Rajd Dakar 2024. Kolejny triumf Polaków - zajęli całe podium

Eryk Goczał najpierw wygrał prolog Rajdu Dakar 2024, a teraz okazał się najlepszy w klasie challenger również po pierwszym etapie. Na drugim miejscu uplasował się jego wujek Michał, a na trzecim ojciec Marek. Wyraźnie gorzej poszło innym polskim załogom w tym Krzysztofowi Hołowczycowi, który po pierwszym etapie zajął znacznie niższe miejsce niż na prologu.

Rodzina Goczałów znowu najlepsza w Rajdzie Dakar 2024

19-latek, najmłodszy członek rodzinnego zespołu Energylandia Racing Team, konsekwentnie dąży do celu, jakim po zwycięstwie w ubiegłym roku w kategorii SSV jest powtórzenie tego sukcesu w mocniejszej klasie challenger. A "klan Goczałów" jest coraz bliższy realizacji marzenia o zajęcia całego podium w klasyfikacji końcowej.

W sobotę jadący z hiszpańskim pilotem Oriolem Meną Eryk wyprzedził Michała pilotowanego przez Szymona Gospodarczyka o 19 s, a swojego ojca i Macieja Martona o 7.38. Taka też jest klasyfikacja generalna, bowiem wyniki piątkowego prologu miały znaczenie tylko dla ustalenia pozycji startowych.

Reklama

Hołowczyc traci pozycję po pierwszym etapie Dakaru

Po szóstej pozycji w prologu, tym razem powracający po dziewięciu latach do Dakaru Hołowczyc z pilotem Łukaszem Kurzeją zajęli 15. miejsce. Polska załoga jadąca Mini straciła 19,36 do zwycięzców, którymi okazali się Belg Guilliaume de Mevius i były pilot Hołowczyca Xavier Panseri (Toyota). To właśnie z Francuzem kierowca z Olsztyna odniósł największy dakarowy sukces, jakim było trzecie miejsce w 2015 roku. Rok później mieszkający na stałe w Polsce Panseri pilotował w Dakarze Adama Małysza.

Wypadki na pierwszym etapie Rajdu Dakar 2024

To był trudny dzień dla motocyklistów, z których kilku pożegnało się z rajdem. Poważny wypadek miał zwycięzca piątkowego prologu Hiszpan Tosha Schareina, a dwóm innych zawodnikom - Joaquimowi Rodriguesowi z Portoryko i Michaelowi Docherty'emu z RPA -  pomocy udzielił Maciej Giemza.

Jak podali organizatorzy, wśród zawodników pomagającym Schareinie był prowadzący w tym momencie na odcinku Ross Branch z Botswany, który po odjęciu czasu poświęconego na pomoc koledze został uznany zwycięzcą etapu, chociaż najlepszy rezultat na mecie uzyskał Amerykanin Ricky Brabec. Giemza został sklasyfikowany na 57. pozycji, ze stratą ponad półtorej godziny do zwycięzcy. 30. miejsce zajął Konrad Dąbrowski - 44.55 straty, a 81. był dakarowy debiutant Bartłomiej Tabin - 2:17.27 straty.

Ponieważ z powodu wypadku z udziałem kibica start samochodów i ciężarówek został opóźniony o godzinę, organizatorzy zdecydowali się skrócić odcinek dla najcięższych pojazdów do 281 km w obawie o ich bezpieczeństwo w zapadających szybko ciemnościach. W tym momencie na prowadzeniu była załoga holenderskiego kierowcy Janusa van Kasterena, w której mechanikiem jest Dariusz Rodewald. Polak w holenderskich teamach już trzykrotnie wygrywał Dakar.

W niedzielę uczestników Dakaru czeka jeszcze dłuższy 2. etap z Al Hinakiyah do Al Dawadimi. Mają do pokonania 665 km, z czego 463 to odcinek specjalny.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rajd Dakar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama