Rezygnacja szefa SOP. Powód kuriozalny!

Komendant Służby Ochrony Państwa gen. bryg. Tomasz Miłkowski złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska, po wcześniejszych ustaleniach z min. Joachimem Brudzińskim - podało Biuro Prasowe MSWiA.

Przyczyną tej decyzji ma być niedawny incydent z udziałem kierowcy limuzyny premiera. Chodzi o kierowcę, który w ostatnich dniach przyjechał wcześnie rano po premiera na jedno z warszawskich osiedli, gdzie mieszka Mateusz Morawiecki. Funkcjonariusz miał przypadkowo włączyć sygnały dźwiękowe. Według informatorów radia RMF FM, nie umiał ich wyłączyć. 

Hałas obudził mieszkańców zamkniętego osiedla, którzy zaczęli dzwonić na policję. Kierowca z włączonymi syrenami wyjechał z osiedla i przejechał do mieszczącej się nieopodal siedziby jednej ze służb specjalnych. Tam prosił o pomoc. Gdy wysiadł z pojazdu, limuzyna się zatrzasnęła. Aby ją otworzyć potrzebny był przyjazd specjalnej ekipy, a po premiera musiał przyjechać inny samochód.

Reklama

MSWiA wydał dziś komunikat dotyczący rezygnacji Miłkowskiego. Czytamy w nim: "Po wcześniejszych ustaleniach z ministrem Joachimem Brudzińskim, gen. bryg. SOP Tomasz Miłkowski, komendant Służby Ochrony Państwa, złożył rezygnację z zajmowanego stanowiska. Nowego szefa Służby Ochrony Państwa - na wniosek ministra - powoła Prezes Rady Ministrów".

W środę Służba Ochrony Państwa wydała komunikat w tej sprawie, w którym napisano, że w tekście RMF znalazły się "nierzetelne informacje, a całość artykułu wprowadza czytelników w błąd".

"Opisane zdarzenie z udziałem kierowcy SOP nie miało miejsca. Nieprawdziwe informacje powielane przez media godzą w dobre imię gen. bryg. SOP Tomasza Miłkowskiego, komendanta Służby Ochrony Państwa oraz całej formacji" - podkreślono. Dodano również, że artykuł w fałszywym świetle przedstawia powody odejścia komendanta SOP ze stanowiska. Nie podano jednak prawdziwych powodów rezygnacji.

RMF/INTERIA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy