Szef Stellantisa grzmi na elektryki. "To zniszczy przemysł w Europie"
Nowy dyrektor generalny Stellantisa, Antonio Filosa, w swoim ostatnim wystąpieniu odniósł się krytycznie do planów Unii Europejskiej dotyczących zakazu sprzedaży pojazdów z silnikami spalinowymi od 2035 roku. Podkreślił, że Europa nie jest przygotowana na tak daleko idące zmiany, a prowadzone przez UE działania "niszczą europejski przemysł motoryzacyjny". Wypowiedź Filosy stanowi kolejny głos sprzeciwu wobec unijnej polityki.

W skrócie
- Nowy dyrektor generalny Stellantisa krytykuje plan UE zakazujący sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku.
- Antonio Filosa ostrzega, że przyspieszenie transformacji bez odpowiednich przygotowań zagrozi europejskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu i przyniesie korzyści producentom z Chin.
- Stanowisko Filosy znajduje poparcie wśród niemieckich przywódców i producentów samochodów, którzy również kwestionują tempo i formę wprowadzanych zmian.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Podczas wizyty w fabryce w Rennes, uznawanej za jeden z filarów francuskiego przemysłu motoryzacyjnego, Antonio Filosa odniósł się do planów Unii Europejskiej zakładających zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku.
Włoch stwierdził wprost, że Komisja Europejska powinna dokonać przeglądu tego rozporządzenia, ponieważ jego realizacja w obecnych warunkach jest niewykonalna. "Europa nie jest na to gotowa" - zaznaczył szef Stellantisa.
Zakaz sprzedaży aut spalinowych. Coraz większa krytyka planów
Przypomnijmy - w 2023 roku Unia Europejska przyjęła przepisy, które od 2035 roku mają całkowicie wyeliminować emisję CO2 z samochodów osobowych. W praktyce oznacza to koniec sprzedaży pojazdów z silnikami spalinowymi.
Choć producenci początkowo z entuzjazmem przyjęli te regulacje, szybko okazało się, że same przepisy nie wystarczą, by napędzić rozwój motoryzacji bezemisyjnej. Popyt na samochody elektryczne wciąż pozostaje poniżej oczekiwań, a ich wysoka cena sprawia, że sprzedaż opiera się głównie na rządowych dopłatach.
Na planach Unii Europejskiej zyskają Chiny. "Europa nie jest gotowa"
Zdaniem Antonio Filosy, głównymi beneficjentami europejskiego przyspieszenia w kierunku elektromobilności są chińscy producenci, którzy mogą oferować tańsze samochody elektryczne. Prezes Stellantisa nie przebierał w słowach, jasno ostrzegając, że jeśli Europa będzie dalej forsować tak szybkie tempo zmian, "zaryzykuje zniszczeniem własnego przemysłu".
Jak podkreślił - obecnie większość kluczowych komponentów do pojazdów elektrycznych pochodzi głównie z Chin. Budowa lokalnego łańcucha dostaw wymaga czasu oraz ogromnych inwestycji. "Po prostu prosimy o tyle samo czasu, ile miały Chiny na przygotowanie się do transformacji" - dodał Filosa.
Niemcy także przeciwko unijnemu zakazowi silników spalinowych
Stanowisko Antonio Filosy wpisuje się w coraz szerszą debatę na temat tempa transformacji motoryzacji w Europie. We wrześniu bieżącego roku podobne wątpliwości wyraził kanclerz Niemiec Friedrich Merz. W wystąpieniu podczas otwarcia targów motoryzacyjnych w Monachium zapewnił o wsparciu dla krajowego przemysłu samochodowego, apelując jednocześnie o działania wspierające innowacyjność oraz ograniczenie nadmiernej biurokracji.
Merz zwrócił się także do instytucji unijnych z postulatem większej elastyczności w zakresie regulacji dotyczących wycofywania samochodów spalinowych, wskazując, że takie podejście mogłoby zapewnić dłuższe funkcjonowanie tradycyjnego sektora motoryzacyjnego.
Stanowisko kanclerza Niemiec poparli również europejscy producenci samochodów. Zakaz rejestracji pojazdów spalinowych, który ma wejść w życie w 2035 roku, spotkał się z krytyką m.in. ze strony prezesów Mercedesa i BMW. To właśnie niemieckie koncerny, od lat zmagające się z wyższymi taryfami importowymi w USA, malejącym popytem w Europie oraz rosnącą konkurencją z Chin, są dziś najbardziej narażone na negatywne skutki planowanych regulacji.










