Nowe auta wadliwe jak nigdy dotąd!
Wśród fanów motoryzacji często spotkać się można z opinią, że starsze samochody produkowane były zdecydowanie porządniej, niż obecne. Niestety, dane ujawnione przez amerykańską agencję NHTSA zdają się to potwierdzać...
Amerykańskiej agencja bezpieczeństwa transportu uruchomiła właśnie, kierowaną do szerokiej grupy nabywców nowych aut, kampanię społeczną. Akcja zachęcać ma Amerykanów by, przynajmniej dwa razy do roku, sprawdzali, czy zakupiony przez nich pojazd nie został objęty akcją przywoławczą.
Do podjęcia takich kroków pchnęły przedstawicieli NHTSA informacje dotyczące kampanii serwisowych. Z danych NHTSA wynika, że w minionym roku producenci ogłosili rekordową liczbę 868 akcji przywoławczych bezpośrednio związanych z bezpieczeństwem. Oznacza to, że każdego dnia ogłaszano średnio 2,4 akcji dotyczących usterek nowych pojazdów! W minionych dwunastu miesiącach - w skali świata - na nieplanowaną wizytę w serwisie wezwano rekordowe 51,2 mln aut!
W trosce o bezpieczeństwo nabywców NHTSA stworzyło internetową bazę danych wszystkich pojazdów, które objęte zostały akcjami serwisowymi na terenie USA. By sprawdzić, czy dany samochód powinien trafić do dealera na przymusową naprawę, wystarczy odwiedzić specjalny serwis internetowy i podać numer VIN pojazdu.
Przedstawiciele NHTSA zwrócili baczną uwagę na producentów samochodów po serii skandali dotyczących wypadków śmiertelnych spowodowanych usterkami i wadami konstrukcyjnymi nowych pojazdów. Przypominamy, że w listopadzie ubiegłego roku General Motors ukarany został grzywną w wysokości 900 mln dolarów za zamontowanie wadliwych stacyjek w 2,6 mln wyprodukowanych przez siebie aut. Sprawa była o tyle bulwersująca, że już w 2003 roku władze koncernu zdawały sobie sprawę z zagrożenia. Menedżerowie uznali jednak, że firmie nie opłaca się płacić poddostawcy po 57 centów (!) więcej za lepiej zabezpieczoną stacyjkę (w zmodernizowanej zastosowano dłuższy stalowy bolec zabezpieczający przed wyłączeniem). W wypadkach związanych z nagłym wyłączeniem zapłonu (co powodowało utratę wspomagania hamulców, kierownicy i dezaktywację poduszek powietrznych) zginęło na amerykańskich drogach aż 169 osób!
W lipcu minionego roku grzywną w wysokości 70 mln dolarów ukarano też koncern Fiat Chrysler Automobiles w związku z wadami konstrukcyjnymi w Jeepach Liberty i Grand Cherokee. W 2013 roku wyszło na jaw, że fabryczny hak stanowi jedyne zabezpieczenie zbiornika paliwa w przypadku uderzenia pojazdu w tył. Element ten oferowany był jednak wyłącznie za dopłatą (!), co skończyło się licznymi pożarami uderzonych w tył Jeepów.
Chociaż ogromna liczba zdiagnozowanych problemów stawia producentów samochodów w niekorzystnym świetle, niekoniecznie świadczy ona o lekceważeniu klientów. Coraz skuteczniejszy nadzór sprawia, że koncerny chętniej niż do tej pory ogłaszają akcje serwisowe chcąc uniknąć coraz wyższych kar. Rosnąca liczba wezwań do serwisów niekoniecznie jest więc wynikiem niższej jakości pojazdów, ale też lepszej kontroli ze strony władz.