Skończył lekcje i wjechał pod samochód. Chwile grozy uchwyciła kamera
Gdyby nie kask ochronny i odrobina szczęścia, wypadek w Piasecznie mógłby mieć o wiele gorszy finał. Jadący na hulajnodze elektrycznej 10-latek wjechał pod jadący samochód, ale dostał od losu drugą szansę. Nagranie może być przestrogą dla wszystkich, którzy w letnim okresie przesiadają się na rowery i hulajnogi.
Czasami niewiele wystarczy, by zbliżyć się do kalectwa. Bardzo boleśnie przekonał się o tym 10-letni chłopiec, który na skrzyżowaniu w Piasecznie na własne życzenie znalazł się przed maską jadącego samochodu. Nastolatek popełnił masę błędów, ale los dał mu jeszcze jedną szansę. Gdyby nie odrobina zdrowego rozsądku, doszłoby do prawdziwej tragedii.
Do nieszczęśliwego zdarzenia doszło w podwarszawskim Piasecznie na skrzyżowaniu ul. Głównej i ul. Północnej. Jak to bywa w rejonie szkół, po zakończeniu zajęć dzieci w pośpiechu zaczęły biegiem kierować się do domu. Korzystając z faktu, że na dworze jest jest ciepło, niektórzy uczniowie przyjechali do szkoły na rowerach i hulajnogach - w tym dwóch bohaterów nagrania.
Dwaj koledzy po zakończeniu lekcji wspólnie wyjechali na ulicę - jeden rowerem, a drugi hulajnogą. Chłopcy minęli sygnalizator ignorując czerwone światło, a następnie się pożegnali. Obydwaj wyjeżdżali z drogi podporządkowanej i podlegali pod znak ostrzegawczy A-7 (ustąp pierwszeństwa). Kierujący rowerem, korzystając z okazji, że czerwony samochód wykonywał skręt w prawo, szybko włączył się do ruchu i skręcił w ul. Główną.
W tym samym czasie kierujący hulajnogą ruszył na wprost. Niestety, 10-latek kompletnie zignorował fakt, że może mu coś grozić. Bez upewnienia się czy bezpiecznie wykona manewr, ruszył przed siebie. Najpierw ledwo uniknął kolizji z szarym Hyundaiem, a następnie wjechał pod koła białej Hondy.
Nastolatek miał sporo szczęścia, ponieważ w wyniku zderzenia doznał tylko kilku niegroźnych potłuczeń. Kiedy na miejsce przyjechała policja, młodzieniec nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego znalazł się przed maską samochodu. Jakby tego było mało, 10-letni sprawca zamieszania nie posiadał karty rowerowej ani innego dokumentu uprawniającego go do poruszania się rowerem czy hulajnogą elektryczną po drogach.
Latem do podobnych wypadków będzie dochodzić bardzo często. Warto jednak edukować i przypominać wszystkim miłośnikom jazdy na rowerze czy hulajnogach, że ich również obowiązują przepisy. O czym trzeba pamiętać wyjeżdżać hulajnogą na ulice?
Kierujący hulajnogą elektryczną ma obowiązek korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, pamiętając o zachowaniu szczególnej ostrożności i ustępowaniu pierwszeństwa pieszym. Osoba na hulajnodze może korzystać z jezdni dla samochodów gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 km/h, gdy brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów.
Z kolei korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego hulajnogą elektryczną jest dozwolone wyjątkowo, gdy chodnik został usytuowany wzdłuż jezdni, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 30 km/h i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów.
Ponadto poruszając się chodnikiem osoba na hulajnodze jest zobowiązana jechać z prędkością zbliżoną do prędkości pieszego, ustępować pierwszeństwa pieszym i nie utrudniać ruchu. Maksymalna prędkość z jaką może poruszać się osoba na hulajnodze to 20 km/h. Na hulajnodze zabrania się holowania innych pojazdów oraz przewożenia innej osoby, zwierzęcia i ładunku.
Dokumentem stwierdzającym posiadanie uprawnienia do kierowania hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego jest karta rowerowa lub prawo jazdy kategorii AM, A1, B1 lub T - w przypadku osób, które nie ukończyły 18 lat. Dzieciom w wieku do 10 lat pozwala się kierować hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu wyłącznie w strefie zamieszkania i wyłącznie pod opieką osoby dorosłej.