Startujemy w Rajdzie Monte Carlo Nowych Energii
Dziś rozpoczyna się Rajd Monte Carlo Nowych Energii, druga z jedenastu tegorocznych rund Pucharu Nowej Energii. Jednym z uczestników jest nasz dziennikarz Maciek Struk, który poprowadzi hybrydową Toyotę Auris Touring Sports. Oto jego pierwsza relacja - z badania technicznego samochodów biorących udział w rajdzie:
Śmiało mogę powiedzieć, że sport motorowy mam we krwi. Startowałem w wielu KJS-ach, jeździłem po odcinkach specjalnych oraz w wyścigach. Z tą ostatnią dyscypliną związałem się najbardziej, mając na swoim koncie około 40 startów i... nawet dwa sukcesy. Pierwszy to 6. miejsce w klasyfikacji sezonu 2009 w mistrzostwach Polski (Puchar Kia Lotos Cup), drugi - wywalczenie Samochodowego Wyścigowego Pucharu Polski w klasie Kii Picanto w 2010 r.
Lubię rywalizację, szczególnie taką bark w bark, kiedy przez cały wyścig nie można pozwolić sobie na chwilę słabości, odpuszczenie gazu i dekoncentrację, bo zaraz wykorzysta to przeciwnik, dysponujący praktycznie identycznym samochodem. W Pucharze Świata Nowych Energii, w którym startuję za kierownicą hybrydowej Toyoty Auris Touring Sports, rywalizacja jest jednak zgoła inna. A co najlepsze - wcale nie łatwiejsza.
Rajd Monte Carlo Nowych Energii odbędzie się po raz 16. Będzie drugą z jedenastu tegorocznych rund Pucharu Świata Nowych Energii. Impreza rozpoczyna się już w czwartek od zlotu gwiaździstego. Tego dnia uczestnicy muszą stawić się we francuskim Gap, wcześniej, w zależności od miejsca startu, pokonując od 478 do 577 km. Prawdziwe "ściganie" czeka nas od piątku 20 marca, kiedy to będziemy musieli pokonać trzy odcinki specjalne o łącznej długości 88,97 km. W sobotę przed nami będą cztery oesy, czyli razem 106,37 km. Niedziela 22 marca to z kolei próby na torze sprawnościowym.
Mimo że w naszym Rajdzie Monte Carlo nie liczy się najwyższa średnia prędkość na odcinku specjalnym, że odbywa się on w ruchu ulicznym, pod względem trudności ciężko porównać go do jakiejkolwiek imprezy samochodowej, w jakiej startowałem. Dlaczego? Bo jest tak skomplikowany, jak radziecka katiusza. Tutaj liczą się płynność, dokładność, zużycie paliwa oraz szanowanie prędkości. Aby wygrać, na oesach należy utrzymywać zadaną średnią prędkość przejazdu i na metę wjechać idealnie w swojej sekundzie. 30- czy 40-kilometrowa trasa, pełna podjazdów i zjazdów oraz ostrych zakrętów jest więc wyzwaniem wręcz ciężkim do wyobrażenia. I to nie tylko dla kierowcy, ale przede wszystkim dla pilota, który musi na bieżąco kontrolować poczynania tego pierwszego.
Wraz z pilotem musimy być zgranym duetem, dlatego obok mnie na prawym fotelu zasiądzie Magda Wilk, z którą wcześniej toczyłem zażarte boje podczas rund Pucharu Picanto. Nieraz aż zbyt zażarte, co kiedyś na torze Poznań skończyło się wypadnięciem z drogi na mokrą trawę przy prędkości ponad 130 km/h i... spadkiem z 3. na 11. miejsce.
Mam nadzieję, że teraz obędzie się bez podobnych przygód i że uda się nam dojechać do mety na jak najwyższym miejscu. Łatwo nie będzie, bo to nasz debiut w podobnej imprezie, ale dołożymy wszelkich starań, by nie ciągnąć się w ogonie stawki. Będziemy codziennie informować Was o naszych zmaganiach na trasie rajdu Monte Carlo Nowych Energii.Annecy, 18 marcaW rajdach nie ma nudy. Mimo że 18 marca czekało nas tylko badanie kontrolne o godzinie 10:30, pierwszy cały dzień we Francji przed Rajdem Monte Carlo Nowych Energii okazał się bardzo długi. I pełen nauki.
Co ciekawe, odbiór techniczny to norma praktycznie w każdej dyscyplinie sportów motorowych. Inaczej nie ma co marzyć o możliwości przekroczenia linii startu. Wcześniej trzeba tylko zaliczyć tę całą "papierologię", a więc okazać prawa jazdy kierowcy i pilota, dokumenty samochodu oraz dokonać formalności związanych z wydaniem rajdowej licencji. W zamian od organizatorów dostaje się naklejki. Tak naprawdę całe mnóstwo naklejek oraz... instrukcję, gdzie i jak rozmieścić je na samochodzie. Jeśli nie będziemy się jej trzymać - nie wystartujemy. Co ciekawe, numer startowy na maskę to tutaj nie żaden kawałek folii, tylko aluminiowa tarcza! Jak w żadnym innym rajdzie.Oklejanie samochodu jest absolutnym przedsionkiem każdego rajdu czy wyścigu. To dla zawodników niemal jak chrzest bojowy. Naszą Toyotę Auris Touring Sports oklejamy prawie dwie godziny. Tak, aby wszystkie naklejki były proste i bez nieestetycznych bąbli. Pierwszy etap rajdu mamy już niemal za sobą.
Niemal, bo za chwile trzeba wjechać na badanie kontrolne. W klasycznych wyścigach czy rajdach to moment prawdy. To odpowiedz na pytanie czy zespół o wszystkim pamiętał. Czy gaśnica ma ważną homologację, każda śrubka jest we właściwym miejscu, a koło zapasowe - właściwie zamontowane. A i czy jeszcze w aucie są wszystkie elementy garderoby, jak np. kombinezon, skarpetki z niepalnego Nomexu oraz kask.
W rajdzie Nowych Energii auta muszą być w pełni zgodne z fabryczną specyfikacją. Nie ma tu więc klatek bezpieczeństwa czy foteli kubełkowych. Sędziowie nie sprawdzają ani prześwitu, ani też kątów kół. Tylko... działanie świateł, czy wycieraczek. Ważną kwestią jest wielkość zbiornika paliwa i średnia emisja dwutlenku węgla do atmosfery. Tym ostatnim w Polsce nie interesuje się nikt, z ustawodawcami na czele. Bo przecież u nas nadal pokutuje przekonanie, że auto z dużym silnikiem musi zużywać duże ilości paliwa. To w takim razie czego szukają w Rajdzie Monte Carlo Nowych Energii te wszystkie hybrydowe Range Rovery Sporty czy Volvo V60 z wielkimi jednostkami wysokoprężnym i silnikami elektrycznym? Ja też nie wiem...
O 14:30 jesteśmy już po badaniu kontrolnym. Przed nami jeszcze kolacja u Burmistrza Annecy, a przede wszystkim - mnóstwo nauki. Na szczęście w naszym zespole jest Artur Prusak, który o takich rajdach, w jakim my startujemy, wie praktycznie wszystko. I pompuje nasze uszy ogromną wiedzą. Nie tylko na temat samego rajdu, ale i prowadzenia hybrydowej Toyoty.
O tym, co wyciągnęliśmy z jego lekcji, będziemy pisać w naszych kolejnych relacjach.
Maciej Struk