"Strasznie mi szkoda Roberta"

"Hamiltonowi życzę jak najlepiej, ale konsekwencje jego kardynalnego błędu podczas Grand Prix Chin są dla kibiców wręcz wymarzone" - ocenił w "Super Expressie" ostatni wyścig Formuły 1 Nelson Piquet.

Lider klasyfikacji generalnej MŚ Lewis Hamitlon z zespołu McLaren-Mercedes nie dojechał do mety. Podobny los spotkał Roberta Kubicę. Sytuację wykorzystał kierowca Ferrari Kimi Raikkonen, który okazał się najlepszy, a także obrońca mistrzowskiego tytułu Fernando Alonso (McLaren- Mercedes). Hiszpan zmniejszył przewagę Hamiltona do czterech punktów i losy mistrzowskiego tytułu rozstrzygną się podczas ostatniego wyścigu sezonu w Brazylii.

"Za dwa tygodnie w Sao Paulo oczy całego świata będą bowiem zwrócone na pojedynek młodego Anglika z Fernando Alonso" - podkreślił Piquet.

Reklama

"Gdybym nie widział wyścigu, w życiu nie uwierzyłbym, że taka wpadka mogła przytrafić się właśnie Lewisowi. Wystarczyło dojechać spokojnie do mety i tytuł miałby w kieszeni. Ale to nie w jego stylu - zresztą tyczy się to wszystkich młodych kierowców. Oni nie kalkulują, nie oglądają się za siebie, nie zwracają uwagi na innych, tylko ze wszystkich sił prą do przodu. I bardzo dobrze! Dzięki temu coraz trudniej w rywalizacji w F1 cokolwiek przewidzieć, i od razu jest ciekawie. Nie podejmuję się typowania, który z nich zostanie mistrzem świata, ale zdania nie zmieniam - nadal złota życzę Hamiltonowi" - dodał trzykrotny mistrz świata.

"Anglik przez moment nieuwagi może przekreślić cały trud sezonu, ale co ma powiedzieć Kubica? Strasznie mi szkoda Roberta. Ile on w tym sezonie miał okazji, by pokazać pełnię swoich umiejętności? Trzy, cztery? A za nami już 16 wyścigów! Jechał doskonale, ponownie miał okazję znaleźć się na podium i ponownie zawiódł sprzęt. I nie ma sensu znowu zrzucać winy na mechaników, bo chłopakom i tak sporo się w tym roku oberwało. Na ich szczęście została już tylko jedna eliminacja - potem będą mieć sporo czasu, by na następny sezon przygotować bolidy odpowiednio do klasy ich kierowców. A czy tegoroczną plamę zmażą w Brazylii? Wątpię" - zakończył Piquet.

Super Express/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy