Nowa moda wśród "ekologów". Przebijają opony w SUV-ach i zostawiają kartkę
Mieszkańcy Wielkiej Brytanii zmagają się z grupą aktywistów, która pod osłoną nocy spuszcza powietrze z opon w zaparkowanych SUV-ach. Sami nazywają siebie „ekologami” i twierdzą, że działają w ramach walki ze zmianami klimatycznymi. W rzeczywistości jednak nie różnią się niczym od pospolitych wandali.
Kontrowersyjni aktywiści, którzy nazywają siebie "Tyre Extinguishers" już od pewnego czasu dają się we znaki brytyjskim posiadaczom SUV-ów. Jak można wyczytać na łamach serwisu Sky News - wandale zakradają się późną porą pod domostwa, a następnie przebijają opony w samochodach.
Te nierzadko służą za jedyny środek transportu dla niczego nie spodziewających się właścicieli. Z tego względu poszkodowani spóźniają się do pracy, dzieci nie dojeżdżają do szkół, a chorzy są pozbawieni możliwości szybkiego dotarcia do szpitala.
Grupa przekonuje jednak, że działa w szczytnym celu. Jej zdaniem SUV-y to bezapelacyjnie największe zło tego świata i trzeba z nimi walczyć wszelkim metodami. Jak sami podkreślają - bez względu na zagrożenia jakie to niesie, nawet kosztem życia lub zdrowia ich właścicieli. W internecie aktywiści chwalą się swoimi "dokonaniami" i informują, że od marca tego roku spuścili powietrze z opon w około 3 000 pojazdach. Celem jest dobicie do 10 000 pojazdów do końca roku.
Tyre Extinguishers - chcemy wzbudzić strach
"Chcemy wzbudzić strach w każdym, kto jeździ ogromnym zanieczyszczającym powietrze SUV-em po brytyjskich miastach. Nadszedł moment, w którym grzeczne proszenie i oficjalne protesty nie przynoszą skutków. Nadszedł czas na działanie i sabotowanie maszyn, które nas zabijają" - głosi patetyczny i nieco kabaretowy wpis na profilu Tyre Extinguishers.
Jak dotąd działania grupy zostały zaobserwowane w Londynie, Brighton, Manchesterze, Liverpoolu, Edynburgu, Sheffield i Cambridge. Niestety kampania szybko narasta i do dewastacji dołączają kolejne osoby. Niektóre szczerze przyznają, że chodzi im wyłącznie o możliwość niszczenia cudzego mienia. Takie komentarze są jednak szybko usuwane - prawdopodobnie przez samych aktywistów.
Brytyjska policja stawia jednak sprawę jasno i podkreśla, że tego rodzaju działania to zwykłe chuligaństwo i nie ma nic wspólnego z ekologią. Funkcjonariusze zostali ponadto poinstruowani, co do sposobu działania grupy i będą starać się wyłapywać jej członków.
***