Stellantis do 2030 roku chce sprzedawać 5 milionów "elektryków" rocznie
Stellantis zaprezentował plan rozwoju na najbliższe 8 lat. Według założeń Dare Forward 2030 zredukowana zostanie o 50 proc. emisja dwutlenku węgla w autach koncernu a do tego 1/3 globalnej sprzedaży pochodzić będzie ze sprzedaży internetowej.
Zaprezentowana wczoraj strategia zarządzanego przez Carlosa Tavaresa koncernu opierać ma się na kilkunastu filarach. Wśród nich jest m.in. plan zostania liderem w walce ze zmianami klimatycznymi, w czym pomóc ma osiągniecie zerowej emisji dwutlenku węgla netto do 2038 roku. Nieco wcześniej, bo do 2030 roku redukcja CO2 ma sięgnąć poziomu 50 proc.
W dalszych założeniach za 8 lat Stellantis chce, aby w Europie w 100 proc. sprzedawać już tylko osobowe "elektryki". Nieco mniej ambitny plan na podbicie USA zakłada, że osobowe samochody elektryczne i lekkie pojazdy użytkowe (również bateryjne) osiągną 50 proc. udziału sprzedaży wśród wszystkich oferowanych na tamtejszym rynku aut.
Carlos Tavares zapowiada, że do 2030 roku w ofercie znajdzie się ponad 75 modeli BEV i globalnie powinny osiągnąć roczną globalną sprzedaż na poziomie pięciu milionów. W przypadku amerykańskiego rynku pomoże w tym m.in. pierwszy SUV marki Jeep z napędem elektrycznym, który zostanie wprowadzony do sprzedaży na początku 2023 roku. Producent zaprezentował nawet jego pierwsze zdjęcia, ale nie zdradził żadnych szczegółów na jego temat.
Ponadto klienci w USA będą mogli już za rok kupić bezemisyjne vany Ram ProMaster BEV a w 2024 roku elektryczne pickupy Ram 1500.
Wśród innych, nie mniej ciekawych, założeń koncernu znalazły się plany, aby do 2030 roku:
- kobiety zajmowały najmniej 35 proc. stanowisk kierowniczych,
- jedna trzecia globalnej sprzedaży pochodziła z kanałów online,
- podwoić przychody netto do 300 mld euro,
- wzrósł 4-krotnie zysk ze sprzedaży nowych samochodów z segmentów premium i aut luksusowych,
- osiągnąć najwyższe pozycje w rankingach zadowolenia klientów z produktów i usług.