Polisa OC przypisana do kierowcy czy samochodu? Polacy podzieleni

Mijający rok utkwi w pamięci zmotoryzowanych Polaków między innymi z powodu utrzymujących się bardzo wysokich cen polis OC, niejednokrotnie przewyższających rynkową wartość ubezpieczanych samochodów. Nic dziwnego, że każda wiadomość dotycząca obowiązkowych ubezpieczeń wywołuje duże zainteresowanie.

Tak jest również z informacją o interpelacji poselskiej, w której dwaj parlamentarzyści, Adam Ołdakowski i Jerzy Gosiewski, pytają ministra finansów, czy "nie należałoby wprowadzić zmiany w zakresie uwzględnienia posiadanych przez kierowcę zniżek, a ich utrata powinna być zastosowana tylko do ubezpieczenia pojazdu, którym kierowca spowodował kolizję lub wypadek drogowy, a nie do wszystkich posiadanych przez niego pojazdów?"

Nasz tekst na ten temat na nowo ożywił dyskusję, czy polisa OC powinna być przypisana do kierowcy czy też do pojazdu.

Reklama

"OC powinno być przypisane do kierowcy, skoro to kierowca, a nie pojazd, traci zniżki za szkodę" - twierdzi "Mat".

"Przecież jeden kierowca w danej chwili prowadzi jeden pojazd. (...) Poza tym, jeżeli jedziemy nie swoim pojazdem i spowodujemy wypadek, to odszkodowanie jest płacone z polisy sprawcy, a nie posiadacza pojazdu. Wiele problemów z głowy" -  dodaje "m".

Taki sam tok myślenia reprezentuje "Gadanie": "Jak mam 5 aut prowadząc firmę, to mam płacić 5 polis? Jednocześnie mogę jechać tylko jednym autem, poza tym czemu OC jest na pojazd? To pojazd powoduje wypadek czy kierowca? OC na kierowcę to bardzo dobry pomysł".

Innego zdania jest "Alfa Alfa": "Głupi pomysł, bo jeśli w rodzinie masz jedno auto a jeździ nim żona i dziecko, to musisz wykupić do jednego auta aż 3 polisy na osobę. A tak płacisz jedno OC i można jeździć. Kolejny skok na kasę tych, co pracują ciężko, by coś mieć."

"Alfę Alfę" wspiera "PL": "Takie rozwiązanie promuje bogatych a zabiera biednym. Bogaty człowiek mający 4 samochody zapłaci jedno ubezpieczenie, a biedny mający jeden samochód i trzech kierowców w domu zapłaci trzy ubezpieczenia."

"Entuzjastów płacenia OC przez kierowców, a nie od samochodu, przestrzegam przed huraoptymizmem. Weźmy np. czteroosobową rodzinę z dwoma autami, dużym i małym, i czterema kierowcami (dorosłe dzieci). Do tej pory płacili 600 i 300 za każdy samochód, a znając pazerność ubezpieczycieli będą płacić 600 i 600 i 600 i 600, chyba, że ubezpieczyciele jeszcze będą chcieli pobrać haracz od młodych kierowców, to wtedy jeszcze więcej. Wyjdziecie na tym jak Zabłocki na mydle" - ostrzega "Baran".

"Stać ludzi na 10 samochodów, a nie stać ich na ubezpieczenie? Po co im tyle aut, przecież wszystkimi naraz nie pojadą, tylko blokują miejsce parkingowe pod blokiem. Powinni im zwiększyć [stawkę OC] za każde następne o 25% i by mieli kasę w ubezpieczalni" - proponuje "misiek777".

"Firmy ubezpieczeniowe używają wszelakich kalkulatorów do obliczania ryzyka. Nie mogę wyjść z podziwu, jak im te kalkulatory liczą, że jeden kierowca z dwoma samochodami stanowi ośmiokrotnie większe ryzyko od kierowcy, który się dzieli pojazdem z trzema innymi użytkownikami" - dziwi się "rume".

"Tyle mówicie o OC kierowcy zamiast pojazdu. Niektóre argumenty trafne, inne dziecinne. Ale ludzie, czy nie nauczyliście się, że żadne zmiany nie zmierzają do poprawy warunków obywateli w tym kraju? Czy naprawdę myślicie, że po wprowadzeniu OC przypisanego do kierowcy będzie taniej? Niektórym zapewne, ale większość z nas zapłaci więcej. Zakłady ubezpieczeń na pewno nie podyktują stawek w taki sposób, aby zmniejszyć opłaty a jestem przekonany, że będzie tylko drożej" - przewiduje "szkodowiecPZU".

Pesymistą jest także "fob": Te przepisy mają szansę wejść w życie, ale nie oszukujmy się, firmy ubezpieczeniowe mające w perspektywie niższe wpływy - natychmiast podniosą składki bazowe, które uderzą znów w biedę."

Pewną ulgę przyniosłoby umożliwienie czasowego wyrejestrowywania pojazdów i tym samym zwolnienie ich z obowiązkowego ubezpieczenia. Niestety, takie rozwiązanie nie znalazło uznania u parlamentarnej większości, chociaż w niektórych przypadkach miałoby logiczne uzasadnienie.

"A co z motocyklistami? Wykorzystują swoje pojazdy jedynie przez pół roku a resztę czasu motocykle stoją w garażach!" - zauważa "Kierowiec".

"Kamperem jeżdżę dwa miesiące w roku, a płacę za dwanaście miesięcy. Tylko w Polsce jest takie prawo! - żali się "turysta".

Z dobrą radą spieszą mu inni internauci.

"Masz kogoś w Niemczech? Zarejestruj tam [pojazd] a siebie zrób współwłaścicielem. Ja tak zrobiłem i na kampera OC płacę tylko cztery bądź pięć miesięcy!" - pisze "bolo".

Inną furtkę wskazuje mu "ndof": "Przecież każdy kamper jest (a przynajmniej powinien być) zarejestrowany jako pojazd specjalny kempingowy. Co to daje? Ano to, że pojazdy specjalne można bez problemu czasowo wycofać z ruchu na okres 2-48 miesięcy (pord, art. 78a.2.3) i w tym czasie płacić 5% normalnej składki ubezpieczeniowej (ustawa o ubezpieczeniach obowiązkowych z 3 kwietnia 2010 roku), bo czasowo wycofany pojazd jest nadal zarejestrowany i jako taki musi być formalnie ubezpieczony. Do depozytu w urzędzie składasz tablice i dowód rejestracyjny, koszt to 80 zł + jakieś grosze za każdy miesiąc ponad 2 miesiące wycofania z ruchu, sam pojazd musi znajdować się poza drogą publiczną, strefą zamieszkania lub strefą ruchu. Idziesz do ubezpieczyciela z decyzją urzędu i wnioskiem, a on ma obowiązek obniżyć twoją składkę o 95% na czas wycofania z ruchu. Czy to się opłaca? W większości przypadków tak, ale to już każdy sam musi sobie przeliczyć. Jeśli jeździsz tylko dwa miesiące a przez dziesięć auto stoi, to praktycznie zawsze się opłaci..."

Puentą niech tu będzie stare hasło, jeszcze z epoki Edwarda Gierka: "Polak potrafi".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama