Rozprawka o niemaniu dokumentów, czyli czy warto było czekać?

Triumfalnie poinformowano, że już, już, natychmiast... Potem okazało, się, że trochę później... Właściwie nie wiadomo kiedy... Ale niewykluczone, że jednak... Wreszcie, że na mur beton od 1 października. Zapytajmy za klasykiem: ale co chodzi? O przepis, zwalniający kierowców z obowiązku okazywania dowodu rejestracyjnego i poświadczenia ubezpieczenia OC. Podobno na tę wiekopomną chwilę Polacy "czekali latami". Czy rzeczywiście? I czy było na co czekać?

- Mamy w rodzinie dwa samochody i często wymieniamy się nimi z żoną. Niestety, nie zawsze pamiętamy, by zamienić się również dowodami rejestracyjnymi - przyznaje jeden z znajomych. - Prawdę mówiąc nigdy nie miałem z tego powodu kłopotów, bo nigdy też nie byłem w takiej sytuacji kontrolowany przez policję. Jednak szczęście kiedyś mogło się skończyć. Jasne, niby stówka nie pieniądz, bo taki mandat musiałbym zapłacić za brak obu dokumentów, ale jeżeli mogę go uniknąć, to tym lepiej. Jestem więc zadowolony z nowych uregulowań.

Reklama

- A mnie ta zmiana ani ziębi, ani grzeje - mówi inny kierowca. - Po wykupieniu  polisy OC kwitek od razu wkładam do dowodu rejestracyjnego, dowód trzymam w portfelu, a portfel mam zawsze przy sobie. I nie zamierzam zmieniać swoich przyzwyczajeń.

 Podobnie podzieleni w swoich opiniach są również autorzy komentarzy w Internecie. Największe obawy budzi oczywiście wizja stłuczki z udziałem samochodu, którego kierowca nie potrafi wylegitymować się dowodem rejestracyjnym i dokumentem, potwierdzającym posiadanie obowiązkowego ubezpieczenia.

"Ustawa jest beznadziejna i zupełnie niepotrzebna. W razie kolizji muszę mieć pewne i potwierdzone dane osobowe sprawcy (dowód osobisty ),  jego uprawnienia (prawo jazdy ), jego OC (polisa i jej nr ), dane pojazdu sprawcy, tj. nr rej., model, typ, nr VIN, nazwisko rzeczywistego właściciela pojazdu (dowód rejestracyjny ) i to wszystko w oryginale, a nie np. w telefonie - bo o to wszystko będą cię pytać + dane ewentualnych świadków zdarzenia - przy zgłoszeniu szkody z OC sprawcy, a jak tego nie będziesz miał + oświadczenia, to zapłacisz za szkodę sam!!! Znam to z własnego doświadczenia. Teraz w razie czego będę wołał policję: niech takiemu, co nie ma tych dokumentów w oryginale przy sobie wystawi za parę stów mandat i wpisze mu punkty karne, to na drugi raz będzie miał wszystkie papierki + druk oświadczenia przy sobie w oryginale!" - zapowiada "Billy".

Innego zdania jest "Realista": "Oczywiście zmiana na plus, szukanie na siłę minusów tej zmiany przepisów robione jest na siłę, żeby dowalić rządowi".

Czy rzeczywiście drogówce przybędzie teraz roboty, bo, jak straszą internauci, kierowcy zaczną ją wzywać do każdej, najbanalniejszej stłuczki? Niekoniecznie.

Po pierwsze, zmienione przepisy nie zakazują wożenia ze sobą wspomnianych wyżej dokumentów. Wiele osób nadal będzie to czyniło. Na wszelki, nomen omen, wypadek lub po prostu z przyzwyczajenia. Po drugie, już obecnie co przezorniejsi uczestnicy kolizji (z oczywistych względów częściej czynią to ofiary, nie sprawcy) niezależnie od skali uszkodzeń pojazdów dzwonią po policję. Z konieczności - bo prowadzili samochód, który nie jest ich własnością. Albo z wiary, że protokół sporządzony przez patrol zapewni im bezproblemowe uzyskanie odszkodowania.

Jakoś najmniej trafiają nam do przekonania argumenty, wysuwane przez samą policję. "Prawo o ruchu drogowym nakłada obowiązek wymiany między sobą danych personalnych dotyczących uprawnień danych dotyczących ubezpieczenia pojazdu. Osoba, która odmówi podania takich danych uczestnikowi zdarzenia naraża się na odpowiedzialność za niewypełnienie tego obowiązku i to bez względu na to, czy chodzi o wypadek, czy kolizję drogową" - wyjaśnia, cytowany przez media, podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji.

Obowiązek wymiany danych... A niby jak to zrobić, gdy dokumenty zostały w domu? Tak czy inaczej nie ma chyba o co kruszyć kopii. Z czasem przyzwyczaimy się do nowej sytuacji. Przypomnijmy sobie tylko czarnowidztwo, które towarzyszyło wprowadzaniu na rynek pierwszych kart kredytowych. Jak wiele osób nie wyobrażało sobie życia bez gotówki. A dziś...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama