Solidny jak „francuz” – istotne fakty motoryzacyjne, których nie znaliście
W świecie motoryzacji funkcjonuje wiele mitów, utartych przekonań oraz utrwalonych przez lata stereotypów, które nie posiadają pokrycia w rzeczywistości. Część z nich dotyczy samochodów produkowanych we Francji. Tymczasem Francuzom motoryzacja zawdzięcza dużo więcej, niż ma do zarzucenia.
Historia motoryzacji kraju licznych rewolucji w pełni wpisuje się w niespokojną i nowatorską naturę jej kreatorów. Kryje w sobie wiele ciekawostek, które warto poznać. Niewątpliwie, Francuzi współtworzyli podwaliny współczesnej motoryzacji, a produkowane przez nich pojazdy są popularne również dziś w wielu krajach świata, w tym także w Polsce.
Francuska myśl motoryzacyjna
Za pierwszy na świecie pojazd mechaniczny uważany jest parowy ciągnik artyleryjski skonstruowany w 1769 roku przez Nicolasa Josepha Cugnota. W 1801 roku Philippe Lebon d’Humbersin stworzył i opatentował pierwszy silnik spalinowy. Natomiast w 1881 roku Charles Jeantaud zbudował pierwszy na świecie samochód elektryczny, którym markiz de Chasseloup-Laubat pędził z prędkością 92,5 km/h. Kilka lat wcześniej, w 1875 roku, Amédée-Ernest Bollée rozpoczął pierwszą na świecie seryjną sprzedaż produkowanego przez siebie pojazdu – La Mancelle, który kosztował 12.000 franków. W 1900 roku inna francuska firma, De Dion-Bouton, stała się największym producentem aut na świecie.
Francuzom zawdzięczamy także szereg „drobniejszych” wynalazków oraz udogodnień, które na stałe wpisały się w standardy konstrukcyjne pojazdów mechanicznych — począwszy od kierownicy i pedału sprzęgła (firmy Panhard), poprzez pneumatyczne ogumienie braci Michelin oraz niezależnie zawieszone tylne koła De Diona i Boutona, a skończywszy na wentylatorach chłodnicy i silnikach wysokoprężnych w samochodach osobowych (Peugeot).
Również najpopularniejszy obecnie napęd na przednie koła to wynalazek francuskiej myśli technologicznej. Po raz pierwszy użył go E. Levassor w 1891 roku, a w 1934 roku Citroën wprowadził do seryjnej produkcji pierwszy pojazd z przednim napędem. Co ciekawe, André Citroën stworzył pierwsze autoryzowane stacje obsługi samochodów. Ich zadaniem miała być pomoc klientom w skomplikowanej obsłudze ówczesnych pojazdów. ASO Citroëna pomagało na przykład w ładowaniu smarownic.
Cytryny z Polski?
Francuska marka Citroën skrywa także inną, dość zaskakującą ciekawostkę dla fanów motoryzacji. Jak się okazuje, ma ona z Polską więcej wspólnego niż tylko rynek zbytu. Ze stolicy kraju nad Wisłą pochodziła bowiem matka André Citroëna, późniejszego założyciela firmy samochodowej. Rodzice André wyemigrowali z Warszawy do Francji w 1873 roku. Z kolei w 1900 roku, ponownie w Polsce, André Citroën odkrył tańszy sposób wytwarzania przekładni zębatych o zębach daszkowych i kupił na niego patent. Zainspirowany tym rozpoczął swoją przygodę z własną firmą produkcyjną. Daszkowe zęby produkowanych przekładni znalazły się w znaku firmowym Citroëna i do dziś są symbolem tej marki.
Polak, Niemiec, Rusek i Francuz… rzecz o stereotypach
Polacy od lat powtarzają, iż nie powinno się kupować aut na „f” — Fiatów, Fordów i „francuzów”, bo są one awaryjne i drogie w naprawie. Do francuskich samochodów mit ten przylgnął w czasach socjalizmu i mało kto dziś zdaje sobie sprawę z jego genezy. Francja była jednym z niewielu krajów, z których sprowadzano zachodnie auta do Polski Ludowej. Pojazdy produkowane we Francji wykorzystywały jednak zbyt skomplikowaną technologię jak na możliwości polskich mechaników, którzy naprawiali głównie proste konstrukcyjnie auta krajowe oraz pochodzące z NRD, ZSRR i Czechosłowacji. Bardzo drogie były tym samym części zamienne, które za czasów PRL-u trzeba było kupować za dewizy i można było je nabyć tylko w nielicznych sklepach. Dlatego z czasem wyewoluowało przekonanie o tym, że auta z Francji są ponadprzeciętnie awaryjne i drogie w naprawie.
Współczesne niemieckie raporty awaryjności, opracowywane przez znane firmy TUV, ADAC czy Dekra, nadal niestety nie dają zbyt dobrych not samochodom francuskim. Wyniki testów pokazują, iż w niemieckim aucie w ciągu 3 lat dojdzie do jednej awarii, zaś we francuskim - do dwóch. Z drugiej jednak strony usunięcie tych dwóch niedomagań w samochodzie francuskim jest tańsze niż jednej w niemieckim.
Mity pod angielską lupą
Niskie koszty napraw francuskich aut potwierdza raport angielskiej firmy ubezpieczeniowej Warranty Direct z 2013 roku. W zestawieniu, w którym miarę poziomu zaufania stanowił niski poziom awarii i niskie koszty napraw, Citroën zajął 13. miejsce, Peugeot – 16., BMW – 29., a Volkswagen – 23. Warranty Direct stworzyło także ranking, w którym wymieniono marki mogące pochwalić się najniższymi kosztami napraw. Renault zajęło w nim czwarte, Peugeot otrzymał piąte, a Citroën dwunaste miejsce. Niska awaryjność francuskich aut, zwłaszcza pochodzących z segmentu MPV, została potwierdzona w kolejnym raporcie Warranty Direct z 2014 roku. Czyżby kolejny mit można było zatem włożyć między bajki?
Auta francuskie „liczą się” w Polsce
Pomimo istniejących uprzedzeń, silnych stereotypów i przekonań samochody „made in France” mają w Polsce wielu zwolenników. W 2014 roku Polacy zakupili w salonach 10 227 nowych Citroënów (o 15,8% więcej niż rok wcześniej), 16 699 Renault (o 10% więcej niż w 2013 roku) i 12 251 Peugeotów (o 1,4% mniej niż w 2013 roku). Sporym zainteresowaniem cieszyły się także Dacie wykorzystujące podzespoły Renault – sprzedano ich 13 053 sztuki (o 20,7% więcej niż rok wcześniej). Polacy coraz częściej sprowadzali także z Francji używane samochody. W 2014 roku do Polski przyjechało 31 385 Citroënów, 33 727 Peugeotów i 54 250 Renault.
Większość Polaków z racji swych dochodów nie może sobie pozwolić na posiadanie kilku samochodów. Zatem jeden pojazd musi być maksymalnie funkcjonalny, aby mógł służyć jako bezpieczny samochód rodzinny, auto do pracy i pojazd rekreacyjny. Poszukujemy dodatkowo aut, które są niedrogie – i tutaj sprawdzają się właśnie francuskie pojazdy. Auta z Francji są bowiem najczęściej dużo tańsze od porównywalnych klasą samochodów niemieckich. Już 50 tysięcy zł wystarczy na wygodne auto kompaktowe (Renault Mégane, Peugeot 208) czy ciekawy stylistycznie crossover (Citroën C4 Cactus, Peugeot 2008, Renault Captur). Mniej środków potrzeba na wygodne i funkcjonalne auto miejskie (Renault Clio czy Citroën C3). Atrakcyjność cenowa francuskich aut może jeszcze wzrośnąć m.in. za sprawą nowej polityki cenowej Citroëna, który obniżył koszty katalogowe pojazdów i wprowadził do oferty specyfikacje modeli pod kątem polskich kierowców.
Wydaje się więc, że krążące o „francuzach” legendy nie mają znaczenia dla tysięcy polskich nabywców aut z tego kraju.