Od 27 września rewolucja w przeglądach. Diagności się buntują

Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów (PISKP) odniosła się do rządowego projektu zmian w rozporządzeniu dotyczącym zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych. Co było do przewidzenia, pomysły Ministerstwa Infrastruktury budzą wśród diagnostów sporo wątpliwości.

Diagności krytykują projekt zmian w rozpodządzeniu o badaniach technicznych
Diagności krytykują projekt zmian w rozpodządzeniu o badaniach technicznych Andrzej Zbraniecki/East NewsAgencja SE/East News

Nowe rozporządzenie dotyczące badań technicznych ma zacząć obowiązywać 27 września bieżącego roku. Ten termin wynika z dyrektywy Komisji Europejskiej (UE 2021/1717) przyjętej rok temu.

Badania techniczne po nowemu. Co się zmieni 27 września?

Sama dyrektywa wymusza na państwach członkowskich m.in. wprowadzenie wspólnej klasyfikacji usterek i dzieli je na:

  • drobne,
  • poważne,
  • niebezpieczne.

Nowe przepisy rozszerzają również sam zakres badania technicznego. Zgodnie z nimi, po 27 września, diagności sprawdzać mają obecność i - jeśli to możliwe - działanie montowanego w nowych samochodach od 31 marca 2018 roku systemu automatycznego powiadamiania o wypadku eCall. Właśnie ten punkt budzi wśród przedstawicieli SKP największe kontrowersje. Jak czytamy w stanowisku PISKP, diagności proponują, by - uwaga - z rozporządzenia usunąć w całości punkt dotyczący kontroli eCall w czasie badania technicznego.

Unijne standardy a polska rzeczywistość

O tym, że w polskich warunkach wprowadzenie unijnych wytycznych dotyczących kontroli systemy eCall będzie fikcją, ostrzegaliśmy kilka tygodni temu. Dokumenty unijne zakładają uzupełnienie kontroli wzrokowej "użyciem interfejsu elektronicznego" w przypadku, "gdy umożliwia to charakterystyka techniczna pojazdu i w przypadku gdy są dostępne niezbędne dane". Biorąc jednak pod uwagę uwarunkowania polskich stacji kontroli pojazdów, szybkie wyposażenie ich w interfejsy diagnostyczne wydaje się skrajnie mało prawdopodobne - pisaliśmy w naszym materiale datowanym na 1 lipca.

"Stacja kontroli pojazdów nie dysponuje urządzeniami do weryfikacji tej kwestii. W przypadku użycia interfejsu elektronicznego (nie określono jakiego), konieczne jest użycie oprogramowania, które obsługuje pojazdy danej marki, które nie są dostępne dla stacji" - argumentują w piśmie do Ministerstwa Infrastruktury przedstawiciele PISKP.

PISKP krytycznie o nowych badaniach technicznych

Polskie stacje kontroli pojazdu nie mają urządzeń do sprawdzania oprogramowania silnika i działąnia systemu eCallFot. Piotr MecikAgencja SE/East News

Zastrzeżenia dotyczące sprawdzania systemu eCall to tylko jedna z wielu krytycznych uwag zgłoszonych przez diagnostów pod adresem nowego rozporządzenia, które wciąż znajduje się jeszcze w fazie projektu. Przedstawiciele SKP sugerują np. usunięcie zapisów dotyczących kontroli silnika i jego jednostki sterującej.

"W warunkach stacji kontroli pojazdów brak jest możliwości stwierdzenia, czy dokonano przeróbki jednostki sterującej lub przeróbki silnika. Stacje kontroli pojazdów nie dysponują narzędziami do dokonania tego typu weryfikacji" - czytamy w stanowisku PISKP.

Podobnie diagności zapatrują się też na kwestie dotyczące kontrolowania przez nich działania tzw. "innego wyposażenia specjalnego".

"Diagnosta nie ma wiedzy, ani możliwości technicznych umożliwiających weryfikację instalacji do przygotowywania posiłków, instalacji sanitarnych, innych urządzeń jak np. systemy audiowizualne. Ustawodawca nie stworzył w tym zakresie norm ani przepisów określających warunki techniczne, do których mógłby się odnosić diagnosta przy badaniu technicznym" - tłumaczą.

Nowe przepisy o przeglądach zagrożeniem dla SKP?

Sporo uwag dotyczy również kwestii formalnych. Te dotyczą m.in. dokumentów identyfikacyjnych pojazdów, przechowywania wyników konkretnych badań czy danych przekazywanych do Centralnej Ewidencji Pojazdów.

Diagności proponują np., by do CEPiKu trafiały też informacje dotyczące badań technicznych pojazdów na zagranicznych numerach rejestracyjnych, co jest szczególne istotne np. w kontekście napływu uchodźców z Ukrainy. Stan techniczny dużej części zarejestrowanych w Ukrainie pojazdów często pozostawia wiele do życzenia, co skutkuje zatrzymaniami dowodów rejestracyjnych przez policję. W takim przypadku pojazd musi przejść badanie techniczne w Polsce, ale - obecnie - dane o jego wyniku nie trafiają do CEP, a jedynie do rejestru lokalnego SKP.

Diagności nie chcą za to obowiązku archiwizacji wyników badań układu hamulcowego i proponują wprowadzenie okresu przejściowego. Argumentują, że wykonanie proponowanego zapisu nie jest realne w przypadku wielu urządzeń będących na wyposażeniu SKP

"Modernizacja tego typu urządzeń jest bardzo kosztowna i wymaga od przedsiębiorców zabezpieczenia środków na taki cel. W obecnych realiach (cena badania technicznego, wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej) wprowadzenie takiego wymagania dla wielu SKP będzie wiązało się z ich zamknięciem" - czytamy w piśmie do Ministerstwa Infrastruktury.

***

Moto flesz - odcinek 47. Volvo chce szybszego przejścia na elektrykiINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas