Piraci w BMW przejęli skrzyżowanie w Łodzi. Palili gumę i odpalali race
Dali czadu, ale nie pomyśleli o konsekwencjach. W sobotni wieczór dwaj kierowcy BMW wjechali w Łodzi na ruchliwe skrzyżowanie i zaczęli kręcić bączki w świetle odpalonych rac. Miłośnicy mocnych wrażeń dowiedli, że potrafią jeździć w kółko, ale zapomnieli, na co się narażają. Przez nagranie, które wyciekło do sieci, mogą mieć teraz spore problemy.
Gdy jedni w weekendy udają się do klubów, drudzy rozrabiają za kółkiem - tak jak dwaj kierowcy BMW, którzy nie zważając na konsekwencje, zaczęli się popisywać na jednym z większych skrzyżowań w Łodzi. Sportowe “bawarki" spod znaku “M" w świetle odpalonych flar, jak gdyby nigdy nic, kręciły bączki na środku jezdni.
Kierowcy udowodnili, że świetnie sobie radzą z jeżdżeniem w kółko, ale zapomnieli o najważniejszym - bezpieczeństwie. Niewiele brakowało, by postronne osoby spędziły tę noc w szpitalu.
Bohaterowie nagrania kręcili bowiem bączki wokół stojących pieszych - zapewne swoich znajomych. Jakby tego było mało, pasażerowie pojazdów, którzy odpalili race, w niebezpieczny sposób wychylali się przez boczne szyby.
Przez nagranie, które szybko obiegło internet, kierowcy obydwu samochodów mogą mieć teraz spore problemy.
Co potencjalnie może im grozić? Jeżeli policja zdoła ustalić właścicieli pojazdów - a już się tym zajmuje - wówczas poniosą oni surowe konsekwencje. W najlepszym przypadku obydwaj kierowcy sportowych BMW M2 i BMW M4, zgodnie z taryfikatorem, zapłacą za "driftowanie" grzywnę w wysokości do 5000 zł.
Zgodnie z Kodeksem wykroczeń (art. 86), tyle grozi za spowodowanie zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym na drodze publicznej, bądź w strefie zamieszkania i strefie ruchu. Najgorszy scenariusz zakłada, że funkcjonariusze policji zatrzymają ich uprawnienia, a wymierzeniem dodatkowej kary zajmie się sąd.
***