Pijana doprowadziła do serii kolizji i dachowała

„To cud, że nikt nie zginął” - mówili policjanci będący na miejscu tego zdarzenia. Kierująca Fiatem zderzyła się z innym pojazdem, rowerzystką, znakiem drogowym oraz słupem.

Z ustaleń policji wynika, że kierująca Fiatem Nemo przesadziła z prędkością, zjechała na przeciwległy pas ruchu i zderzyła się z jadącym prawidłowo Volkswagenem. Następnie uderzyła w znak drogowy a potem potrąciła poruszającą się lewym pasem jezdni rowerzystkę. Na koniec dachowała, uderzając w studzienkę kanalizacyjną i słup telekomunikacyjny.

Siła uderzenia była tak duża, że z Fiata zostało wyrwane przednie koło, a słup leżał w odległości blisko 200 metrów od miejsca, w którym kobieta straciła panowanie nad pojazdem. Policja w swoim komunikacie mówi o niedostosowaniu prędkości do warunków, ale w naszej ocenie główną przyczyną był fakt, że 43-latka miała 1,5 promila alkoholu w organizmie.

Reklama

Karetka zabrała kierującą Fiatem i 15-letnią rowerzystkę do szpitala. Ich życiu nie zagraża żadne niebezpieczeństwo. Zdaniem policjantów i świadków, to cud, że w tym zdarzeniu nikt poważnie nie ucierpiał. Za szaleńczą jazdę pod wpływem alkoholu i narażenie innych osób na niebezpieczeństwo, 43-latka odpowie przed sądem.

Policja/Interia.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy