Prokuratura sprawdzi telefon Łukasza Ż. Co grozi osobom, które mu pomagały?

Warszawska prokuratura chce zabezpieczenia telefonu Łukasza Ż., jego ubrań oraz dokumentacji lekarskiej przez stronę niemiecką. Mężczyzna uciekł za zachodnią granicę po tragicznym wypadku na Trasie Łazienkowskiej, w której zginął ojciec rodziny, a kilka osób zostało poważnie rannych. Łukasz Ż. jest podejrzany o spowodowanie tego zdarzenia.

Prokuratura zabezpiecza telefon oraz dokumentację Łukasza Ż.

Warszawska prokuratura rejonowa skierowała Europejski Nakaz Dochodzeniowy (END) do Prokuratury Generalnej Szlezwiku-Holsztyna, w celu zabezpieczenia telefonu podejrzanego Łukasza Ż., jego ubrań i dokumentacji lekarskiej. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba, strona niemiecka potwierdziła wykonywanie tego zabezpieczenia. Przy okazji rzecznik przekazał, że w sprawie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, do którego doszło 15 września, status podejrzanego posiada sześć osób.

Łukasz Ż., który podejrzany jest o spowodowanie wypadku kierując Volkswagenem Arteonem wbrew zakazowi prowadzenia pojazdów, a następnie ucieczkę z miejsca wypadku. Zarzuca mu się także prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości i niestosowanie się do orzeczonych środków karnych. Grozi mu od 9 miesięcy do 12 lat. "Podejrzany aktualnie przebywa w Areszcie Śledczym na terenie Niemiec, trwa procedura wykonania Europejskiego Nakazu Aresztowania" - wyjaśnił prok. Skiba.

Reklama

Zarzuty dla uczestników wypadku na Trasie Łazienkowskiej

Kolejni mężczyźni: Mikołaj N., Damian J. i Maciej O. zostali zatrzymani na miejscu wypadku. "Będąc świadkami wypadku w ruchu lądowym, nie udzielili pomocy pokrzywdzonym w wypadku, a nadto utrudniali postępowanie pomagając uniknąć odpowiedzialności karnej Łukaszowi Ż. - sprawcy wypadku - w ten sposób, że zainicjowali jego ucieczkę i mu w niej pomogli" - przekazał prok. Skiba. Usłyszeli zarzuty nieudzielenia pomocy i poplecznictwa. Grozi im odpowiednio do 3 lat więzienia i od 3 miesięcy do lat 5. Mężczyźni zostali aresztowani na trzy miesiące.

Łukasz Ż. nie został zatrzymany przez policję. Zgłosił się sam

Kacper K. to dysponent samochodów - Volkswagena Arteona, którym kierował Łukasz Ż., oraz auta marki Cupra, którym pomógł uciec z miejsca zdarzenia sprawcy wypadku, a który następnie udostępnił Łukaszowi Ż. za pośrednictwem Aleksandra G. Ponadto Kacper K. w dniu 15 września będąc świadkiem wypadku w ruchu lądowym, nie udzielił pomocy pokrzywdzonym w wypadku. Usłyszał zarzuty nieudzielenia pomocy oraz poplecznictwa. Został aresztowany na trzy miesiące. Ostatnią osobą jest Aleksander G., w którego mieszkaniu przebywał po wypadku Łukasz Ż. To Aleksander G. przekazał Łukaszowi Ż. Cuprę, którą ten uciekł za granicę. Mężczyźnie zarzuca się poplecznictwo. On również trafił do aresztu.

Prokuratura nadal gromadzi dowody w sprawie wypadku na Trasie Łazienkowskiej

"Stan zdrowia pokrzywdzonych kobiet, kierującej pojazdem Ford i pasażerki Volkswagena Arteon, polepszył się na tyle, iż możliwe było przesłuchanie tych osób w charakterze świadka. Z uwagi na dobro postępowania przygotowawczego nie informujemy o treści zeznań i okolicznościach przesłuchania" - zaznaczył rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej.

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście zleciła wykonanie opinii toksykologicznych, daktyloskopijnych, osmologicznych, biologicznych z zakresu DNA oraz zlecono informatyczne badanie sterowników pojazdów biorących w wypadku. "Pozyskano większość dokumentacji lekarskiej z leczenia pokrzywdzonych celem uzyskania opinii lekarskich kwalifikujących obrażenia doznane w wyniku wypadku drogowego. Trwa analiza monitoringu oraz działania zmierzające do wyjaśnienia wszystkich okoliczności czynu zabronionego" - przekazał prok. Skiba.

Dodał, że z informacji uzyskanej z Prokuratury Generalnej Szlezwiku-Holsztyna wynika, że postępowanie w zakresie wydania podejrzanego Łukasza Ż. jest procedowane, zaś stosowna dokumentacja została przekazana do wyższego Sądu Krajowego.

Jak doszło do wypadku na Trasie Łazienkowskiej?

Łukasz Ż. był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych. Odsiedział 11 miesięcy (od 2 października 2021 r. do 27 sierpnia 2022 r.). "Oznacza to, że zagrożenie ustawowe, w związku z potwierdzeniem działania sprawcy w warunkach powrotu do przestępstwa, tzw. recydywy, może ulec zwiększeniu w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę" - wyjaśnił prok. Skiba.

Do wypadku na Trasie Łazienkowskiej doszło w nocy z 14 na 15 września, na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Na nagraniu z pokładowej kamery świadka zdarzenia widać, jak poruszający się bardzo szybko Volkswagen Arteon najechał na tył Forda, który to z kolei uderzył w barierki energochłonne.

Autem amerykańskiej marki podróżowała czteroosobowa rodzina. W wyniku zderzenia zginął siedzący z tyłu 37-letni pasażer. Do szpitala trafiły 37-letnia kobieta kierująca Fordem (żona mężczyzny) oraz dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Poważne obrażenia poniosła również kobieta, która podróżowała Volkswagenem.

Policja zatrzymała trzech mężczyzn (w wieku 22, 27 i 28 lat), którzy również jechali Arteonem. Wszyscy byli pijani. Usłyszeli oni zarzuty utrudniania postępowania i nieudzielenia pomocy pokrzywdzonym w wypadku, a także poplecznictwa i matactwa. Grozi im do pięciu lat więzienia. Łukasz Ż. natomiast zniknął z miejsca zdarzenia. Mężczyzna poszukiwany był listem gończym i Europejskim Nakazem Aresztowania.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy