Taksówkarze wczoraj blokowali, Warszawiacy teraz ich bojkotują
Taksówkarze protestowali wczoraj w Warszawie i kilku innych miastach przeciwko deregulacji ich zawodu; ruch na ulicach był utrudniony. Taksówkarze podkreślali, że protest był "odzwierciedleniem frustracji całego środowiska".
Protest na ulicach stolicy trwał w środę od wczesnych godzin rannych i zakończył się po godz. 12 przed Sejmem. Taksówkarze odpalili tam petardy, słychać było klaksony i piszczałki, rzucali rolkami papieru toaletowego. Trzymali transparenty m.in. z hasłami: "Deregulacja Gowina = niebezpieczna taksówka", "Fałszywe taksówki symbolem Euro 2012", "Precz od naszych pieniędzy".
Zgodnie z pierwotnymi - przedstawionymi na początku marca - planami resortu sprawiedliwości, taksówkarze nie musieliby już odbywać kursu i zdawać egzaminu z topografii miasta, przepisów porządkowych i prawa pracy. Pozostać miałby jedynie obowiązek wykazania niekaralności za przestępstwa umyślne przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, mieniu, wiarygodności dokumentów lub środowisku oraz przeciwko życiu i zdrowiu oraz przeciwko wolności seksualnej i obyczajności.
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin powiedział w środę w Radiu Zet, że resort - za radą m.in. prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz - chce jednak pozostawić decyzję o egzaminach w gestii samorządów. "Mam wrażenie, że ogromna większość taksówkarzy nie zna tych propozycji, tylko dają się podżegać swoim związkowcom" - oświadczył minister.
W środę ok. godz. 7 rano taksówkarze zebrali się w pięciu miejscach Warszawy. W kolumnach, bardzo powoli, zmierzali przed Sejm. Według policji w proteście w stolicy mogło brać udział ok. 500 taksówek.
Przedstawiciele taksówkarzy podczas konferencji prasowej podkreślali, że protest nie był inicjatywą jednej organizacji, ale "odzwierciedleniem frustracji całego środowiska". "Akcja protestacyjna była wynikiem ignorancji rządu. Protestujemy, bo zlekceważono nasze postulaty. Nie brano pod uwagę naszego interesu oraz przede wszystkim interesu naszych klientów" - powiedział jeden z organizatorów środowej akcji, Michał Szczygłowski.
Wśród swych postulatów taksówkarze wymienili m.in. dostosowywanie liczby taksówek do liczby mieszkańców danego miasta, utrzymanie licencji i egzaminu oraz wprowadzenie odpowiedzialności korporacji za uprawnienia kierowców, którzy do nich należą. Protestujący chcą także, żeby taksówki były zaliczane do transportu miejskiego.
Część taksówkarzy, którzy blokowali ruch, policja ukarała mandatami. Jak poinformował PAP rzecznik KSP Maciej Karczyński, wystawiono 12 mandatów na kwotę 2350 zł. "Skierowaliśmy też jeden wniosek o ukaranie do sądu, bo taksówkarz odmówił zapłacenia mandatu" - dodał.
Ulicami Krakowa rano przejechało ok. 100 taksówek. Kolumna taksówek powoli poruszała się głównymi ulicami miasta, co powodowało utrudnienia w ruchu. Taksówki wyruszyły po godz. 7 z płyty starego lotniska przy ul. Dywizjonu 303 i jechały do centrum miasta. Tam delegacja taksówkarzy złożyła w Urzędzie Miasta petycję do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Według policji protest taksówkarzy lokalnie powodował utrudnienia komunikacyjne. Na najważniejszych skrzyżowaniach ruchem samochodowym kierowali policjanci.
We Wrocławiu ok. 40 taksówkarzy z kilku korporacji wyruszyło przed godz. 8 z jednego z parkingów na ul. Legnickiej. Przejechali głównymi ulicami centrum Wrocławia pod Dolnośląski Urząd Wojewódzki, gdzie na ręce wicewojewody Ewy Mańkowskiej złożyli petycję do premiera Donalda Tuska. Jak powiedział PAP przewodniczący taksówkarskiej Solidarności we Wrocławiu Andrzej Sobuńko, w związku z deregulacją zawodu taksówkarze obawiają się spadku poziomu świadczonych usług. "Nie boimy się konkurencji, ale nadużyć, jakie może spowodować propozycja ministerstwa sprawiedliwości" - podkreślił.
W Gdańsku kilkunastu taksówkarzy przyjechało pod Urząd Wojewódzki. Ich przedstawiciel złożył u wojewody pismo skierowane do premiera, w którym taksówkarze protestują przeciwko deregulacji ich zawodu. "Jesteśmy tu w ramach solidarności z kolegami z Warszawy" - powiedział dziennikarzom Stanisław Gumiński, wiceprezes zarządu krajowego Samorządnego Związku Zawodowego Taksówkarzy RP. Dodał, że on i koledzy nie zdecydowali się na blokadę miasta, aby nie utrudniać życia mieszkańcom.
Ok. 50 taksówek przejechało też ulicami Katowic. Taksówkarze wyruszyli ok. godz. 11 z okolic katowickiego lotniska Muchowiec. Jadąc wolno i trąbiąc, dotarli do centrum miasta, gdzie na ok. 20 minut zablokowali ul. Jagiellońską przy Urzędzie Wojewódzkim. Zaproszeni do urzędu wręczyli petycję wicewojewodzie Piotrowi Spyrze.
Prezes Zrzeszenia Transportu Prywatnego w Katowicach Piotr Toborek powiedział, że proponowane rozwiązanie rozreguluje "w miarę prawidłowo funkcjonujący rynek", znacznie pogorszą rentowność usług taksówkarskich i negatywnie wpłyną na bezpieczeństwo klientów.
Przedstawiciele organizacji zrzeszających taksówkarzy oceniają, że deregulacja ich zawodu to zły pomysł; to musi być zawód zaufania publicznego - powiedział PAP przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Taksówkarzy "Solidarność" Michał Więckowski. Zastrzegł, że to nie związek zawodowy jest organizatorem protestu.
Premier Donald Tusk zaapelował do taksówkarzy, aby uszanowali prawo dotyczące demonstracji i "nie znęcali się nad mieszkańcami" miast, w których organizują protesty. Zapowiedział także energiczne działania wobec tych, którzy złamią prawo.
Tymczasem na facebooku pojawił się już apel by zacząć, bojkot warszawskich taksówkarzy. "Taksówkarze blokowali mieszkańców miasta utrudniając im dojazd do pracy, my odpowiedzmy rezygnując z usług tych terrorystów" - czytamy na FB. Bojkot ma trwać do najbliższego poniedziałku. Co sądzisz o tym?