Nowy podatek od samochodów. Kierowcy zapłacą za każdy kilometr
Postępująca elektryczna transformacja i rosnąca popularność samochodów elektrycznych sprawia, że kolejne kraje zaczynają zmniejszać lub całkowicie likwidować przywileje dla ich właścicieli. Niektóre nawet idą dalej i zaczynają wprowadzać nowe podatki. Tak jak Islandia, która opłatą za każdy przejechany kilometr obciąża najpierw kierowców elektryków.
Na obciążenie właścicieli samochodów elektrycznych nowymi podatkami, zdecydowały się władze Islandii. Od początku tego roku posiadacze elektryków, muszą płacić za każdy przejechany kilometr. Opłata wynosi 6 koron islandzkich, co w przeliczeniu daje około 17 groszy. Tyle samo płacą także posiadacze samochodów wodorowych.
Nowy podatek obejmuje również właścicieli samochodów z napędem plug-in, ale oni płacą jedynie 2 korony (6 groszy) z uwagi na to, że ich obejmuje także podatek zawarty w cenach paliw na stacjach.
Już w przyszłym roku podatek za każdy przejechany swoim samochodem kilometr, zapłacą również pozostali właściciele aut - tych spalających benzynę oraz olej napędowy. Nie podano jeszcze, ile będzie wynosiła opłata dla kierowców mających pojazdy z napędem wyłącznie spalinowym.
Skąd w ogóle pomysł, aby kazać każdemu właścicielowi samochodu płacić podatek za to, że z tego samochodu korzysta? Jak wyjaśniają islandzkie władze w oficjalnym oświadczeniu:
Władze zauważają też, że obecnie co piąte auto na islandzkich drogach jest elektrykiem lub hybrydą plug-in. Podjęto więc decyzję, aby znaleźć nowy sposób na pozyskiwanie pieniędzy od kierowców.
Nowy podatek oraz wcześniejsze wprowadzenie go dla posiadaczy elektryków wynika też z tego, że w minionym roku około połowa nowych samochodów sprzedanych na Islandii, była elektryczna. Tak duże zainteresowanie elektrykami sprawiło również, że znacząco zmniejszono przywileje dla osób kupujących takie auta.
Jak to bowiem zawsze bywa, duże zainteresowanie autami elektrycznymi wynika z tego, że rząd niweluje różnice w cenie między nimi a spalinowymi odpowiednikami, albo wręcz sprawia, że auta spalinowe są droższe (tak działał na przykład rząd Norwegii, który oferował duże dopłaty do elektryków i jednocześnie nakładał horrendalne opłaty na kupujących auta spalinowe). W przypadku Islandii kupując auto elektryczne, można było liczyć na zerową akcyzę (wynoszącą od 30 do 45 procent) oraz zerowy podatek VAT.
Obecnie islandzcy kierowcy mogą jedynie wystąpić o przyznanie dopłaty w wysokości od 400 tys. do 900 tys. koron (od 11,5 tys. zł do 26 tys. zł) do zakupu auta elektrycznego. Wartość samochodu nie może jednak przekraczać 10 mln koron (287 tys. zł).