Pożar aut elektrycznych pod Żyrardowem. Płomienie zajęły pobliski dom

Krzysztof Mocek

Krzysztof Mocek

Aktualizacja

W miejscowości Nowe Kozłowice w powiecie żyrardowskim doszło do pożaru czterech samochodów. Dwa z nich były modelami elektrycznymi. Straż pożarna poinformowała, że ogień rozprzestrzenił się również na pobliski dom. Niestety, jeden z mieszkańców został poszkodowany.

W ogniu stanęły najpierw samochody, a potem dom (fot. ilustracyjne)
W ogniu stanęły najpierw samochody, a potem dom (fot. ilustracyjne)Jaroslaw Jakubczak/Polska Press/East NewsEast News

Do zdarzenia doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w miejscowości Nowe Kozłowice, w powiecie żyrardowskim. Ze zgłoszenia, które wpłynęło do straży pożarnej po godzinie trzeciej wynikało, że doszło do pożaru czterech samochodów - dwóch modeli elektrycznych oraz dwóch spalinowych. Trzy samochody zostały całkowicie zniszczone, czwarty mocno uszkodzony.

Płomienie zajęły pobliski dom. Jedna osoba poszkodowana

Pożar okazał się na tyle poważny, że w jego wyniku ucierpiał pobliski dom, a jedna osoba została ranna. Jak poinformowała Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej w Żyrardowie - do akcji zostało zadysponowanych ponad 13 zastępów ratowniczych. W pierwszej kolejności strażacy zajęli się zwalczeniem płomieni, następnie przystąpili do schładzania baterii w samochodach elektrycznych.

Przyczyny wybuchu pożary nie zostały ustalone, a tym samym trudno wnioskować, czy powodem była ewentualna usterka baterii w którymś z pojazdów elektrycznych. Jak przypominają eksperci - według statystyk samochody elektryczne nie palą się częściej od modeli spalinowych.

Dlaczego pożar elektryka to spory problem?

Z drugiej jednak strony problem z pożarami samochodów elektrycznych polega na tym, że są one zwykle nieprzewidywalne i wieloetapowe, a do tego mogą następować bardzo gwałtownie. Wszystko z powodu ogniw w akumulatorach, które są od siebie odizolowane, a ich zapłon może postępować w dość długich odstępach. Czasami zdarza się, że ugaszenie płonącego samochodu elektrycznego może potrwać kilka godzin i gdy czynność zostanie zakończona, nagle okazuje się, że doszło do ponownego zapłonu.

Na szczęście od dłuższego czasu producenci stosują dodatkowe rozwiązania, które pomagają strażakom w ugaszeniu pożaru. Mowa tu m.in. o specjalnych systemach umożliwiających łatwy dostęp dla zespołów ratowniczych, które pozwalają na szybkie zalanie płonącego akumulatora środkiem gaśniczym. Coraz częściej także sami strażacy przechodzą odpowiednia szkolenia pod kątem gaszenia takich pojazdów.

Jeździmy e-fasiągiem z Innovation AG. Duże szanse na produkcjęINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas