Uber dostał zastrzyk 3,5 mld dolarów

Arabia Saudyjska kupiła za 3,5 miliarda USD udziały w amerykańskiej firmie Uber - informuje w czwartek Reuters. Zdaniem agencji sygnalizuje to przyjęcie przez Saudyjczyków nowej, bardziej agresywnej i nowatorskiej strategii inwestowania petrodolarów.

W przeszłości Rijad kładł nacisk na konserwatywne, mało ryzykowne inwestycje zagraniczne. Teraz saudyjski Publiczny Fundusz Inwestycyjny (PIF), kupując udziały w Uberze, kojarzącym pasażerów z kierowcami, stał się graczem na rynku start-upów.

Reuters pisze, że Uber mógłby pomóc Arabii Saudyjskiej w radzeniu sobie z niskimi cenami ropy naftowej, dywersyfikując gospodarkę i tworząc miejsca pracy. Uber jest bardzo popularny wśród saudyjskich kobiet, którym prawo zabrania prowadzenia samochodów.

Reklama

Szef PIF Jasir al-Rumajjan podkreślił, informując o kupnie udziałów w Uberze, że saudyjski fundusz chce nie tylko zarabiać pieniądze, ale też wspierać wielką reformę gospodarczą, której plany ogłoszono w kwietniu.

Planowana reforma koncentruje się na "odblokowaniu strategicznych sektorów, takich jak turystyka, przemysł rozrywkowy, na poprawie ofert zatrudnienia, zwiększeniu zatrudnienia kobiet oraz na zachęcaniu do przedsiębiorczości" - podkreślił.

Uber, obecny w Arabii Saudyjskiej od początku 2014 roku, nie ogłosił żadnych konkretnych planów rozszerzenia działalności w królestwie w związku z inwestycją PIF. Ale - jak zauważa Reuters - Rumajjan zajmie miejsce w kierownictwie Ubera, co oznacza bezpośrednie zaangażowanie rządu saudyjskiego w decyzje tej firmy.

Konsumenci w wielu krajach chętnie korzystają z konkurencyjnych cenowo usług Ubera. Te jednak spotkały się z ostrymi protestami ze strony tych, dla których są poważną konkurencją. Tak było np. we Francji, gdzie taksówkarze protestowali przeciwko Uberowi. Niektóre kraje zakazują tego typu usług lub je ograniczają (np. przypadek UberPOP w Brukseli), a w innych rozwijają się one bez przeszkód.

Komisja Europejska wezwała w czwartek kraje unijne, by przyjaźniej traktowały usługi tzw. ekonomii dzielenia się (ang. sharing economy albo collaborative economy), jak m.in. Uber. Zakazywanie takich usług powinno być tylko ostatecznością - oceniła KE, publikując wytyczne dotyczące regulacji tego sektora.

Według KE innowacyjne usługi ekonomii dzielenia się mogą korzystnie wpłynąć na wzrost gospodarczy i tworzenie miejsc pracy w UE, o ile będą regulowane i rozwijane w odpowiedzialny sposób.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy