Sprężarka kontra diesel
Czy nowoczesny silnik benzynowy może być dziś alternatywą dla silnika Diesla?
Sprawdzamy to na przykładzie zaawansowanych technicznie samochodów: jednego z liderów rynku kompaktów - Toyoty Auris oraz Volkswagena Golfa, dla wielu wzorca aut tej klasy.
Zalety silnika Diesla są niepodważalne. Rzadko trzeba sięgać po dźwignię zmiany biegów, a na stacji paliw pojawiamy się rzadziej niż użytkownicy aut benzynowych. Jednak za te przyjemności trzeba zwykle sporo zapłacić przy kupnie samochodu. Gdyby powstał więc odpowiednio oszczędny i jednocześnie mocny silnik benzynowy, to przy rozsądnej cenie byłby on poważną konkurencją dla dzisiejszych turbodiesli.
Auris o klientów nie musi się bać: już przed wprowadzeniem na rynek ustawiły się po niego kolejki. Popularności tego modelu nie zaszkodził fakt, że za odmianę z wysokoprężnym silnikiem trzeba zapłacić prawie 10 tys. zł więcej, niż za benzynową o podobnej mocy. Przy kompletnym wyposażeniu wersji Prestige, cena urasta do niebotycznej kwoty blisko 90 tys. zł. Czy to nie za wiele?
Dobrze wyposażony Golf TDI jest równie drogi, ale Volkswagen przygotował w swojej ofercie prawdziwy rodzynek: silnik 1.4 TSI. Mały, benzynowy silnik z turbiną i sprężarką mechaniczną jednocześnie. W tej klasie aut to rzecz niespotykana.
Oczywiście, w tym rozwiązaniu nie chodzi o technikę dla niej samej. Wydajne doładowanie to jak pojemność na życzenie: gdy pedał gazu jest wciśnięty nieznacznie - silnik spala tyle benzyny, ile zwykłe jednostki 1.4, gdy pedał wciśnie się mocniej - rozwija moc jak dobra dwulitrówka. Sekwencyjne połączenie sprężarki mechanicznej oraz turbodoładowania daje mocny ciąg już od najniższych obrotów, bez żadnej zwłoki.
Czy nowa niemiecka technika uczyni z Golfa atrakcyjnego rywala dla z założenia oszczędnego diesla w japońskim wydaniu?
Odpowiedź na to pytanie znajdziesz w najnowszym wydaniu tygodnika Motor. W kioskach od dzisiaj.
