Policja odebrała jej samochód za udział w zlocie. To efekt nowego prawa
Polskie prawo, które pozwala konfiskować samochody pijanym kierowcom, niedługo wejdzie w życie, chociaż od początku spotykało się z wieloma głosami krytyki. Tymczasem w wielu innych krajach, auto można stracić również za inne przewinienia. Przekonała się o tym niedawno pewna mieszkanka Kolorado w USA, której służby skonfiskowały Chevroleta Camaro.
Spis treści:
Konfiskata samochodów pijanym kierowcom
Na początku grudnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, zgodnie z którą pijani kierowcy będą tracić samochody. Prawo przewiduje trzy sytuacje, kiedy można orzec przepadek samochodu:
- kierujący prowadził pojazd mając co najmniej 1,5 promila alkoholu,
- kierujący spowodował wypadek przy zawartości co najmniej 0,5 promila alkoholu,
- kierujący dopuścił się recydywy (drugi raz w okresie 24 miesięcy przyłapany został na jeździe pod wpływem alkoholu)
Ponadto ustawa przewiduje, że jeżeli samochód nie był wyłączną własnością kierowcy, lub był przez niego użytkowany (np. na podstawie umowy leasingu) sąd orzekać ma przepadek równowartości pojazdu sprzed wypadku.
W innych krajach można stracić samochód za znacznie mniejsze przewiny
Tak jak wspomnieliśmy, jeszcze przed podpisaniem powyższej ustawy, pojawiło się na jej temat wiele głosów krytycznych. Między innymi 170 karnistów, którzy w swoim liście do prezydenta Dudy napisali między innymi, że "ustawa ta cofa polskie prawo karne do czasów PRL-u" (więcej w tekście obok).
Tymczasem w innych krajach przepisy pozwalają odbierać samochody kierowcom za znacznie mniejsze przewinienia. Przykładowo głośnym echem odbiła się sytuacja z marca 2021 roku, kiedy to duńska policja zarekwirowała pojazd za zbyt szybką jazdę. Kierujący poruszał się autostradą z prędkością 201 km/h, więc przekroczył dopuszczalny limit o 71 km/h. W Polsce otrzymałby za to 2500 zł mandatu i 15 punktów karnych. W Danii służby skonfiskowały samochód, którym jechał. Według tamtejszego prawa niczego nie zmieniał fakt, że zabytkowe Porsche 911 wcale nie należało do sprawcy. Jego właścicielem był kolega zatrzymanego kierowcy, który mu je jedynie pożyczył na chwilę.
Jeszcze inaczej wygląda to w stanie Kolorado. Tamtejsze władze postanowiły walczyć z nielegalnymi wyścigami samochodowymi, konfiskując pojazdy ich uczestników. Policja ogłosiła właśnie swój pierwszy sukces w tej sprawie - zarekwirowano pierwszy samochód na mocy nowego prawa.
Zastanawiający jest tylko cały opis zdarzenia, jaki zamieścili funkcjonariusze. Otóż "nielegalny wyścig" polegał na tym, że na jednym z parkingów w Wheat Ridge spotkała się bliżej nieokreślona liczba właścicieli (prawdopodobnie mocnych) samochodów. Część z nich paliła gumy oraz kręciła bączki. Jednak kiedy na miejsce przyjechała policja, nie udało jej się zatrzymać ani jednego uczestnika. Służby zdołały tylko zapisać numery rejestracyjne jednego samochodu.
Zdarzenie miało miejsce we wrześniu, ale dopiero w tym tygodniu policjanci zawitali do właścicielki owego pojazdu. Przebywającej we własnym domu. Co zajęło policji tyle czasu? Nie wiadomo. Nie wiadomo także, czy właścicielka Chevroleta Camaro robiła coś nielegalnego na zlocie i czy są jakieś dowody przeciwko niej. Policja przyznaje, że zanotowała numery rejestracyjne akurat jej pojazdu, ponieważ odjechała z miejsca jako ostatnia. Pewnym pocieszeniem dla niej może być fakt, że samochód nie został jej odebrany na zawsze, ale na 12 miesięcy.
Jak polska policja walczy z nielegalnymi wyścigami?
Polscy funkcjonariusze z kolei mają więcej szczęścia od swoich kolegów zza Wielkiej Wody, kiedy próbują zatrzymać uczestników podejrzanego zlotu lub ulicznych wyścigów. Kiedy informują o tym, że interweniowali w takiej sprawie, dowiadujemy się o setkach skontrolowanych pojazdów oraz kierowców. Sprawdzany jest stan techniczny pojazdów, to czy nie mają jakichś nielegalnych modyfikacji, weryfikowane są dokumenty oraz stan trzeźwości kierowców. Nie skutkuje to odbieraniem samochodów, ale zatrzymywane są dowody rejestracyjne (czasami też prawa jazdy) i wystawiane mandaty.
***