Poznaliśmy koszt naprawy samochodów SOP. Cena zwala z nóg

134 tys. zł - tyle kosztować będzie naprawa dwóch pojazdów Służby Ochrony Państwa, które zderzyły się ze sobą 25 października ubiegłego roku w Imielinie. Większość tej kwoty pokryją podatnicy.

Przypomnijmy - 25 października ubiegłego roku w BMW, którym przewożona była Beata Szydło, wjechał inny samochód "rządowej" kolumny - Audi Q7. W efekcie limuzyna uderzyła jeszcze w osobowego Peugeota, który zatrzymał się przed przejściem dla pieszych (autem podróżował 77-letni kierowca).

Zaraz po zdarzeniu premier Beata Szydło dziękowała w mediach społecznościowych za troskę. "Była drobna stłuczka, nikomu nic się nie stało. Rozbite lampy i zderzaki" - napisała Szydło na swoim Twitterze.

Poseł Krzysztof Brejza opublikował właśnie odpowiedź Komendanta Służby Ochrony Panstwa na swoje pismo z 31 grudnia 2018 roku dotyczące kolizji w Imielinie. Dowiadujemy się z niego, że "rozbite lampy i zderzaki" kosztować będą podatników blisko 130 tys. zł. Żaden z pojazdów kolumny SOP nie miał wykupionej polisy Autocasco. Oznacza to, że w zdecydowanej większości, koszt naprawy pokryty został z budżetu Służby Ochrony Państwa.

Reklama

Jak wynika z treści opublikowanego na Twitterze dokumentu "w wyniku kolizji w samochodzie Audi Q7 doszło do uszkodzenia następujących elementów pojazdu: zderzaka przedniego, błotnika, chłodnicy wody, chłodnicy oleju, chłodnicy klimatyzacji, pokrywy przedniej oraz reflektorów przednich. Koszt naprawy wyniósł 41 134,66 zł". Samochód naprawiony został jeszcze w ubiegłym roku.

W przypadku BMW, którym podróżowała pani premier, "koszt przywrócenia pojazdu do stanu sprzed kolizji szacowany jest na 91 981,02 zł". W samochodzie doszło do uszkodzenia: zderzaka przedniego, pokrywy przedniej, reflektorów przednich, zderzaka tylnego, pokrywy bagażnika, lamp tylnych oraz tłumika końcowego".

Zgodnie z treścią ustawy o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy służb, część kosztów naprawy (do wysokości trzymiesięcznego wynagrodzenia) pokryje sprawca kolizji. Wcześniej, wezwany na miejsce patrol policji, ukarał kierowcę SOP mandatem w wysokości 220 zł i sześcioma punktami karnymi.

Warto przypomnieć, że zaraz po zdarzeniu Komendant SOP - Tomasz Miłkowski - informował, że kierowca (sprawca kolizji - przyp. red.) ma "25-30 lat", dwa lata służby, a wcześniej przez pięć lat był "zawodowym kierowcą" - jeździł we flocie samochodowej, w prywatnej firmie. Według "Rzeczpospolitej" tą "flotą" była znana firma kurierska, w której mężczyzna miał rozwozić paczki. W momencie zdarzenia miał 26 lat. Początkowo był kierowcą wicekomendanta z SOP, ale z braku ludzi został "na próbę" przeniesiony do jeżdżenia z VIP-em. Miał mówić, że "nie czuje się na siłach", ale w SOP zapewniono go, że "da radę"...


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy