Nowy zawód przyszłości w polskich szkołach. To będzie pewna, dobra pensja
Ministerstwo Edukacji i Nauki chce, by w polskich szkołach pojawił się nowy profil kształcenia - technik elektromobilności. Zawód przygotowywać ma chętnych m.in. do obsługi i naprawy samochodów elektrycznych. Czy wybór takiej ścieżki kariery to dobra decyzja i jak wyglądają obecnie perspektywy znalezienia zatrudnienia?
W wykazie prac legislacyjnych Ministerstwa Edukacji opublikowano projekt nowelizacji rozporządzenia zmieniający rozporządzenie w sprawie ogólnych celów i zadań kształcenia w zawodach szkolnictwa branżowego oraz klasyfikacji zawodów szkolnictwa branżowego. Jedną z nowości jest pojawienie się nowego "zawodu przyszłości" - technika elektromobilności. Przepisy w tym zakresie miałyby wejść w życie 1 września 2024 roku.
W uzasadnieniu projektu czytamy m.in., że szkoły prowadzące kształcenie zawodowe i uczelnie kształcą przede wszystkim mechaników oraz elektromechaników, a nauka odbywa się z uwzględnieniem samochodów napędzanych silnikami zasilanymi paliwami konwencjonalnymi.
Zgodnie z ramowymi założeniami programu kształcenia absolwent, który uzyska kwalifikacje w zawodzie technik elektromobilności posiadać ma wiedzę i umiejętności w zakresie:
- elektromechaniki pojazdów samochodowych (tym pojazdów elektrycznych, hybrydowych i wodorowych),
- dotyczącą budowy pojazdów elektrycznych baterii i układów (np. budowy podwozia, układu hamulcowego),
- zasilania (ogniw paliwowych),
- postępowania z wysokimi napięciami (np. dotyczącą rozłączania typowych zabezpieczeń układów elektrycznych z uwzględnieniem procedury bezpieczeństwa),
- przygotowaniem pojazdu elektrycznego do naprawy,
- diagnozowania i naprawy baterii i ogniw, silników elektrycznych, elektrycznych układów napędowych i układów pracy baterii.
Zgodnie z planem Ministerstwa Edukacji kształcenie w nowym zawodzie będzie realizowane w technikum i branżowej szkole II stopnia, w oparciu o "podbudowę" w postaci zawodu elektromechanik pojazdów samochodowych nauczanego w branżowej szkole I stopnia. Resort zakłada ponadto, że kształcenie w zakresie "kwalifikacji wyodrębnionych w zawodzie technik elektromobilności" mogło być prowadzone na kwalifikacyjnych kursach zawodowych lub kursach umiejętności zawodowych.
W uzasadnieniu do projektu jego twórcy powołują się na badania brytyjskiego Instytutu Przemysłu Motoryzacyjnego (Institute of the Motor Industry), z których wynika, że 2018 roku aż 97 proc. mechaników nie posiadało kwalifikacji, ani wiedzy na temat serwisowania i naprawiania samochodów elektrycznych, a pozostałe 3 proc. pracowało w autoryzowanych serwisach poszczególnych marek. Zwracają też uwagę, że mimo prostszej konstrukcji samochodów elektrycznych, w porównaniu z ich spalinowymi odpowiednikami, obsługa takich pojazdów wymaga dużej wiedzy i szeregu konkretnych kwalifikacji, jak np. posiadania uprawnień niezbędnych do obsługi instalacji i urządzeń o napięciu do 1 kV.
Przypominamy, że z analiz brytyjskiego Instytutu Przemysłu Motoryzacyjnego (IMI) w Hertford wynika, że 2032 roku - w dwa lata po planowanym wprowadzeniu w Zjednoczonym Królestwie zakazu rejestracji nowych samochodów z napędem spalinowym - w kraju zabraknąć może aż 25 tys. wykwalifikowanych w naprawach "elektryków" osób.
Jeszcze większe wrażenie robią - opublikowane przez Reutersa - szacunki amerykańskiego Bureau of Labor Statistics - Biura Statystyki Pracy. Te zakładają, że do 2031 roku w Stanach Zjednoczonych potrzebnych będzie nawet 80 tys. elektryków, którzy znajdą zatrudnienie nie tylko przy naprawach elektrycznych pojazdów, ale też w branży ładowarek.