Pracownicy Tesli znów będą musieli spać w fabryce. To przez projekt Redwood

Tesla zapowiedziała swój kolejny model, który ma pozwolić marce po raz kolejny mocno namieszać na rynku aut elektrycznych. Następny potencjalny bestseller powinien cieszyć nie tylko Elona Muska, ale też jego pracowników – rozwijająca się firma to gwarancja zatrudnienia i szansa na własny rozwój. Lecz póki co szef Tesli obiecał jedynie ciężką harówkę i spanie przy linii produkcyjnej.

Tesla Redwood czyli najtańszy model w gamie

Na temat nowego, najtańszego modelu Tesli mówi się już od kilku lat. Zwykle nazywany był Modelem 2 i amerykański producent zapowiadał, że ma on kosztować 25 tys. dolarów, czyli około 100 tys. zł. Brzmi to jak przepis na bestseller, szczególnie w Europie, gdzie większość kierowców wybiera kompakty i modele miejskie. Mimo to dwa lata temu Elon Musk ogłosił, że prace nad Modelem 2 zostały wstrzymane.

Reklama

Tydzień temu Reuters podał jednak, że amerykański producent powrócił do prac nad projektem, który nosi nazwę kodową Redwood. Najmniejszy model Tesli ma być crossoverem, ale trudno powiedzieć, czy otrzyma on nazwę Model 2. Auto miałoby trafić do produkcji w czerwcu przyszłego roku.

Elon Musk zapowiada kolejny trudny okres dla pracowników Tesli

Pogłoski potwierdził teraz sam Elon Musk, podczas spotkania z inwestorami. Powiedział, że kolejny model Tesli wejdzie do produkcji w 2025 roku, ale będzie to wymagało dużego poświęcenia ze strony załogi.

W przypadku każdej innej firmy można by było potraktować takie zapewnienia, jako podkoloryzowane do przesady wizje, mające przekonać inwestorów, że cała załoga dołoży wszelkich starań, aby nowy samochód wszedł do produkcji na czas. W przypadku Elona Muska takie deklaracje trzeba jednak traktować dosłownie.

Pracownicy śpiący w fabryce Tesli to nic nowego

Pracownicy fabryk Tesli nie raz skarżyli się na bardzo długie zmiany, trwające po 12 godzin. Faktycznie też zdarzały się przypadki, że personel spał na podłodze. Musk najwyraźniej popiera taki styl pracy, ponieważ sam, jak nie raz podkreślał, przez trzy lata "mieszkał w fabryce i spał pod biurkiem". Było to jeszcze przed premierą Modelu 3, kiedy Tesla miała poważne problemy finansowe i Musk bezpośrednio angażował się w pracę fabryki. Prezentacja Modelu 3 w 2015 roku pomogła odbić się firmie, dzięki bardzo dużej liczbie zamówień i wpłaconym zaliczkom. Model 3 ostatecznie zadebiutował dopiero 2 lata później, ale już sama zapowiedź i entuzjastyczna reakcja klientów, pozwoliły firmie się odbić.

W przypadku projektu Redwood może być podobnie. Duża konkurencja ze strony chińskich marek sprawia, że Tesla zaangażowała się w wyniszczającą wojnę cenową. Nowy tani model może jej bardzo pomóc w dalszej ekspansji. Warto jeszcze na końcu odnotować, że Musk sam przyznał na ostatnim spotkaniu z inwestorami, że "często bywał optymistyczny co do dat premier nowych modeli". Bardzo eufemistyczne odniesienie się do faktu, że auta Tesli debiutują nawet kilka lat później niż zakładano, czego najlepszymi przykładami są Cybertruck oraz Semi. Czy teraz będzie podobnie? Zobaczymy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Elon Musk | Tesla
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy