Spowodował wypadek po pijanemu. Może dostać 10 lat

Dwa zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym i jazdy pod wpływem alkoholu postawiła w poniedziałek jeleniogórska prokuratura kierowcy busa, który spowodował wypadek.

Dwa zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym i jazdy pod wpływem alkoholu postawiła w poniedziałek jeleniogórska prokuratura kierowcy busa, który spowodował wypadek.

W wyniku dachowania sześciu pasażerów busa doznało poważniejszych obrażeń.

Do wypadku doszło w sobotę w okolicach Mysłakowic (Dolnośląskie). 54-letni kierowca miał 2 promile alkoholu w organizmie.

Jak poinformowała Violetta Niziołek, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze kierowca, Marian M. przyznał, że feralnego dnia pił alkohol i bardzo tego żałuje.

"Mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu oraz prowadzenia auta pod wpływem alkoholu. W sumie w wyniku wypadku obrażeń doznało sześć osób" - mówiła Niziołek. Jak wyjaśniła, za spowodowanie katastrofy kierowcy grozi do 10 lat więzienia.

Reklama

Rzeczniczka dodała, że prokuratura już skierowała do sądu wniosek o tymczasowy areszt dla Mariana M.

Według ustaleń policji kierowca busa, wyprzedzając inny samochód, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w barierkę. Pojazd, w którym jechało 16 młodych sportowców w wieku od 15 do 17 lat, dachował.

Początkowo do szpitala trafiło czterech chłopców. Jednak później reszta pasażerów zaczęła uskarżać się na bóle i również została przewieziona na badania. Poważniej rannych zostało sześć osób.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: wypadek | katastrofy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy