Nowy podatek: Elektroakcyza?
Coraz więcej firm prezentuje samochody z napędem elektrycznym, które nie są prototypami, technicznymi ciekawostkami, lecz pojazdami zaprojektowanymi z myślą o masowej sprzedaży i codziennej eksploatacji.
Już dzisiaj w Warszawie (w siedzibie RWE przy Wybrzeżu Kościuszkowskim 41) a w przyszłym roku w Gdańsku, Katowicach, Krakowie i Mielcu mają pojawić się eksperymentalne stacje zasilania elektrycznych aut. Firma Klaster Green Stream chce przeznaczyć na ten cel 20 mln zł. Z kolei Ekoenergetyka-Zachód planuje przetestować sieć takich obiektów w Zielonej Górze, Sulechowie, Pile oraz Sieradzu.
Po ulicach miast niemal bezgłośnie suną potoki elektrycznych aut. Z ich rur wydechowych nie wydobywa się nawet najmniejszy obłoczek spalin, bo i same rury są niepotrzebne. Samochody "tankujemy" z publicznych stacji zasilania, a jeszcze lepiej ze zwykłych gniazdek we własnych garażach. Ktoś obliczył, że przy dzisiejszych cenach prądu przejechanie 100 kilometrów będzie kosztowało zaledwie kilka złotych. Czysto, przyjemnie i bajecznie tanio...
Niestety, nie łudźmy się. Po pierwsze, elektryfikacja bynajmniej nie rozwiąże wszystkich problemów ekologicznych stwarzanych przez motoryzację. Energię, potrzebną do naładowania samochodowych akumulatorów, trzeba będzie przecież tak czy inaczej jakoś wyprodukować.
A to związane jest z zanieczyszczeniem powietrza. Z danych przedstawionych podczas niedawnej prezentacji hybrydowego BMW 7, w której jako jeden z dwóch dziennikarzy z Polski uczestniczył przedstawiciel INTERIA.PL, wynika, że powszechne zastąpienie samochodów z silnikami spalinowymi autami elektrycznymi przyniosłoby w Europie spadek emisji dwutlenku węgla o 20-25 proc. Sporo, ale przecież nie oznacza to przełomu. Szacuje się, że w Chinach, gdzie produkuje się energię elektryczną głównie z paliw kopalnych, emisja CO2 nawet wzrośnie, o 17 proc.!
A co do kosztów użytkowania elektrycznych pojazdów... Na razie, gdy takie auta stanowią rzadko spotykaną osobliwość, są one rzeczywiście symboliczne. Jednak państwo z pewnością nie zrezygnuje z ogromnych dochodów, które czerpie ze sprzedaży tradycyjnych paliw. Gdy benzyna i olej napędowy ustąpią energii elektrycznej, znajdzie sposób, aby zrekompensować sobie utratę zysków. Cóż szkodzi wprowadzić nowe podatki, elektroakcyzę, prądomotoVAT, czy coś w tym rodzaju, które sprawią, że portfele zmotoryzowanych obywateli będą uszczuplane w nie mniejszym stopniu niż dzisiaj.