Też masz takie auto?
Samochody z przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych kosztują dziś przeważnie od kilkuset do kilku tysięcy złotych.
Ich wartość rośnie wprost proporcjonalnie do wagi, coraz więcej osób traktuje je już w kategorii mobilnego wkładu do pieca hutniczego.
Nie brakuje jednak entuzjastów, którzy poświęcają im sporo troski i to wcale nie dla tego, by "po kosztach" przemieszczać się nimi do czasu, aż się rozpadną. Wiele pojazdów ma przecież nieocenioną wartość sentymentalną.
Jeszcze nie tak dawno temu samochodu nie można było tak, po prostu, kupić. Na malucha, "kanciaka" czy budzącego respekt poloneza odkładało się latami, odbiór każdego nowego pojazdu w czasach PRL to historia, której słucha się z zapartym tchem.
W początku lat dziewięćdziesiątych, gdy szerzej otworzyły się granice o samochód również nie było łatwo. Wszyscy wzdychali do golfów, escortów, kadettów czy ubóstwianych wręcz mercedesów - "uciułanie" kwoty potrzebnej na zakup wymęczonego "składaka" nie było łatwe.
Krótko mówiąc, własne cztery kółka rodziły się w bólach, dzięki temu jednak właściciele traktowali je jak inwestycję na lata, pojazdy dostawały status członka rodziny. Wiele z tych aut do dziś cieszy się tym ostatnim przywilejem, auta przechodzą niejako "z ojca na syna", czasami wnuk staje się właścicielem pojazdu, który jego dziadek "załatwiał" latami.
Niedawno opublikowaliśmy ciekawą historię Pani Dagmary z Warszawy, która od 25 lat jeździ zakupionym w Polsce salonowym mercedesem 190D. Nasz tekst spotkał się z ciepłym przyjęciem, w wielu czytelnikach obudziliśmy podobne wspomnienia.
Dlatego właśnie zwracamy się do was z gorącą prośbą o nadsyłanie swoich wspomnień i opisów aut, które znajdują się w waszych rodzinach dłużej niż piętnaście lat. Z niecierpliwością czekamy na wasze historie!
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów oraz już niebawem... samochód na weekend z pełnym bakiem! Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.
