Szykuje się ostra podwyżka cen polis OC
Za obowiązkowe ubezpieczenie OC polski kierowca płaci obecnie jedną z najniższych stawek w Europie, średnio 427 zł. Pod koniec przyszłego roku może to być już nawet ponad 600 zł - wyliczają eksperci ubezpieczeniowi, a informuje o tym "Gazeta Wyborcza".
Jak powiedział gazecie ekspert ubezpieczeniowy Marcin Broda, do końca grudnia przyszłego ceny ubezpieczeń OC wzrosną o 30-50 proc. Wszystko przez nadzór finansowy, który w końcu wziął się za zaniżanie odszkodowań z ubezpieczeń OC.
To ciekawe, bo wygląda na to, że kierowcy zapłacić mają za to, że firmy ubezpieczeniowe przestaną w końcu zaniżać należne pokrzywdzonym odszkodowania... Powszechną praktyką wśród ubezpieczalni jest obecnie zaniżanie wartości szkód, w skrajnych przypadkach, nawet o 70 proc. Problem z uzyskaniem sprawiedliwego odszkodowania mają zwłaszcza właściciele starszych pojazdów. Często firmy ubezpieczeniowe zaniżają ich wartość stosując korekty wynikające chociażby z wcześniejszych drobnych uszkodzeń, przebiegu czy pochodzenia auta. Przy kosztorysach naprawy nagminnie stosuje się dziś tańsze zamienniki, mimo że uszkodzone zostały części oryginalne. Jakby tego było mało, ubezpieczyciele niechętnie pokrywają koszty holowania czy wypożyczenia samochodu zastępczego, a tego wymaga od nich prawo.
Takie zachowania nie spodobały się Komisji Nadzoru Finansowego, która w tym tygodniu - niemal jednogłośnie - przyjęła nowe przepisy dotyczące szkód komunikacyjnych. Te obowiązywać mają od marca przyszłego roku.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza" począwszy od marca, zakład ubezpieczeniowy będzie musiał wyliczyć wysokość odszkodowania w oparciu o dostępne części. Co więcej, firmy będą też musiały uwzględniać roszczenia dotyczące utraty wartości pojazdu po wypadku, a nawet samemu poinformować pokrzywdzonego o takiej możliwości! Ubezpieczyciel będzie też musiał pokryć koszty wynajmu auta zastępczego, które przysługiwać nam będzie przez cały okres naprawy pojazdu.