"Stop 24" miał chronić a nie chroni
Miał chronić przed kradzieżami, a może okazać się, że program "Stop 24" zakończy się kompromitacją. Specjalne świecące naklejki na szybach samochodów miały być widoczne z daleka, a jak się okazało - świecą, ale wewnątrz samochodu. Pomysł polegał na tym, że właściciel umieszczając na samochodzie naklejkę, miał dać w ten sposób znać policji, że z auta nie korzysta w nocy. Widząc nocą na drodze oznakowany samochód, policja od razu sprawdzała czy za kierownicą nie siedzi złodziej.
"Stop 24" realizowany jest we Wrocławiu i Słupsku. Miał trafić do Bytowa i to tam zauważono wadę naklejek.
W Bytowie zrezygnowano już tego programu. Natomiast w Słupsku program jest realizowany. Rzecznik słupskiej policji, Emilia Adamiec, przekonywała RMF, że naklejki są dobre, ale mimo to zostaną poprawione i wymienione. A że są bublami, nie ma co do tego żadnych wątpliwości.
Kierowcy z Bytowa początkowo chcieli wprowadzenia programu w swoim mieście, ale gdy okazało się, że naklejki nie działają tak, jak powinny, mówili:
To paranoja. Trzeba wziąć za głowę producenta
.
Za głowę producenta "chwycił" Andrzej Doleciński ze Stowarzyszenia "Bezpieczny Bytów": Te nalepki zapewne firma wydrukuje ponownie tak, aby były rzeczywiście widoczne.
"Stop 24" ma powstrzymać złodziei. Na razie - a to nie jest śmieszne ? mogą oni sobie drwić z niewidocznych naklejek.