Policyjne alkomaty bez atestów. Skandaliczne wyniki kontroli

Alkomaty bez atestów, brak stosownych szkoleń i dziurawy system ewidencjonowania zdarzeń drogowych. To tylko część wniosków, jakie płyną z raportu Najwyższa Izba Kontroli dotyczącego bezpieczeństwa na polskich drogach. Jakie jeszcze błędy - zdaniem NIK - mają na sumieniu policjanci drogówki?

Wypadek radiowozu
Wypadek radiowozuPaweł SkrabaAgencja SE/East News

Zdaniem NIK większość z nich jest dobrze przygotowana do pełnienia powierzonych im zadań. Średnio 2/3 z nich ma za sobą specjalistyczne przeszkolenie z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego. Policjanci biorą też udział w innych kursach specjalistycznych, np. w zakresie kierowania motocyklem szosowym, obsługi ręcznych mierników prędkości oraz wykonywania czynności na miejscu zdarzenia drogowego. W okresie tym do służby na drogach kierowanych było prawie 90 proc. policjantów służących w komórkach ruchu drogowego.

Niestety do służby na drogach kierowano też funkcjonariuszy bez odpowiedniego przeszkolenia. Część z nich nie była właściwie przygotowana, w szczególności do oceny, czy kierujący znajduje się pod wpływem innych substancji działających podobnie jak alkohol. Braki wynikały m.in. z niedoskonałości szkolenia oraz z ograniczonej liczby miejsc na specjalistycznych szkoleniach. W ocenie NIK taka sytuacja ma bezpośredni wpływ na ograniczenie możliwości i jakości wykonywania niektórych zadań nałożonych na komórki ruchu drogowego, a wymagających od policjanta specjalistycznej wiedzy i uprawnień.

Podobnie jak w latach poprzednich zastrzeżenia NIK dotyczyły w szczególności prowadzonej diagnozy zagrożeń związanych z bezpieczeństwem na drogach (w tym z typowaniem miejsc niebezpiecznych), co powinno stanowić podstawę planowania i realizacji zadań, w tym działań profilaktycznych i represyjnych. Diagnoza Policji opierała się przede wszystkim na analizie danych statystycznych pochodzących z policyjnych systemów informacyjnych, w małym stopniu posiłkując się wiedzą ekspercką, w tym pochodzącą z badań naukowych. Brakowało też m.in. odpowiedniej liczby pojazdów służbowych, specjalistycznych znaków do zabezpieczenia miejsca wypadku czy  narkotestów. Poważny problem dotyczy stosowanego przez policję sprzętu, a ściślej - alkomatów.

Informacja prasowa (moto)

Do oceny stopnia stężenia alkoholu w wydychanym powietrzu wykorzystywano urządzenia pomiarowe, które nie zostały poddane obowiązkowemu wzorcowaniu lub kalibracji. W dziewięciu z dziesięciu skontrolowanych komend były nieprawidłowości dotyczące niezapewnienia wymaganej kalibracji ponad połowy posiadanych urządzeń. Ponadto, wskutek nieprzeprowadzenia odpłatnej kalibracji sensorów w terminach określonych w kartach gwarancyjnych, dopuszczono do utraty gwarancji łącznie 20 urządzeń pomiarowych. W połowie skontrolowanych komend nie wykonano koniecznej dla kwalifikacji czynu czynności wzorcowania 14 urządzeń pomiarowych służących do prawidłowego udokumentowania stopnia zawartości alkoholu u kierującego. Kontrolujący z NIK zwracają też uwagę na inny poważny problem - wiarygodności danych o zdarzeniach drogowych, np. płynących z Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji (SEWiK). To bardzo istotne, ponieważ na podstawie danych z SEWiK Policja typuje np. miejsca niebezpieczne i dyslokuje patrole. Dane służą też np. do dokonania wyceny kosztów wypadków i kolizji drogowych.

Bardzo istotne nieprawidłowości ustalono w jednostkach szczebla miejskiego i powiatowego Policji - dotyczyły przede wszystkim danych o lokalizacji zdarzeń oraz stopniu ciężkości obrażeń ofiar wypadków. NIK zwraca uwagę, że zakres zdarzeń drogowych podlegających rejestracji w SEWiK ograniczony został do tych, które zaistniały lub miały początek na drodze publicznej, w strefie ruchu lub strefie zamieszkania, a nie odnosi się do szerokiego pojęcia "ruchu lądowego". Według ustalonej linii orzeczniczej Sądu Najwyższego kryterium "ruchu lądowego" nie należy wiązać wyłącznie z formalnym statusem konkretnej drogi, czy też określonego miejsca, lecz z faktyczną dostępnością i rzeczywistym wykorzystaniem dla ruchu pojazdów i innych uczestników ruchu drogowego. Nieuwzględnienie wszystkich zdarzeń powoduje brak wiedzy o faktycznej liczbie wypadków w danym miejscu, co może mieć negatywny wpływ na planowanie działań prewencyjnych.

Przykładem niech będzie wypadek, który zdarzył się koło Bełchatowa. Na ogólnodostępnej drodze zginęło dwóch motocyklistów. Policjanci z KPP w Bełchatowie ustalili, że odcinek drogi gminnej, na której doszło do tego wypadku został, uchwałą gminy został w 2017 r., pozbawiony kategorii drogi publicznej. To wystarczyło, żeby nie umieścić o nim informacji w SEWiK. Co ciekawe, w systemie SEWiK znalazła się informacja o zdarzeniu drogowym w tym samym miejscu z 2018 r. W praktyce policyjnej funkcjonuje też zdarzenie nazwane wypadkiem statycznym. To zdarzenie, w którym jedynym poszkodowanym był jego sprawca i które - w rozumieniu Kodeksu karnego - nie jest kwalifikowane jako wypadek.

Informacja prasowa (moto)

W ocenie NIK, Policja powinna gromadzić dane dotyczące wszystkich zdarzeń drogowych, w tym o powstałych obrażeniach u wszystkich uczestników tych zdarzeń, niezależnie od tego czy jedyną ofiarą był sprawca zdarzenia, a także niezależnie od formy zakończenia sprawy. Zdarzyło się, że w SEWiK odnotowano lekkie obrażenia, choć w wyniku zdarzenia piesi doznali obrażeń ciężkich. W skrajnym przypadku w KPP w Zgierzu w systemie SEWiK nie odnotowano informacji o zmarłym poszkodowanym, który kilkanaście dni wcześniej został ranny w wypadku.

Po kontroli działań policji m.in. na rzecz bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu drogowego przeprowadzonej w 2016 r., NIK wnioskowała o zintensyfikowanie egzekwowania odpowiedzialności kierowców za naruszenia przepisów o mówiących o bezpieczeństwie pieszych. Celem wniosku było zapewnienie adekwatnej reakcji Policji do zagrożenia stworzonego przez kierującego. Mimo wdrożonych rozwiązań kolejna kontrola wykazała, że mimo ograniczonych sił i środków policjanci w znacznej mierze koncentrowali się na egzekwowaniu odpowiedzialności pieszych za naruszenie przepisów. Działo się tak, mimo że ze statystyk wynikało, iż większość wypadków z udziałem pieszych nie została przez nich zawiniona. W 2019 r. stosunek liczby mandatów, pouczeń, wniosków o ukaranie kierujących do liczby zdarzeń drogowych, których byli sprawcami wynosił 9:1. W tym samym okresie w stosunku do pieszych relacja ta wyniosła 52:1. I tak nastąpiła pewna poprawa, bo w 2016 r. relacje wynosiły odpowiednio 9:1 i 86:1.

***

Nielegalne wyścigi mają lepszą organizację niż warszawska policjaPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas