Ostre reakcje na amerykańskie cła. "Godne ubolewania", będzie "zdecydowana odpowiedź"
Donald Trump podpisał rozporządzenie, zgodnie z którym od 3 kwietnia samochody importowane do USA będą objęte cłem w wysokości 25 procent. Świat już zareagował na tę decyzję.

Spis treści:
Wprowadzenie wysokich ceł będzie miało wpływ na całą gospodarkę światową, bowiem Stany Zjednoczone są dużym rynkiem samochodowym, a znaczna część sprzedawanych w tym kraju pojazdów pochodzi z importu. W 2023 roku do USA przywieziono około 8 mln samochodów, co stanowiło połowę całej sprzedaży. Około 4 mln mln z nich wyprodukowano w Meksyku i Kanadzie, resztę - w Korei Południowej (1,54 mln), Japonii (1,38 mln) i Europie. Wśród krajów europejskich wiodącymi eksporterami są Niemcy (447 tys.), Wielka Brytania (97 tys.), Słowacja (93 tys.) i Szwecja (88 tys.). Ponadto w USA sprzedano niespełna 107 tys. samochodów wyprodukowanych w Chinach.
Trump ogłosił cła na samochody. Kursy akcji na światowych giełdach w dół
Na ogłoszenie ceł jako pierwsze zareagowały światowe giełdy. Ceny akcji Porsche, Mercedesa i BMW na giełdzie we Frankfurcie spadły w czwartek rano o ponad 4 proc, a akcje Stellantisa, do którego należą m.in. Jeep, Peugeot i Fiat, który jest notowany na giełdzie w Paryżu - o ponad 6 proc.
Na giełdzie w Tokio spadły ceny akcji Toyoty (-2 proc.), Nissana (-1,7 proc.) i Hondy (-2,5 proc.), a w Seulu - Hyundaia (koncern obejmuje również markę Kia) - o 4 proc.
Wprowadzenie ceł odbiło się głośnym echem na całym świecie. Ostro zareagowały kraje europejskie, dla których przemysł motoryzacyjny jest niezwykłe istotny, bowiem odpowiada za 7 proc. całej unijnej produkcji i zatrudnia 13 mln osób.
Unia Europejska odpowie na amerykańskie cła
Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck zapowiedział, że Unia Europejska nie ustąpi USA i powinna "zdecydowanie odpowiedzieć".
"Musi być jasne, że nie ustąpimy Stanom Zjednoczonym. Musimy pokazać siłę i pewność siebie" - powiedział Habeck, potępiając cła jako "złe wieści dla niemieckich producentów samochodów, dla niemieckiej gospodarki, dla UE, ale także dla Stanów Zjednoczonych".
To stanowisko poparł minister finansów Francji. "Wrogość rośnie" - powiedział Eric Lombard w radiu France Inter. "Jedynym rozwiązaniem dla Unii Europejskiej będzie podniesienie ceł na produkty amerykańskie".
Do sprawy odniosła się już w specjalnym oświadczeniu także Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. "Głęboko ubolewam nad decyzją USA o nałożeniu ceł na europejski eksport motoryzacyjny" - stwierdziła w specjalnym oświadczeniu. Zaznaczyła, że cła są złe dla przedsiębiorstw i konsumentów zarówno w USA, jak i Unii Europejskiej. Podkreśliła również, że władze unijne będą chronić pracowników, przedsiębiorców i konsumentów.
Ostro zareagowała również Kanada. "Cła prezydenta Trumpa będą bolesne, ale nas nie złamią" - napisał w mediach społecznościowych nowy premier, Mark Carney. W kolejnym wpisie stwierdził, że "czas zadbać o siebie i swoich pracowników oraz stanąć w obronie Kanady".
Wielka Brytania (wciąż) liczy na porozumienie z USA
Znacznie mniej ostre stanowisko prezentuje rząd Wielkiej Brytanii, która liczy, że uzyska porozumienie z USA i podpisze umowę handlową. Brytyjska minister finansów Rachel Reeves zapowiedziała, że jej rząd nie chce zaostrzać wojny handlowej.
Chiny idą na zwarcie z USA. Odrzucają propozycje Trumpa
Stanowcze stanowisko zajęły Chiny. Trump proponował zwolnienie Chin z ceł, jeśli kraj ten zgodzi się na sprzedanie serwisu społecznościowego Tik-Tok. Obecnie platforma ma zakaz działania w USA, który w styczniu Trump zawiesił. Zakaz działalności ma zostać odwieszony 5 kwietnia.
Trump do końca wierzył, że Chiny się ugną i przyjmą propozycję sprzedaży Tik-Toka, o czym mówił jeszcze w środę.
Jednak Chiny w odpowiedzi podkreśliły, że ich stanowisko się nie zmieniło i Tik-Tok nie jest na sprzedaż. Ponadto rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych powiedział: "Nie ma zwycięzców w wojnie handlowej ani wojnie celnej. Żaden kraj nie osiągnął rozwoju ani dobrobytu poprzez nakładanie ceł".
Amerykańskie cła na samochody dużym problemem dla Japonii
O znaczącym wpływie na stosunki gospodarcze między USA i Japonią ostrzegł rząd Kraju Kwitnącej Wiśni. Japonia od lat jest jednym z największych partnerów handlowych i inwestorów w USA, a sektor motoryzacyjny odpowiada za 10 proc. miejsc pracy w Japonii.
Premier japońskiego rządu powiedział, że jego kraj zainwestował w USA poważne środki i stworzył wiele miejsc pracy, znacznie więcej niż inne kraje. Dlatego rząd rozważa "właściwą" odpowiedź.
"Powiedzieliśmy rządowi USA, że cła są niezwykle godne ubolewania i stanowczo nalegaliśmy, aby rząd USA wykluczył Japonię z ceł" - powiedział rzecznik rządu, który dodał, że wszelkie dalsze kroki będą wprowadzane w ścisłym porozumieniu z japońskimi producentami samochodów. W zeszłym roku samochody stanowiły 28 proc. całego japońskiego eksportu do USA.
Producenci samochodów jednym głosem: Cła to zło
Producenci samochodów stanowisko w sprawie amerykańskich ceł mają jasne. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów ostrzegło, że cła zaszkodzą producentom samochodów na całym świecie, również w Stanach Zjednoczonych.
"Wzywamy prezydenta Trumpa, aby rozważył negatywny wpływ ceł nie tylko na światowych producentów samochodów, ale również na krajową produkcję w USA" - powiedziała Sigrid de Vries, dyrektor generalna Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA).
De Vries ostrzegła, że cła odbiją się na cenach samochodów w USA, co poczują amerykańscy konsumenci. Dodała również, że ucierpią amerykańscy producenci, którzy korzystają z części produkowanych poza Stanami Zjednoczonymi (cła na części mają zacząć obowiązywać w maju).
Z kolei brytyjska organizacja zrzeszająca przedstawicieli sektora motoryzacyjnego zaapelowała do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii o zawarcie umowy, która pozwoli uniknąć "rozczarowujących" ceł Trumpa.
"Branża wzywa obie strony do natychmiastowego spotkania się i zawarcia umowy, która będzie korzystna dla wszystkich" - powiedział Mike Hawes, dyrektor generalny Society of Motor Manufacturers and Traders. Brytyjski przemysł motoryzacyjny zdominowany jest przez firmy zagraniczne, do największych producentów zaliczają się Nissan, Stellantis oraz BMW.
Bardzo stonowane stanowisko zajęło natomiast amerykańskie stowarzyszenie producentów samochodów, zrzeszające General Motors, Forda i Stellantisa (który przejął Chryslera). W oświadczeniu napisano, że "ważne jest aby cła były wdrażane w sposób, który nie spowoduje wzrostu cen dla konsumentów i zachowa konkurencyjność zintegrowanego sektora motoryzacyjnego Ameryki Północnej".
Wojna handlowa USA kontra reszta świata dopiero się rozkręca?
W czwartek rano Trump zagroził, że cła w wysokości 25 proc, które zaczną obowiązywać 3 kwietnia, mogą nie być ostatnimi.
"Jeśli Unia Europejska będzie współpracować z Kanadą w celu wyrządzenia szkód gospodarczych USA, zostaną nałożone na nie cła na dużą skalę, znacznie wyższe niż obecnie planowane, aby chronić najlepszego przyjaciela (USA - przyp. red), jakiego te dwa kraje kiedykolwiek miały!" - napisał Trump w swoim serwisie TruthSocial.