To będzie fatalny rok dla europejskiego rynku
Mieszkańcy wspólnoty UE powoli wracają do salonów samochodowych. Rynek nadal jednak pikuje. W dwucyfrowym tempie - informuje poniedziałkowy "Puls Biznesu".
Jak zaznacza dziennik, wyniki na motoryzacyjnym rynku Unii Europejskiej za wrzesień mogą napawać optymizmem. Według gazety zarejestrowano niemal 934 tys. nowych aut osobowych - o 3,1 proc. więcej niż przed rokiem. Tak niewielki wzrost nie mógł jednak wpłynąć na wyniki całoroczne i odwrócić ogólnej tendencji.
"W ciągu pierwszych dziewięciu miesięcy roku popyt na samochody skurczył się o 28,8 proc. Od stycznia do września zarejestrowano zaledwie 7 mln nowych aut. To o aż 2,9 mln mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku" - czytamy w "PB"."Rzeczywiście, mimo pozytywnych wyników ostatniego miesiąca wpływ pandemii COVID-19 wciąż w dużym stopniu odbija się na skumulowanych wynikach motoryzacyjnego rynku w UE. Wśród głównych rynków najgłębszy spadek, bo o ponad 38 proc., zanotowała w tym roku Hiszpania" - ocenił w rozmowie z "PB" prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego Jakub Faryś.Gazeta podkreśla, że największy spadek spośród rynków unijnych odnotowano w Chorwacji. "W ciągu trzech kwartałów zarejestrowano tam jedynie 28,2 tys. nowych samochodów, czyli o 45 proc. mniej niż rok wcześniej. Najmniejszy spadek, o 16,5 proc., odnotowano w Finlandii — zarejestrowano 73,4 tys. aut" - podaje."Niemcy, największy europejski rynek, wchłonął nieco ponad 2 mln aut, o jedną czwartą mniej niż rok wcześniej. W Polsce zarejestrowano ich 295,1 tys. W 2019 r. liczba przekraczała 410,8 tys., więc spadek wyniósł ponad 28 proc. Spośród grup producenckich operujących w UE największy spadek zanotowała Mazda. Zarejestrowano niespełna 81,9 tys. aut tej marki, aż o 43,2 proc. mniej niż rok wcześniej. W najlepszej sytuacji jest Toyota Group (Toyota, Lexus) — 402 tys. zarejestrowanych aut to +tylko+ 18 proc. mniej niż w ciągu trzech kwartałów 2019 r." - wylicza "PB".