Policja przypisuje sobie nie swoje zasługi?

Pamiętacie niedawną historię skradzionej rajdówki po zakończeniu Rajdu Świdnickiego? Okazuje się, że są dwie wersje tego, jak auto udało się odzyskać.

W nocy z 28 na 29 kwietnia został skradziony rajdowy Ford Fiesta, którym załoga Jarosław Kołtun/Ireneusz Pleskot, startowała w 47. Rajdzie Świdnickim. Już rano odnaleziono lawetę, na której znajdował się samochód, ale samego auta na niej nie było. Zespół poprosił o pomoc każdego, kto może mieć informacje na temat ich rajdówki i wyznaczył nagrodę za pomoc w jej odnalezieniu.

Historia zakończyła się szybko i szczęśliwie - jak poinformował Ireneusz Pleskot, otrzymał telefon od osoby, która usłyszała jeżdżący po miejscowości Boguszów-Gorce bardzo głośny samochód i była przekonana, że jest to samochód rajdowy. Zaraz potem otrzymał kolejny z dokładnie taką samą informacją. Dzięki temu, udało się namierzyć Fiestę i odnaleziono ją ukrytą w garażu. Ireneusz Pleskot podziękował za pomoc i potwierdził, że informator otrzyma obiecywaną nagrodę.

Reklama

Nieco inną wersje wydarzeń przedstawia policja z Wałbrzycha, która uczestniczyła w odzyskaniu samochodu. Jak czytamy w opublikowanym komunikacie:

"Funkcjonariusze kryminalni wałbrzyskiej komendy działając operacyjnie ustalili, że skradziony w miejscowości Marcinowice w powiecie świdnickim samochód może znajdować się na terenie powiatu wałbrzyskiego w Boguszowie-Gorcach. Informacje własne doprowadziły policjantów do jednego z garaży w tej miejscowości, w którym utracona rajdówka o wartości 1 miliona złotych została ukryta. Wałbrzyscy policjanci odzyskali pojazd i zabezpieczyli go do celów procesowych. "

Nie wiemy na czym dokładnie miało polegać działania "operacyjne", ale chyba polegało ono na odebraniu telefonu od Ireneusza Pleskota, który przekazał policji, że otrzymał wiarygodne informacje na temat tego, gdzie skradzione auto się znajduje. Nie wiemy też jak rozumieć "informacje własne", które miały doprowadzić do znalezienia garażu z ukrytą Fiestą. Może po prostu wiedzieli gdzie szukać odpowiednich kryjówek?

Tak czy inaczej policja przedstawia sprawę, jakby odzyskanie skradzionej rajdówki było tylko i wyłącznie zasługą funkcjonariuszy z Wałbrzycha. Przy okazji też zawyżyli wartość samochodu - według właścicieli, jest on wart około 150-200 tys. euro.


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy