Sposób na tanią jazdę
"Gaz nadaje się do kuchenek - nawet porządne zapalniczki zasilane są benzyną" - takie komentarze jeszcze do niedawna były dość powszechne.
Sytuacja na rynku paliw sprawiła jednak, że nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy stosowania LPG do napędu samochodów musieli zweryfikować swoje poglądy. Postanowiliśmy sprawdzić, czy i kiedy montaż instalacji gazowej naprawdę się opłaca.
Różne podatki, różne ceny
Tendencja wzrostowa cen paliw nikogo chyba nie dziwi. Powszechnie wiadomo również, że wysokie ceny przy dystrybutorach to w dużej mierze wynik bardzo wysokich obciążeń podatkowych. Niemal 50 proc. ceny litra benzyny stanowią: akcyza, podatek VAT i opłata paliwowa. Marża stacji benzynowej często nie przekracza nawet 5 proc.
Rosnącą popularność LPG zawdzięcza właśnie różnicom w wysokości podatku akcyzowego. Polski ustawodawca nie traktuje bowiem w równy sposób benzyny, oleju napędowego i gazu. Najwyższą stawką podatku akcyzowego - 1565 zł za 1000 litrów - obłożone są najpopularniejsze benzyny. Niższa stawka podatku, co przekłada się na poziom cen, dotyczy oleju napędowego. Za każde 1000 litrów tego paliwa zapłacić trzeba 1048 zł akcyzy. Budżet państwa najmniej zarabia jednak na LPG. 1000 litrów tego paliwa obłożone jest podatkiem akcyzowym w wysokości zaledwie 695 zł.
Akcyza w górę i czar pryska
Ponaddwukrotna różnica w wysokości podatku (w stosunku do benzyn) sprawia, że ceny LPG na stacjach są dla kierowców bardzo kuszące. Gdyby jednak rząd zdecydował się wyrównać stawki akcyzy na wszystkie paliwa, okazałoby się, że za litr gazu trzeba by zapłacić więcej niż za PB 95!
Groźba takiego właśnie scenariusza sprawiła, że w 2008 roku, gdy pojawiły się spekulacje dotyczące możliwości podniesienia akcyzy na LPG, zainteresowanie kierowców tym paliwem wyraźnie spadło. W Polsce było wówczas zarejestrowanych 2 mln 80 tys. aut z instalacjami gazowymi. W kolejnym roku, gdy stało się jasne, że władze - zapewne w obawie o elektorat - nie zdecydują się na taki krok, po naszych drogach jeździło 2 mln 170 tys. aut z instalacją LPG.
Obecnie - jak wynika z raportu Polskiej Organizacji Gazu Płynnego - w Polsce zarejestrowanych jest już 2 mln 325 tys. samochodów na gaz. W porównaniu z minionym rokiem oznacza to wzrost aż o 150 tys. Dla przykładu, to niemal 1/4 używanych aut, jakie trafiły do nas w zeszłym roku w ramach prywatnego importu i prawie dokładnie tyle, ile nowych aut kupili w minionych 12 miesiącach polscy klienci indywidualni!
Oznacza to, że w zeszłym roku każdego dnia roboczego na LPG przerabiano w Polsce niemal 600 samochodów. Przyjmując ośmiogodzinny czas pracy, daje to wynik... średnio 1,25 auta na minutę!
Na LPG oszczędzili najwięcej
Patrząc z perspektywy czasu, trzeba przyznać, że przeszło dwa miliony kierowców, którzy w ostatnich 10 latach zdecydowali się zamontować w swoim aucie instalację gazową, zrobiło dobry interes.
Warto przypomnieć, że jeszcze dekadę temu za litr najpopularniejszej benzyny PB 95 zapłacić trzeba było ok. 3 zł 40 gr. Dziś średnia cena tego paliwa waha się w okolicach 5 zł 20 groszy.
Podwyżki na stacjach najbardziej odczuli jednak właściciele aut z silnikami wysokoprężnymi, które przez wielu traktowane były jako najefektywniejsze rozwiązanie z punktu widzenia kosztów eksploatacji. W roku 2000 litr oleju napędowego kosztował mniej niż 3 złote. Dziś zapłacić trzeba za niego ok. 5 zł.
Właściciele aut z instalacjami LPG nie uniknęli oczywiście podwyżek - procentowo były one zbliżone do cen innych paliw. W 2000 roku litr LPG kosztował ok. 1 zł 70 gr. Obecnie ceny na dystrybutorach oscylują w granicach 2 zł 40 gr. Wypada jednak zauważyć, że niezależnie od wysokości podwyżek, za litr PB 95 wciąż kupić można dwa litry LPG.
Biorąc pod uwagę obecne ceny paliw oraz cenniki samochodów używanych, postanowiliśmy sprawdzić, jak wiele uda się zaoszczędzić przerabiając auto na gaz. W naszych obliczeniach posłużyliśmy się jednym z popularniejszych samochodów rodzinnych na rynku wtórnym - fordem mondeo III generacji.
Do naszych wyliczeń wybraliśmy trzy pojazdy z tego samego rocznika (2005) różniące się sposobem zasilania. Oto jak kształtują się całkowite koszty eksploatacji w okresie 3 lat przy średnim przebiegu rocznym 20 tys. km.
Diesel czy benzyna? To prawie bez różnicy!
By nasze wyliczenia były jak najbardziej rzetelne, uwzględniliśmy w nich różne ceny pojazdów, przebiegi, prawdopodobieństwo wystąpienia typowych usterek czy utratę wartości. Co ciekawe, zwrot wszelkich kosztów związanych z zamontowaniem oraz dodatkową obsługą pojazdu napędzanego gazem następuje już po niecałych 14 miesiącach eksploatacji. Oznacza to, że z każdym kolejnym dniem używania auta wyraźnie zyskuje nasz portfel.
Samochód z instalacją LPG okazał się zdecydowanie najtańszy w utrzymaniu, z kretesem pokonując pojazd wyposażony w silnik wysokoprężny. Co więcej, przy obecnych cenach paliwa auta z silnikami Diesla nie są w stanie konkurować nie tylko z samochodami na gaz. Coraz trudniej przychodzi im również konkurowanie z autami benzynowymi.
Całkowity koszt przejechania 1 km w przypadku auta z silnikiem wysokoprężnym był jedynie o 3 gr niższy niż dla samochodu z silnikiem benzynowym. Na dystansie 100 km właściciele diesli oszczędzają więc ok. 3 zł. Przy przejechaniu 20 tys. km rocznie w kieszeni właściciela pojazdu wysokoprężnego pozostanie więc ok. 600 zł.
Biorąc pod uwagę to, że oprócz uwzględnionej w naszych wyliczeniach awarii dwumasowego koła zamachowego, przydarzyć się też może usterka wtryskiwacza, turbosprężarki czy filtra cząstek stałych (w każdym przypadku koszt naprawy przekroczy tysiąc złotych), gra wydaje się być niewarta świeczki.
W naszych wyliczeniach optymistycznie założyliśmy również, że wszystkie auta w okresie 3 najbliższych lat wymagać będą takiego samego "doinwestowania" często psującego się na naszych drogach zawieszenia. W rzeczywistości auto z silnikiem Diesla - z uwagi na wyraźnie wyższy przebieg - może wymagać większych nakładów finansowych.