Piesi wchodzą pod koła, a kierowcy nie zwracają uwagi...
Dzień w dzień na polskich ulicach toczy się walka, która jednych kosztuje nerwy a innych zdrowie lub życie. Piesi narzekają na kierowców, a kierowcy na pieszych.
Wzajemna niechęć wobec siebie może prowadzić do tragedii. Czy wina leży po obu stronach? Co mówią o tym statystyki?
Jadę wolno, jestem wściekły
Spór między kierowcami a pieszymi jest o tyle nietypowy, że zwykle obie strony wymieniają się rolami. Nawet ci którzy spędzają za kółkiem długie godziny idą czasem pieszo przez ulicę i vice versa. Jednak emocje biorą górę nad empatią a widać to zwłaszcza w miastach, gdzie obie grupy są na siebie "skazane".
- Zmotoryzowani mogą czuć się sfrustrowani, bo korki utrudniają płynną jazdę i są przyczyną spóźnień do pracy, a to sprzyja agresywnym zachowaniom - mówi Katarzyna Florkowska z serwisu Korkowo.pl
- Regularnie prowadzimy badania prędkości kierowców w centrach miast. Są one dosyć niskie. Dla przykładu, w centrum Warszawy, Poznania prędkościomierze wskazują 30 km/h, w Wrocławiu i Krakowie zaś jeszcze mniej bo 29 km/h- dodaje Florkowska.
Czekam na zielone, czerwienieję ze złości
Piesi także nie mają lekko. Może nie muszą martwić się zbytnio o tłok na chodniku, ale już o czas spędzony w oczekiwaniu na zielone światło już tak. Ich cierpliwość pieszych kończy się tam, gdzie samochody mają zielone np. dwa razy po rząd, a oni stoją i ...czekają. Ostatnio w mediach głośno było o poznaniakach, którzy w niektórych punktach miasta czekają na zielone światło dobrych kilka minut. Trudno oczekiwać, że takie wymuszone postoje oraz ścisk wpłyną pozytywnie na usposobienie uczestników ruchu. Jednak uwaga! Frustracja może obniżać koncentrację i w ten sposób przyczynić się do spowodowania wypadku.
Dane mówią: winni kierowcy
Jeżeli chodzi o statystyki wypadków, to tutaj prym wiodą niestety kierowcy. Według policyjnego raportu z 2011 roku, ponad 80 procent wypadków było spowodowanych z winy kierowcy, a niecałe 11 procent z winy pieszych. Głównymi przyczynami wypadków z przyczyn kierujących były: niedostosowanie prędkości do warunków na drodze (9179 wypadków), nieprzestrzeganie pierwszeństwa przejazdu (8572 wypadków) oraz nieprawidłowe zachowanie wobec pieszego (4515 wypadków).
W skład tego ostatniego przewinienia wchodzi nieprawidłowe przejeżdżanie przez przejście dla pieszych albo nieustąpienie pierwszeństwa pieszemu. To właśnie na pasach najczęściej krzyżują się drogi zmotoryzowanych i pieszych, co czasem kończy się tragedią. Z powodu nieprawidłowego zachowania wobec pieszych w 2011 zginęło 285 osób.
Pieszemu się należy?
To, że sprawcą wypadków są głównie kierowcy nie znaczy, że piesi są bez winy. Ze statystyk wynika, że w 2011 roku spowodowali oni 4377 wypadków, które spowodowały śmierć 754 osób. Co było najczęstszą przyczyną wypadków? Aż 57 procent z nich to efekt wejścia na jezdnię bezpośrednio przed jadącym pojazdem (2493 wypadków). Dalej mamy przekraczanie jezdni w miejscu niedozwolonym (498 wypadków) wejście na jezdnię zza samochodu lub przeszkody (483 wypadków) oraz wejście na jezdnię na zielonym świetle (393 wypadki). Należy jednak zauważyć, że w większości ofiarami tych wypadków byli sami piesi.
Młody kierowca, starszy pieszy
Prawdziwym zaskoczeniem może być informacja dotycząca metryk osób, które spowodowały wypadek.
W przypadku kierowców najliczniejszą grupę sprawców wypadków stanowiły osoby między 25 a 39 rokiem życia. Jeśli chodzi o wypadki z winy pieszych to najwięcej ich spowodowały osoby w wieku 40-59 lat. Wygląda na to, że z wiekiem rośnie "szansa" spowodowania wypadku przez pieszych. Jeżeli do zachowania większej ostrożności nie zmobilizują nas twarde dane to może chociaż potencjalne kary finansowe.
- Kierowcy i piesi często nie zdają sobie sprawy, że ich przewinienia mogą być surowo karane przez stróżów prawa - mówi Magda Zglińska z Yanosik.pl - Przykładowo: wyprzedzanie na przejściu dla pieszych to 200 złotych mandatu. Pieszy, który wychodzi na jezdnie bezpośrednio przed jadący pojazd może zapłacić nawet 100 zł mandatu - dodaje Zglińska.