Nowy podatek dla kierowców w Polsce. Zapadła ważna decyzja
Rząd zrezygnował z podatku od posiadania aut spalinowych dla kierowców prywatnych, ale temat nie zniknął całkowicie. Fiskus już szykuje nowe opłaty, które uderzą w firmy i przedsiębiorców. Sprawdziliśmy, kto rzeczywiście zapłaci więcej od 2026 roku.

Nowy podatek dla kierowców. Kto zapłaci za auto spalinowe?
Czy Polacy zapłacą podatek od posiadania aut spalinowych? Plany rządu zmieniały się kilkukrotnie, a temat wywołał ogromne emocje. Miało być drogo, ale po cichu wycofano się z kontrowersyjnych pomysłów. Co nas czeka w 2026 roku i kto rzeczywiście zapłaci więcej?
Podatek od samochodów spalinowych w Polsce. Geneza pomysłu z Brukseli
Historia tego podatku zaczęła się od Krajowego Planu Odbudowy. Zatwierdzony przez Komisję Europejską w czerwcu 2022 roku, plan zawierał tzw. kamienie milowe, warunkujące wypłatę unijnych pieniędzy. Wśród nich znalazło się wprowadzenie opłaty rejestracyjnej od pojazdów spalinowych do końca 2024 roku (kamień milowy E3G) i corocznego podatku od ich posiadania do czerwca 2026 roku (kamień milowy E4G). Narzucone przez KE plany budziły kontrowersje - choć KPO określał mechanizmy hasłem "zanieczyszczający płaci", wielu uznało je za uderzenie w kierowców, zwłaszcza tych o niższych dochodach.
W lutym 2024 roku wiceminister klimatu Krzysztof Bolesta w rozmowie z "Rzeczpospolitą" potwierdził, że opłata rejestracyjna mogłaby wejść w życie w pierwszym kwartale 2025 roku, a roczny podatek od posiadania pojazdu spalinowego planowano na 2026 rok.
Rząd wycofuje się z podatku od posiadania auta spalinowego
W marcu 2024 roku minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zapowiedziała zmianę stanowiska rządu w tej sprawie:
Bardzo asertywnie będziemy rozmawiać z Komisją Europejską, aby usunąć podatek od samochodów spalinowych. Trzeba wprowadzać Zielony Ład, chcemy mieć czyste powietrze, ale do tego trzeba dochodzić zachętami - te zachęty są w KPO i my je zwiększamy - a nie zakazami, które obrócą społeczeństwo przeciwko Zielonemu Ładowi.
Ostatecznie, w toku wieloetapowych negocjacji z KE, przedstawicielom Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ) i Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej udało się zmienić zatwierdzone już przez KE "kamienie milowe" dotyczące promowania elektromobilności w Polsce. Jak wyjaśnili w rozmowie z Interią przedstawiciele Ministerstwa Klimatu i Środowiska:
W ramach rewizji Krajowego Planu Odbudowy w 2024 r. MKiŚ zaproponowało zmianę kamienia milowego E4G, który obligował Polskę do nałożenia podatku na wszystkich obywateli posiadających samochód spalinowy płaconego co rok. W wyniku renegocjacji zmodyfikowano ww. rozwiązanie i wprowadzono program dopłat do zakupu nowych aut elektrycznych skierowany do osób fizycznych oraz jednoosobowych działalności gospodarczych (program NaszEauto).
Zamiast zaproponowanej przez poprzedni rząd "metody kija" w postaci podatku, ostatecznie udało się przekonać KE do "marchewki" w postaci dopłat do zakupu nowych aut elektrycznych. Wynikiem tych ustaleń jest obowiązujący do końca przyszłego roku program dopłat do zakupu samochodów elektrycznych NaszEauto.
W tej sytuacji śmiało można więc zaryzykować twierdzenie, że nawet jeśli zgodnie z twierdzeniami ekspertów, z programu dopłat do zakupu samochodów elektrycznych w Polsce w rzeczywistości skorzystają nieliczni, jego pośrednimi beneficjentami jest ponad 20 mln kierowców posiadających w naszym kraju auta spalinowe.
Nowy podatek dla firm zamiast opłaty od kierowców prywatnych
Chociaż prywatni kierowcy zostali wyłączeni z obowiązku płacenia corocznego podatku od posiadania pojazdu, rząd nie wycofał się całkowicie z planów obciążenia rynku motoryzacyjnego - nowe zapisy KPO zobowiązują Polskę do wprowadzenia rozwiązań "zastępczych". Jednym ze sposobów realizacji kamienia milowego EG3 maja być zmiany dotyczące sposobu naliczania podatku akcyzowego.
W styczniu bieżącego roku taki scenariusz potwierdzał m.in. wiceminister finansów Jarosław Neneman. W odpowiedzi na jedną z poselskich interpelacji zdradził, że nowa akcyza dotyczyć będzie wszystkich samochodów - zarówno nowych, jak i używanych - i naliczana będzie przy pierwszej rejestracji pojazdu na terenie Polski.
Ministerstwo Finansów deklarowało, że opłata rejestracyjna zostanie powiązana z istniejącym podatkiem akcyzowym i będzie zależeć od emisji CO2, NOx, pojemności silnika i wieku auta. Szczegóły opłaty środowiskowej dla firm mają być znane jednak dopiero w 2026 roku.
Opłata środowiskowa i nowa akcyza od samochodów w Polsce
Co więcej, w ramach rewizji KPO i rezygnacji z cyklicznego podatku od posiadania samochodu dla wszystkich posiadaczy aut, nowych opłat za korzystanie z pojazdów mogą się też spodziewać przedsiębiorcy.
W efekcie negocjacji, Polska zobowiązała się do reformy opłaty za korzystanie ze środowiska ponoszonej przez firmy w części transportowej oraz reformy akcyzy za samochody (ta sprawa jest w gestii Ministra Finansów). Obie reformy mają na celu lepsze odzwierciedlenie zasady "zanieczyszczający płaci"
Wiadomo, że reforma opłaty za korzystanie ze środowiska ponoszonej przez firmy w części transportowej powinna zostać wprowadzona najpóźniej do pierwszego kwartału 2026 roku. Wstępne założenia mówią, że ma być ona naliczana corocznie i objąć wszystkich przedsiębiorców dysponujących więcej niż jednym samochodem - w tym, jak potwierdzili w korespondencji z Interią przedstawiciele resortu środowiska - jednoosobowe działalności gospodarcze.
Dopłaty do aut elektrycznych czy podatek od spalinowych? Co dalej?
Trzeba przypomnieć, że podczas swojej kampanii prezydenckiej Karol Nawrocki niejednokrotnie krytykował program dopłat do samochodów elektrycznych. Podkreślał, że to dotacja dla osób bardzo bogatych, za którą płaci całe społeczeństwo. Zapowiedział, że odejście od tego rozwiązania pozwoli na zmniejszenie cen energii. Przeoczył fakt, że to dzięki wprowadzeniu tego programu, możliwe było uniknięcie opodatkowania samochodów spalinowych, co powinno mieć miejsce już w ubiegłym roku.
Prywatni kierowcy mogą dziś spać spokojnie. W dłuższej perspektywie presja unijna oraz rosnące wymagania klimatyczne mogą jednak sprawić, że temat podatków od aut spalinowych jeszcze wróci. A wtedy scenariusz "marchewki zamiast kija" może się już nie powtórzyć.