Olej opałowy lub spożywczy zamiast diesla? Tak kombinują dziś Niemcy
Wojna w Ukrainie daje się we znaki nie tylko polskim kierowcom. Rekordowe ceny paliw widnieją na dystrybutorach w całej Europie. Problemy mają chociażby Niemcy, którzy poszukują "paliw alternatywnych". Sytuacja jest na tyle poważna, że ADAC przestrzega właśnie niemieckich kierowców przed tankowaniem olejów roślinnych i oleju opałowego!
- W Niemczech wraca zainteresowanie jazdą na oleju spożywczym i opałowym
- Czy takie paliwa są bezpieczne dla silnika?
- Czym grozi wlanie do baku "oleju do frytek" czy oleju opałowego i jakie są tego konsekwencje prawne?
Ceny paliw w Niemczech osiągnęły właśnie historyczny poziom. Od wprowadzenia waluty euro nasi zachodni sąsiedzi jeszcze nigdy nie płacili za paliwo tak dużo, jak obecnie.
Od momentu rosyjskiej agresji na Ukrainę ceny paliw w Niemczech wzrosły średnio aż o 38 proc. Aktualnie za litr benzyny bezołowiowej 95 kierowcy za Odrą płacą 2,20 euro (10,45 zł). Średnia cena litra oleju napędowego to 2,30 euro (10,92 zł). Gigantyczne podwyżki sprawiły, że część niemieckich kierowców korzystających z samochodów napędzanych silnikami Diesla, zainteresowała się właśnie paliwami alternatywnymi. W tym przypadku nie chodzi jednak o zachwalane w ostatnim czasie przez niemieckie władze HVO, czyli syntetyczny parafinowy olej napędowy, lecz oleje roślinne i opałowe!
To nie żart. Jak zauważa niemiecki automobilklub ADAC różnica cen pomiędzy olejem napędowym, roślinnym i opałowym jest obecnie bardzo kusząca. Litr spożywczego oleju rzepakowego kupić można w niemieckim supermarkecie w cenach 1,5-1,8 euro. Kusząca wydaje się być również cena oleju opałowego, która oscyluje w okolicach 1,5 euro. Oznacza to, że jazda dieslem na rzepaku lub "opale" pozwala "zaoszczędzić" nawet do 25 proc. kosztów paliwa! Niemiecki automobilklub przestrzega jednak przed takim postępowaniem przypominając, że tankowanie niskiej jakości paliwa to w przypadku współczesnych silników wysokoprężnych jawne proszenie się o kłopoty.
Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, by jeździć na oleju roślinnym zgodnie z prawem. W momencie zatankowania go do pojazdu powstaje jednak obowiązek podatkowy. Chcąc legalnie jeździć dieslem na "oleju do frytek", niemiecki kierowca powinien wcześniej udać się do urzędu skarbowego, złożyć stosowną deklarację i uiścić kwotę podatku. Oczywiście nie trzeba dodawać, że doliczenie podatku "energetycznego" wywindowałoby cenę oleju spożywczego do poziomu, w którym o jakichkolwiek oszczędnościach nie mogłoby już być mowy. Teoretycznie jazda na "rzepaku" czy "słonecznikowym" w majestacie prawa jest jednak możliwa, czego nie można powiedzieć o wykorzystywaniu jako paliwa oleju opałowego.
Dlaczego współczesne silniki wysokoprężne nie nadają się do zasilania tego typu "alternatywnymi" paliwami? Największym, ale niejedynym, problemem jest lepkość paliwa. Nowoczesne układy wtryskowe działają pod ogromnym ciśnieniem i są w stanie bardzo precyzyjnie dozować dawkę paliwa realizując nawet kilkanaście cyklów wtrysku na jeden suw tłoka. Zarówno wtryskiwacze, jak i pompy wtryskowe to bardzo precyzyjnie wykonane i skalibrowane urządzenia, których pracę zakłócić może najmniejsze nawet zanieczyszczenie. Pamiętajmy, że - w porównaniu do oleju napędowego - oleje jadalne mają zdecydowanie większą lepkość i niższą wartość opałową. Inna (zdecydowanie wyższa) jest też temperatura zapłonu.
By olej roślinny mógł bezpiecznie zasilać współczesny silnik Diesla musi zostać "rozcieńczony". W tym celu stosuje się różne domieszki (oleju napędowego lub np. na bazie alkoholu) lub... specjalne podgrzewacze (by uzyskać zbliżoną do oleju napędowego lepkość olej spożywczy musi mieć nawet ponad 80 stopni Celsjusza). Mówiąc wprost - wlanie oleju spożywczego bezpośrednio do baku w najlepszym przypadku spowoduje ogromne problemy z rozruchem zimnego silnika i zauważalny spadek osiągów. W szerszej perspektywie można się też spodziewać zatkania dysz wtryskiwaczy, zatarcia wtryskiwaczy (i pompy wysokiego ciśnienia) czy problemów ze strony układu wydechowego (DPF, EGR).
Nieco mniej destrukcyjny wpływ na nowoczesne silniki wysokoprężne ma - zbliżony składem do oleju napędowego - olej opałowy. Zbliżony nie oznacza jednak "taki sam".
Również w tym przypadku problemem będą właściwości smarne, agresywność dla układu paliwowego (przyspiesza korozję) i... czystość spalin. Tej ostatniej nie można jednak bagatelizować. W skali kilku tysięcy kilometrów pokonanych na "opale" w nowoczesnym dieslu można się bowiem spodziewać usterek idących w tysiące złotych. Dlaczego?
Olej opałowy ma niższą niż olej napędowy liczbę cetanową, a to oznacza, że gorzej się spala. W rezultacie może pojawić się zabójcze dla silnika spalanie stukowe. Gorsze spalanie, tak samo jak w przypadku olejów spożywczych, oznacza też większą zawartość sadzy i substancji smolistych w spalinach. Wszystkie one trafią m.in. do zaworu recyrkulacji spalin, "prowadnicy" spalin turbosprężarki i - ostatecznie - filtra cząstek stałych. Oczywiście incydentalna jazda na gorszym paliwie nie spowoduje większych szkód (jakość oleju napędowego bywa przecież różna), ale już w skali kilku tysięcy kilometrów można się spodziewać poważnych problemów.
Zakładając oczywiście, że kierowca zgłosił swoje nietypowe hobby do urzędu skarbowego, bezstresowa jazda na oleju spożywczym możliwa jest wyłącznie w przypadku naprawdę leciwych silników Diesla z wtryskiem pośrednim. Na "uprzywilejowanej" pozycji są tutaj właściciele legendarnych już "beczek" i "baleronów" wyposażonych w rzędowe pompy wtryskowe czy - równie wiekowych - konstrukcji pozbawionych turbodoładowania. W ich przypadku jest całkiem prawdopodobne, że - bez zauważalnych różnic w osiągach - motor uda się uruchomić bezpośrednio na oleju spożywczym, chociaż - bezpieczniejsza - (np. dla drożności filtra paliwa) okazuje się mieszanka oleju spożywczego i napędowego w proporcjach około 70:30 (z przewagą spożywczego).
W takich przypadkach śmiało można nawet stwierdzić, że wlany do baku olej opałowy może mieć lepsze właściwości, niż sprzedawany w czasach świetności wspomnianych modeli olej napędowy! Pamiętajmy jednak, że jazda "na opale" to przestępstwo skarbowe.
"Jeżeli kwota narażonego na uszczuplenie podatku akcyzowego jest małej wartości, sprawca czynu zabronionego określonego w § 1 podlega karze grzywny do 720 stawek dziennych" - precyzuje par.2. Biorąc pod uwagę aktualne stawki (wynikają z minimalnego wynagrodzenia za pracę) obecnie oznacza to grzywnę w wysokości od 1003,30 zł do... 28 895,040 zł.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***