Pijana kobieta w ciąży rozbiła auto o bariery

Policjanci z gorzowskiej drogówki udaremnili dalszą jazdę 30-letniej kobiecie w 6 miesiącu ciąży. Kierująca samochodem osobowym kobieta miała - ku zdziwieniu policjantów - 2,35 promila alkoholu w organizmie.

Jak tłumaczył we wtorek rzecznik prasowy KWP w Gorzowie Wlkp. nadkom. Marcin Maludy, do zdarzenia doszło w poniedziałek późnym popołudniem na trasie S3 na obwodnicy Gorzowa.

"Kierująca osobowym volkswagenem po ekwilibrystycznej jeździe uderzyła w bariery energochłonne. Jazda ta była daleka od optymalnej. Informację o takim stylu jazdy jednego z kierowców poruszających się drogą ekspresową od strony Szczecina otrzymał oficer dyżurny gorzowskiej komendy od innego zmotoryzowanego" - podkreślił Maludy.

Jak dodał, na miejsce od razu pojechali funkcjonariusze, a ich zdecydowana reakcja spowodowała, że kierująca nie miała zbyt wiele szans na spore oddalenie się z miejsca zgłoszenia.

Reklama

Kiedy policjanci drogówki przybyli na miejsce i zatrzymali auto, było ono uszkodzone; dymiło się.

"Za sterami siedziała kobieta w zaawansowanej ciąży. Nie kojarzyła w ogóle, że uderzyła wcześniej w bariery energochłonne. Policjanci, mimo sprzeciwu kobiety, wezwali pogotowanie ratunkowe, aby sprawdziło czy zdrowiu jej i dziecka nic nie zagraża. Została przewieziona na badania. Jednak wcześniej wykonano te na zawartość alkoholu. Ku zdziwieniu policjantów dało ono wynik pozytywny. Okazało się, że kierująca miała 2,35 prom. w organizmie. Pobrano także krew do badań" - podał Maludy.

30-letniej kobiecie - mieszkance województwa zachodniopomorskiego - zostało zatrzymane prawo jazdy. Sąd może orzec wobec niej zakaz prowadzenia pojazdów na minimum trzy lata.

"Odpowiedzialność karna schodzi tu jednak na drugi plan. Zatrważająca jest ignorancja nie tylko fundamentalnych zasad bezpieczeństwa, ale przede wszystkim troski o siebie, innych kierowców oraz swoje dziecko. Prawo jazdy prędzej czy później się odzyska. Dziecka w wyniku poważnego wypadku, który mógł mieć miejsce już nie. Tym razem los okazał się łaskawy. Uważajmy i myślmy" - zaznaczył Maludy.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy