Trzeci proces ws. rzucania lodem i śmierci kierowcy na A4
Sąd Okręgowy w Tarnowie ponownie zbada sprawę trzech nastolatków, oskarżonych o zrzucenie na autostradę bryły lodu i spowodowanie śmierci 46-letniego kierowcy tira. Krakowski sąd apelacyjny uchylił we wtorek wyrok w tej sprawie i skierował ją do ponownego rozpoznania.
Będzie to trzeci proces w tej sprawie. Zdaniem Sądu Apelacyjnego, w uzasadnieniu wyroku skazującego oskarżonych na kary po 8 lat więzienia popełniono błędy niepozwalające na skontrolowanie prawidłowego toku rozumowania sądu pierwszej instancji. Niedostatecznie też rozważono kwestię zamiaru sprawców.
Do wypadku doszło 21 lutego wieczorem 2013 roku w miejscowości Biadoliny Radłowskie pod Tarnowem. Kierowca - po tym, jak bryła lodu rozbiła szybę - stracił panowanie nad pojazdem, który wjechał w bariery energochłonne po prawej stronie drogi. Mężczyzna w szoku wyszedł jeszcze z samochodu, ale stracił przytomność. Pomimo reanimacji zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że zmarł wskutek wielonarządowych obrażeń klatki piersiowej i brzucha. Miał złamane wszystkie żebra i uszkodzone narządy wewnętrzne.
Po wypadku policja zatrzymała 17-latka i dwóch 16-latków. Wszyscy usłyszeli zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Zdaniem prokuratury, mieli oni świadomość, że zrzucenie bryły lodu o wadze co najmniej 16 kg na autostradę, po której samochody poruszają się z dużą prędkością, może spowodować śmierć kierowcy; powinni byli to przewidywać i się z tym liczyć. Dlatego też powinni odpowiadać przed sądem jak dorośli.
W pierwszym procesie Sąd Okręgowy w Tarnowie w październiku 2013 r. zmienił w wyroku kwalifikację czynu, uznając oskarżonych za winnych spowodowania ciężkich obrażeń ciała i nieumyślnego spowodowania śmierci. Grzegorz S. skazany został na karę 6 lat pozbawienia wolności, Bartłomiej H. na 4 lata, a Artur M. na 5 lat więzienia. Wszyscy mieli zapłacić na rzecz rodziny kierowcy po 30 tys. zł zadośćuczynienia.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że do śmiertelnego wypadku doprowadził splot tragicznych okoliczności. Gdyby nastąpiło przesunięcie wydarzenia o 0,08 sekundy, do tragedii by nie doszło - podkreślił sąd w ślad za biegłym. Sąd wskazał, że oskarżeni - nawet mimo deficytów intelektualnych - powinni zdawać sobie sprawę z negatywnych skutków swojego zachowania. Trudno jednak przypisać im zabójstwo - uznał.
Ze względu na młody wiek oskarżonych i deficyty intelektualne niektórych z nich proces ten toczył się z wyłączoną jawnością.
W wyniku apelacji obrońców, prokuratora i pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych Sąd Apelacyjny w Krakowie uchylił w marcu ten wyrok i sprawę skierował do ponownego rozpoznania. Zdaniem sądu apelacyjnego, w ponownym procesie sąd I instancji powinien jeszcze raz rozważyć kwestie zamiaru sprawców, tzn. ustalić, czy zrzucając bryłę działali oni z zamiarem pozbawienia życia lub spowodowania obrażeń.
W wyniku kolejnego procesu przed tarnowskim sądem w czerwcu wszyscy oskarżeni zostali uznani winnymi zabójstwa i skazani na kary po 8 lat więzienia. Każdy z nich został zobowiązany do zapłacenia łącznie 99 tys. zł członkom rodziny kierowcy. Także od tego wyroku odwołali się obrońcy i pełnomocnik rodziny ofiary.
Jak podkreślił we wtorek Sąd Apelacyjny, o uchyleniu tego wyroku oprócz błędów w uzasadnieniu przesądziło także pominięcie niektórych kwestii dotyczących ustalenia zamiaru sprawców, np. faktu, że oskarżeni zrzucali już wcześniej różne przedmioty na autostradę i mieli już pewne doświadczenie w celności rzutów - dlatego nie można mówić o "zerowym" prawdopodobieństwie trafienia w kierowcę, jak wskazywałaby na to opinia biegłego. Według biegłego, o tragedii, tj. rozbiciu szyby samochodu, przesądziło 0,08 sekundy.