To dopiero afera. Polityków szpiegowały... samochody
W brytyjskich mediach szerokim echem odbił się incydent z początku roku, gdy w jednej z rządowych limuzyn odnaleziono kartę SIM zamontowaną przez chińskich dostawców. Urządzenie miało być wykorzystywane do śledzenia władz Wielkiej Brytanii. Teraz do tego tematu postanowił odnieść się jeden z polityków.
Na początku roku brytyjskie media pisały o poważnym z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego incydencie. Po rozebraniu jednej z rządowych limuzyn służby znalazły kartę SIM umieszczoną w częściach od chińskich dostawców.
Według mediów, takie karty Chińczycy mieli montować w elektronicznych modułach sterowania pracą silnika. Dzięki karcie chińscy dostawcy mogli gromadzić dane dotyczące lokalizacji danego pojazdu.
Nie wiadomo, jakiej marki był samochód, ale brytyjski rząd używa głównie Jaguarów i Range Roverów. Obie marki mają brytyjski rodowód, ale od lat należą do indyjskiego koncernu Tata Motors.
Do sprawy odniósł się teraz sir Iain Duncan Smith, były lider Partii Konserwatywnej oraz minister pracy i emerytur w rządzie Davida Camerona. W rozmowie z radiem LBC stwierdził, że "z wiarygodnych źródeł" wie, że po rozłożeniu aut na części znaleziono urządzenia służące do zbierania danych dotyczących trasy poruszania się pojazdu. Według niego umożliwiały one śledzenie premiera Wielkiej Brytanii, a także pozwalały na sprawdzanie z kim się spotykał.
W 2030 roku w Wielkiej Brytanii wejść ma w życie zakaz sprzedaży nowych samochodów z silnikami spalinowymi. W związku z tym wielu Brytyjczyków może zdecydować na tańsze od europejskiej konkurencji auta chińskich marek. W związku ze wspomnianą aferą rosnąca popularność chińskich samochodów na Wyspach Brytyjskich budzi wśród tamtejszych polityków obawy dotyczące bezpieczeństwa państwowego. Według części z nich auta z Państwa Środka mogą być wykorzystywane do szpiegowania.
Do tego problemu odniósł się ostatnio właśnie sir Iain Duncan Smith. Według niego Chińczycy, za pomocą odpowiednich systemów, mogliby nawet podsłuchiwać rozmowy, które prowadzą podróżujące autem osoby. Stwierdził również, że zagrożenie dla bezpieczeństwa stanowi wszystko, co ma związek z Chinami. Do tego problemu odniósł się również w ostatniej rozmowie z wyżej wymienionym radiem. Wskazał, że Chiny mogłyby w podobny sposób, co w przypadku brytyjskich władz, śledzić również brytyjskich kierowców.
Przed zwiększającą się liczbą chińskich elektryków na Starym Kontynencie przestrzegają jednak nie tylko politycy, ale również eksperci. Według prezesa brytyjskiego Instytutu Przemysłu Motoryzacyjnego, Jima Sakera, rosnąca popularność chińskich samochodów może wiązać się problemami dotyczącymi bezpieczeństwa narodowego. Jak stwierdził, Chińczycy mogą zdalnie sterować samochodami, by je np. unieruchomić i w efekcie sparaliżować ruch w kraju.