"Prywatyzacja" mandatów...

Na łamach serwisu Motoryzacja śledzimy ekspansję fotoradarów. Obecnie w te urządzenia wyposażona jest nie tyko policja, ale również straż miejska. Więcej, zdarza się, że urządzenie to kupuje firma prywatna, która dzieli się zyskami z samorządem. Wynikają z tego różne problemy. Oto jeden z nich.

Kliknij
KliknijINTERIA.PL/PAP

Personalia tysięcy kierowców przyłapanych przez fotoradary na przekroczeniu prędkości trafiają do prywatnych firm! Tak samo jak znaczne kwoty z płaconych mandatów.

Coraz więcej gmin wynajmuje przedsiębiorstwa wraz z fotoradarami, obsługą tych urządzeń i „papierkową robotą” związaną z wystawianiem mandatów.

Sprawa dotarła już do wicepremiera i ministra spraw wewnętrznych i administracji Ludwika Dorna. Interweniował u niego Stanislaw Trociuk, zastępca rzecznika praw obywatelskich. Czekamy na reakcję - pisze „Super Express”.

Afera wyszła na jaw, gdy burmistrz Ujścia (Wielkopolskie) rejestrował u generalnego inspektora ochrony danych osobowych wykaz osób, którym wystawiono zaoczne mandaty. Okazało się, że również inne gminy w kraju, mają fotoradary które obsługują prywatne firmy. Fotoradar „łapie” kierowcę, a strażnik miejski (gminny) z bazy CEPiK ściąga dane właściciela auta. Jego personalia i adres przekazuje prywatnej firmie obsługującej fotoradar. Ta przygotowuje dokumentacje potrzebną do wystawienia mandatu.

- To prywatyzacja zadań publicznych - ocenia takie praktyki Ewa Kulesza, generalny inspektor ochrony danych osobowych. - Nie ma podstaw prawnych, by powierzać prywatnym firmom czynności, do wykonywania których powołane są służby publiczne - twierdzi zastępca rzecznika praw obywatelskich w piśmie do Ludwika Dorna.

W poniedziałek do Ujścia zawitała kontrola z poznańskiej policji, - Sprawdzaliśmy udostępnianie danych kierowców prywatnym firmom - mówi „SE” Jarosław Szemeriuk z poznańskiej policji.

Biuro prawne Komendy Głównej Policji już w lipcu ub.r. wydało opinię, z której wynika, że straż miejska nie powinna udostępniać danych kierowców prywatnym firmom. Ale samorządy robią swoje. Wizja dochodów przysłania im zdrowy rozsądek.

Co na te praktyki szef MSWiA? Na razie decyzji nie ma. A radary nabijają kasę komercyjnym biznesmenom. Tylko po co płacimy więc podatki na policję i straż miejską?

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas