymał się przed przejściem w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszym.

Nasuwa się pytanie, czy ministerstwo nie widzi tych patologicznych zjawisk czy też udaje, że ich nie ma?

Test wideo Renault Rafale. Duży SUV, a pali mniej niż 5 l/100 kmAdam MajcherekINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas