Nowe samochody wkrótce kupimy za 60 tys. zł. Europa rzuca wyzwanie Chinom
Komisja Europejska zapowiedziała, że jeszcze w grudniu przedstawi projekt utworzenia nowej kategorii małych, ekonomicznych samochodów elektrycznych. Pojazdy wyceniane na około 60 tys. zł, mają stanowić odpowiedź na rosnącą konkurencję ze strony chińskich producentów oraz uzupełnić ofertę rynkową pomiędzy mikroautami a standardowymi samochodami osobowymi.

W skrócie
- Komisja Europejska planuje wprowadzenie nowej kategorii małych, ekonomicznych aut elektrycznych, by zwiększyć konkurencyjność wobec tanich modeli z Chin.
- Nowa klasa ma obejmować pojazdy do 4,2 metra długości, z uproszczonym wyposażeniem i niższą ceną produkcji, inspirowane japońskimi Kei Carami.
- Rozpoczęcie projektu i oficjalne propozycje przepisów UE są planowane jeszcze w grudniu, a eksperci zwracają uwagę na potrzebę zmian w przepisach i systemie podatkowym.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Zaproponowany we wrześniu tego roku plan utworzenia w Europie osobnej kategorii dla małych samochodów zyskuje coraz szersze poparcie. Inicjatywa, zakładająca stworzenie nowego segmentu przystępnych cenowo pojazdów do miasta, spotkała się m.in. z aprobatą przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Szefowa KE zapowiedziała, że Komisja będzie współpracować z producentami samochodów przy realizacji tego projektu.
Nowa klasa aut miejskich w Europie. Rozmowy jeszcze w tym roku
Realizacja tego planu ma rozpocząć się jeszcze w grudniu bieżącego roku. W tym czasie władze Unii Europejskiej mają przedstawić projekt przepisów, które obniżą wymagania dotyczące najmniejszych samochodów. Propozycja nie obejmie jednak samochodów spalinowych - przewidziane wyjątki w unijnych regulacjach mają dotyczyć jedynie aut elektrycznych.
Ekologiczne i tanie w produkcji. Wzorem japońskie "Kei Cary"
Pomysł zakłada stworzenie nowej klasy małych, bezemisyjnych samochodów miejskich o długości do 4,2 metra, w których nie byłoby konieczności montowania wszystkich obecnie obowiązkowych systemów wspomagających kierowcę i zwiększających bezpieczeństwo.
Dzięki rezygnacji z kosztownych rozwiązań technologicznych możliwe byłoby wprowadzenie na rynek lekkich, prostych konstrukcyjnie aut, które byłyby nie tylko ekologiczne, ale też znacznie tańsze w produkcji. Szacowana cena takich pojazdów miałaby wynosić od 15 do 20 tys. euro. Dla porównania - obecnie najtańszy samochód elektryczny w Polsce, Dacia Spring, kosztuje 73,5 tys. zł.
Inspiracją dla nowej klasy aut mogłyby być japońskie "Kei Cary" - niewielkie, praktyczne samochody miejskie tworzone z myślą o lokalnych realiach. W Japonii cieszą się one licznymi ulgami podatkowymi i ubezpieczeniowymi, a ich charakterystyczną cechą jest pudełkowata, funkcjonalna forma.
Eksperci zaznaczają jednak, że europejska wersja tego segmentu mogłaby być znacznie bardziej zróżnicowana - obejmując zarówno klasyczne hatchbacki, jak i minivany, SUV-y czy małe auta sportowe.
Europa rzuca wyzwanie Chinom. Potrzebne zmiany w przepisach
Nowa kategoria małych samochodów mogłaby stać się europejską odpowiedzią na ekspansję tanich chińskich modeli, które coraz śmielej zdobywają rynek Starego Kontynentu. Eksperci zastrzegają jednak, że jej wprowadzenie wymagałoby nie tylko zmian w przepisach dotyczących listy obowiązkowych systemów bezpieczeństwa. Podobnie jak w Brazylii, również w Europie pojazdy z silnikami o pojemności do jednego litra powinny zostać objęte preferencyjnym opodatkowaniem. Dyskusja nad wprowadzeniem takich rozwiązań ma wkrótce rozpocząć się w Brukseli.










