Policyjna eskorta pod prąd trasy Tour de Pologne

Kibice oczekujący we wtorek po południu na przejazd kolarzy Tour de Pologne przez Knurów (Śląskie) z zaskoczeniem spoglądali na samochód jadący pod prąd trasy wyścigu. Okazało się, że to policjant wiózł do szpitala kobietę, która mówiła, że zaczyna rodzić.

W czwartek o tym niecodziennym zdarzeniu poinformowały służby prasowe gliwickiej policji.

Jak powiedziała PAP asp. szt. Katarzyna Wosik z tamtejszej komendy, do policjantów gliwickiej drogówki, którzy na skrzyżowaniu ulic Szpitalnej i Ułańskiej w Knurowie zabezpieczali trasę Tour de Pologne podjechał samochód. Siedziały w nim dwie kobiety. Poprosiły one funkcjonariuszy o przepuszczenie ich przez zamknięte dla ruchu ulice, ponieważ jedna z nich - jak sama mówiła - jest w trakcie akcji porodowej.

"W związku, z czym jeden z policjantów długo nie namyślając się wsiadł do tego samochodu chcąc pilotować kobietę do szpitala. Widząc, że kierująca samochód - koleżanka kobiety w ciąży - była mocno poddenerwowana i trzęsły jej się ręce, zdecydował, że to on poprowadzi samochód, bo tak będzie bezpieczniej" - relacjonowała Wosik. Dodała, że trasą wyścigu na tym odcinku można było jeszcze przejechać, że nie było tam jeszcze kolarzy.

Reklama

"Policjant zdążył jeszcze poprosić, aby koledzy przekazali łącznością radiową, że na trasę wyścigu wjeżdża cywilne auto renault scenic, któremu należy udzielić przejazdu. Tak też się stało i szybko, bez zakłóceń podjechali najszybszą drogą pod szpital w Knurowie" - dodała funkcjonariuszka.

Kobieta trafiła na porodówkę, ale alarm okazał się przedwczesny. "Żałujemy, że pani jeszcze nie urodziła, bo liczyliśmy po cichu, że może nasz kolega zostanie takim +honorowym chrzestnym+, ale cały czas trzymamy kciuki za panią i szczęśliwe rozwiązanie" - mówiła Wosik.

Funkcjonariuszka podkreśliła, że reakcja policjanta była bardzo przemyślana. "Wiem, że jego przełożony wnioskował już o nagrodę" - powiedziała Wosik.

W czwartek rozpocznie się decydująca faza 74. Tour de Pologne - z Wieliczki do Zakopanego.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama